A słyszałeś, że podobno hipsterzy przechodzą z iPhonów na inne telefony? Spojrzałem w zadumie na swój HTC One Max. Nie, nie słyszałem – odpowiedziałem zgodnie z prawdą.
Nie wiem, jak się nazywa pokolenie po cyfrowych tubylcach. Wiecie, to które gdy zobaczy ekran od razu chce go smyrać. A jak coś nie reaguje na dotyk, to znaczy, że pewnie jest zepsute. No ale o nim mowa i o świecie post-pc. Świecie, w który wierzyłem, ale którego częścią nie byłem.
Możecie się śmiać, ale jednym z bardziej bezużytecznych gadżetów, które kiedykolwiek kupiłem był iPad. Pominę już milczeniem ile się nakombinowałem, by dostać jego pierwszą edycję i ile wypraw do USA było do tego koniecznych. Tak samo jak to, kto stał ze mną w kolejce, gdy go kupowałem. Nie jest to ważne. Ważne jest, że bardzo długo leżał i się kurzył, bądź też służył jako podstawka. Serio. To nie żart.
Dlaczego? Bo nie był niezbędny. Przy sobie miałem zawsze 3 rzeczy. Komputer – bo dużo piszę, montuję itp., oraz smartfon, bo wiadomo, kontakt ze światem, aparat, muzyka, nie ma co się bardziej rozpisywać. W tym układzie tablet nagle okazał się być zbędny. Może gdybym tylko biernie konsumował internet, zamiast aktywnie go współtworzyć byłoby inaczej. Ale nie było. Doszło do tego, że chciałem mieć coraz mniejszy komputer i coraz większy telefon.
Jest wiosna, rok 2014. Witamy w wielkiej greckiej mobilnej tragedii, gdzie nie ma dobrego wyjścia, zaś na katharsis trzeba jeszcze trochę poczekać. Mamy jedność miejsca, jedność czasu i trzech aktorów, z których żaden nie jest doskonały.
iOS najlepszy jako system, nie posiada telefonu z dużym ekranem, Windows Phone mimo dobrego systemu ma nawet nie to, że mało aplikacji, ale po prostu ich gorsze wersje. Zaś Android… cóż, to po prostu taki gorszy iOS.
Ja wiem, że jak się go dopieści, spędzi godziny, powybiera apki, skompiluje kernale, zrootuje, poinstaluje i doda to będzie najlepszy na świecie. Rzecz w tym, że zabiera to mnóstwo czasu i zawsze jest coś.
Pomijam już fakt, że na każdym urządzeniu wygląda inaczej, działa inaczej i w zasadzie jest innym systemem. I nie jest aż tak źle, jak myślałem. Da się przeżyć, bo niedogodności wynagradza większy ekran.
A w zasadzie nie, nie wynagradza. Po prostu do małych przekątnych nie da się wrócić. Mój iPhone 4S wygląda jak zabawka. Nie da się na nim pracować. Jest po prostu za mały.
I żeby nie było – androidowe fablety mają poza rozmiarem tez inne zalety. Choćby takie, że bateria w końcu wytrzymuje cały dzień. A aparat robi naprawdę ładne zdjęcia. I póki co, to jest najlepszy wybór.
Jeżeli pytacie się mnie o radę, który telefon wybrać, od razu odpowiadam – HTC One Max. Ewentualnie LG Flex. Android, nie Windows Phone.
PS A Google Now bije na głowę i Siri i Cortanę. Nawet w swej wykastrowanej w Polsce wersji.
Na powrót do iOS przyjdzie jeszcze czas, kiedy Apple wypuści większe iPhone’y. Chyba, że do tego czasu zupełnie się przestawię.
Fajny wpis. Propos samego ‚Zaś Android… cóż, to po prostu taki gorszy iOS.’ — co właściwie ci przeszkadza w stockowym androidzie? Tak konkretniej? Ja jestem akurat androidziarzem, któremu w pracy dali iphone’a 5 i właśnie iOS uważam za toporniejszy system, stąd ciekawość. :-)
Bawiłem się Samsungiem i HTC – każdy z tych systemów był totalnie inny. To pierwszy ogromny minus.
Brak domyślnych, sensownych programów (Mail, Notyfikacje, Push, SMS, Kalendarz) – trzeba szukać, doinstalowywać.
Brak mały oznaczeń na ikonkach, ile rzeczy do roboty.
Ciągłe straszenie i frustracja w reklamach… no dużo.
Ale fablet wynagradza.
Szczerze mi też przeszkadza różnorodność u producentów telefonów z Androidem, dlatego jestem wierny linii Nexus od wielu lat – czysty, prosty Android bez udziwniania, od Google.
Domyślne aplikacje do wspomnianych przez ciebie funkcjonalności istnieją, pytanie jednak czym dla ciebie są „sensowne” aplikacje. Mail – korzystam głównie z aplikacji gmail i jestem bardzo zadowolony, jest też tradycyjny klient email – gdy jeszcze korzystałem z innych kont niż gmail – domyślny dawał radę, ale wiem, że ma jakieś braki, których ludzie się nie spodziewają. Notyfikacje są i moim zdaniem działają dużo lepiej niż te na iOS, których w końcu się wspomniany dorobił długo po Androidzie ;d — działają dobrze, pushem może się pochwalić każda aplikacja która to wspiera – gmail, g+, twitter, facebook – z tym nie ma problemu. SMS-y, nie wiem jakie masz wymagania :-) Hangouts w tej materii bardzo dobrze się sprawdza i owszem jest domyślny na Nexusach, nie mam pojęcia jak u innych – znając Samsunga/HTC mają do tego własne, koślawe aplikacje. Kalendarze – ten od Googla też daje radę, korzystam z niego cały czas.
Nie rozumiem ‚straszenia i frustracji w reklamach’. :-)
Generalnie każdemu kto interesuje się Androidem gorąco odradzam wszelkie telefony z autorskimi rozwiązaniami producentów telefonów, dla mnie jedyny słuszny Android to prosto od Google a nie po milionach przeróbek, które z reguły negatywnie pływają na czytelność i wydajność.
Dzięki za podzielenie się wrażeniami. :-)
Wiesz co? To od HTC nie byÅo takie zÅe, poza obelżywymi komunikatami bÅÄdów sprawowaÅo siÄ caÅkiem fajnie.
O straszeniu i frustracji bÄdzie osobna notka. ProszÄ na mnie krzyczeÄ, bo chcÄ jÄ napisaÄ, tak z przymrużeniem oka.
O domyÅlnych apkach też, bo to czÄÅÄ frustracji ;)
â Piotr Gnyp @tipheret http://toread.discordia.pl
WiadomoÅÄ napisana przez ZnieksztaÅcenie poznawcze w dniu 12 maj 2014, o godz. 12:11:
>
Orojt. :-) To czekam. :-) BTW, coś ci się z kodowaniem znaków treści komentarza chyba nie udało. ;-)