Zobaczyłem właśnie Star Wars Holiday Special i odpadłem

Star Wars Holliday Special to bezsprzecznie jedna z najdziwniejszych rzeczy pochodząca z uniwersum Gwiezdnych Wojen, jakie dane mi było widzieć.  Wyemitowane tylko jeden raz – 17 października 1978 szybko stało się kultowe, głownie z powodu swojej niedostępności.

Nagraniami z TV dysponowali tylko najwięksi fani, którzy z zazdrością strzegli do niego dostępu. I w sumie trudno się dziwić. W końcu jest to tak kuriozalny materiał, że ho ho. Wiecie, że Carrie Fisher, czyli księżniczka Leia, była tak naćpana podczas kręcenia tego materiału, że w ogóle tego nie pamięta? No ale przecież to tylko jedna ciekawostka, co powiecie na to, że:

  • Chewbacca ma rodzinę, a mimo to szlaja się po kosmosie z przemytnikami
  • Wookie nie starzeją się dobrze, za młodu zresztą też nie wyglądają za dobrze
  • Na początku w zasadzie nie wiadomo o co chodzi, bo wszyscy tylko ryczojęczą. To może być obraz szczęśliwej rodziny, może być też siedliskiem patologii
  • Programy rozrywkowe dawno dawno temu, w galaktyce daleko, daleko stąd stały na fatalnym poziomie
  • Luke wygląda jak swoja transseksualna kopia
  • Straż Imperialna nosiła wąsy
  • „Telezakupy Mango” były od zawsze. magiczne szczotki czyszczące wszystko towarzyszą nam od co najmniej pierwszej Gwiazdy Śmierci

A to tylko początek! Jak macie chwilę wolnego to zerknijcie, bo jej, warto.

PS Warto też zerknąć na mój stary tekst, mówiący o tym, jak to, co niegdyś niedostępne i będące przedmiotem niemalże kultu dzięki sieci jest dla każdego. Love it!

 

4 thoughts on “Zobaczyłem właśnie Star Wars Holiday Special i odpadłem

Dodaj komentarz