Hej, chyba masz depresję, zadzwonię do twojego shrinka

Cytat

Now an emotion-sensing smartphone app that automatically generates someone’s „mood diary” could give psychologists all the data they need.

It’s the brainchild of Matt Dobson and Duncan Barclay, founders of speech recognition firm EI Technologies, based in Saffron Walden, UK. Instead of relying on people writing diaries, the app, called Xpression, listens for telltale changes in a person’s voice that indicate whether they are in one of five emotional states: calm, happy, sad, angry or anxious/frightened. It then lists a person’s moods against the times they change, and automatically emails the list to their psychologist at the end of the day.

za pomocą Mood-sensing smartphone tells your shrink how you feel – tech – 21 February 2013 – New Scientist.

Pokażcie swoje aplikacje

20120517-181130.jpg

Pierwsza strona z aplikacjami w smartfonie to pole bitwy. Selekcja jest ostra, nie ma miejsca dla przegranych. A mi wraz ze zmianami w życiu zmienił mi się też zestaw startowych aplikacji na smartfonie. Wiadomo – na początku trzymamy rzeczy, które uruchamiamy najczęściej. Więc co nieco o zmianach.

Czytaj dalej

Niewolnik aplikacji

Ciekawi mnie bardzo Windows Phone, ale się niego nie przesiądę. Koszt wymiany aplikacji jest za duży.

Możliwości sprzętu nie są najważniejsze. Nie muszę mieć najlepszego aparatu w swoim telefonie, ani najszybszego procesora. Te czasy bezpowrotnie minęły. To, co się liczy, to ilość dostępnych apek, gier i usług. No i oczywiście ilość kasy, którą zostawiłem w danym wirtualnym sklepie.

Good is new perfect, a po wydaniu setek dolarów wirtualnych sklepach zmiana telefonu/komputera/konsoli na inną jest dużo cięższy. Nie mówię, że nie da, ale na pewno będzie to trudniejsze. Zresztą, o ile można mieć wiele konsol i grać na nich jak się komu podoba, o tyle noszenie ze sobą wielu telefonów jest nieco bez sensu (choć znam ludzi, którzy mają stale przy sobie 3 smartfony)

Przyzwyczajamy się do jednego systemu. Byłem bardzo zadowolony z iPoda -> kupiłem sobie maka. Z makiem i ajpodem przesiadka na ajfona była kwestią czasu. Tak samo wyglądało to z dokupieniem ajpada jako domyślnego tabletu. Dlaczego? Integracja, prostota wymiany danych. Zresztą zapewne tak samo jest w przypadku gadżetów Samsunga, Microsoftu i Sony.

Ale wracając do aplikacji. Mamy swoje przyzwyczajenia, zakupiony stuff i przesiadka na kolejny system to masa wydatków. Skoro smartfon zastępuje nam komputer i zawsze jest z nami, to nic dziwnego że wraz z czasem gromadzi nam się ilość niezbędnego oprogramowania danych. Danych, które bardzo łatwo przeniesiemy na kolejnego ajfona, ale już nie na Androida czy Windows Phone. To trochę jak dawno temu z reinstalacjami Windowsa (teraz po prostu nie wiem, jak to wygląda, więc się nie będę wymądrzał) – zawsze były jakieś ofiary. A tutaj? Poza kontaktami, które możemy pewnie za pomocą google jakoś przenieść reszta danych pójdzie się paść.

I tak oto w dość prosty sposób stajemy się niewolnikami danego systemu. Bo nagle okazuje się, że nawet jak nowy super telefon dostaniemy za darmo, to i tak musimy wydać mnówsto kasy i spędzić nad nim masę czasu, by mieć mniej więcej to samo, co kiedyś. A prawie nikomu się nie będzie chciało tego robić. A na pewno nie mi – stałem się wygodnicki. No i dobrze mi z moim ajfonem, mimo, że Windows Phone kusi.

Pisz, co myślę

20111214-112318.jpg

Tracimy bezsensownie dużo czasu na pisanie.

Bo przecież kiecyś było prościej. Pan mówił, sługa pisał i chyba czas do tego wrócić. Oczywiście zastępując skrybę urządzeniem, które nas wysłucha i przełoży to na tekst.

Będzie łatwiejj Pewnie. Nie zawsze mamy czas wyciąg możliwości by wyciągnąć notatnik i zacząć notować. Poza tym słyszymy od razu jak to brzmi i odpowiednio zmieniamy tempo i układ tekstu. no i nawet jeżeli nagramy coś ciekawego to przewidywania jest męką.

No a do tego odpada cała zabawa z ortografią, autokorektą (pamiętacie, że piszę na ajfonie?) i tym podobnymi zabawami.

A soft do rozpoznawania mowy jest coraz lepszy.

A wersja przyszłościowa, ta na którą czekam? Kabelek do mózgu i dump strumienia myśli. To było dopiero blogowanie.

I masa ciekawych wstawek z dryfami myślowymi.

Nie masz jeszcze Flipboarda na iPhone? To na co czekasz?!

20111212-032218.jpg

Flipboard to jedna z moich ulubionych aplikacji na iPada i domyślny sposób konsumowania treści z sieci społecznościowych i rss. Do tej pory niestety wykorzystywany rzadko, bo i iPada ze sobą po prostu nie noszę. Ale to się teraz zmieni.

Nie to żebym planował zacząć dźwigać znowu to urządzenie. Co to, to nie. Ograniczam ilość ekraników przy sobie. Smartfon, laptop i czasami 3DS (są nowe puzzle, po aktualizacji, znowu jest sens go ze sobą zabierać) wystarczą. A w planach jeszcze Kindle…. Dużo się tego robi.

Ale ja nie o tym. Ekraniki to jedno, a Flipboard na iPhone to drugie. I jeżeli ktoś jeszcze tej apki nie ma, to powinien ją czym prędzej zassać, zwłaszcza, że jego darmowa (piszę z iPhone, jest 3:30, więc darujcie, że linka nie wstawię, jesteście na tyle inteligentni, że sobie sami na App Store znajdziecie).

W każdym razie – Flipboard to takie ustrojstwo, co zasysa subskrybowane przez nas treści i sugeruje swoje tematyczne zestawy. Dodajemy je sobie podlegustów i potrzeb, a apka układa je tak, że przypominają one ilustrowany magazyn. Czad. To trzeba zobaczyć w akcji.

W wersji iPhonowej pojawia sie dodatkowo cover stories, czyli najlepsze treści wybrane przez magiczny algorytm z subskrybowanych przez nas źródeł. Działa i sprawdza się świetnie, co zresztą możecie zobaczyć na obrazku powyżej. Całość w tym przypadku nie jest też już magazynem, a kołonotatnikiem, co w przypadku kształtów i wymiarów smartfona ma większy sens.

Minus w tym taki, że casualowy juser może nie wiedzieć co to Twitter i Google Reader, o rss nie wspominając, przez co odpadnie mu możliwość śledzenia i dodawania polskiego contentu do flipboarda. Ale jakby co to swoją listę Polskie Media na twitterze mam i jakby co – mogę się podzielić. Brakuje też wtyczki do Google+, na którym co prawda mało się dzieje, ale czasami są tam ciekawe dyskusje.

Ciekawi mnie też, kiedy Flipboard zacznie nam polecać inne mogące zaciekawić na greści, jak ma to w zwyczaju Zite (inna apka na iPada). Zapewne jest to kwestia czasu. No i mam nadzieję, że tu będzie to wykonane lepiej, bo na Zite do tej pory nie pojawiły mi się żadne treści z polskiego internetu.

W skrócie – nie masz, zainstaluj. Za darmo i świetne. Content będzie kontent.