10 książek, które zostały ze mną do dziś

10561602_553667068095287_8914678359385221683_n

Wypisanie 10 książek, które w jakiś sposób zmieniły moje życie, to jeden z nielicznych łańcuszków, na które się dałem załapać. I chyba jeden z najbardziej problematycznych. No bo jak tu z tej całej chmary świetnej literatury, jaką przeczytałem podczas ponad 30 lat swojego życia, wybrać tylko 10 książek?

No ale, miałem się nie zastanawiać, to leci z głowy:

  • Warhammer i Wampir Maskarada – gdyby nie RPGi, to nie byłbym tu, gdzie jestem. Warhammer jako gateway drug i Wampir, dzięki któremu powstał PESM. A potem już szybko – praca w MiM, Metropolis, Hyper, potem Polygamia…
  • Principia Discordia – bo religia w życiu wbrew pozorom jest ważna. Zwłaszcza taka religia
  • Król Bólu – w końcu ktoś napisał o mnie, zajrzał w moją duszę i ją zgwałcił. Linia oporu do tej pory jest chyba najlepszym opisem przyszłego trans-człowieka, jaki widziałem
  • Alone Together – tu z kolei mamy opis tego co było i jest, pokazujący jak technologia przeorała i nam mózgi i zmieniła nas. Nie do poznania.
  • Wahadło Focaulta – zawsze jak czytam wstęp, to czuję się głupi. Potem zachwycam się konstrukcją, fabułą i intrygą, która zaczyna ożywać. I stawać się prawdą, nawet jeśli nią nie była.
  • Narnia – pierwsze fanfiki w wieku lat 10 pisałem właśnie w tym settingu
  • Malazańska Księga Poległych – jedna z najlepszych, jeżeli nie najlepsza epicka saga fantasy odarta z epickości. Bohaterowie stają się bogami, umierają, skala intryg to całe imperia. No i jak to jest napisane. Epic!
  • Władca Pierścieni – wiadomo…
  • Opowiadania Wiedźmińskie – całe liceum czytania w kółko, niektóre cytaty pamiętam do dziś.
  • Polactwo – otworzyło mi oczy na parę rzeczy, w sumie pierwsza quasi-polityczna książka, którą czytałem

Uff, udało mi się jakoś zamknąć w 10 pozycjach, z małymi oszustwami. A jak to wygląda u Was? O ile wygląda, bo w ogóle chce Wam się jeszcze czytać…

PS Nie dopisałem, a chciałem coś z Lovecrafta, Maga Fowlesa, Prawo Sępów Kresa, Neuromancera Gibsona, Fausta i Merlina Nye’a, trylogi Illuminatus, Accelerando i wielu innych. A chciałem.

10 najlepszych polskich gier AD 2011

Wg Metacritic to:

  1. Anomaly: Warzone Earth (94)
  2. Wiedźmin 2: Zabójcy Królów (88)
  3. Bulletstorm (84)
  4. Two Worlds II: Pirates of the Flying Fortress (83)
  5. Foodies (82)
  6. Dead Island (80)
  7. Chronicles of Mystery: The Secret Tree of Life (78)
  8. Two Worlds II (76)
  9. Mooniacs (74)
  10. Hard Reset (73)

Kurcze, w niewiele z nich grałem… I na pewno trzeba to nadrobić. W sumie największy szacunek dla 11 Bits, bo z małej gry, o relatywnie niskim budżecie zrobili coś, o czym mówią wszyscy. Inteligentnie dobrane platformy startowe i rozwój marki też zostały świetnie zaplanowane, zresztą wyróżnienia od Apple też się nie wzięły znikąd.

Cieszy też duża ilość pozycji na iOS. I to małych teamów, bo przecież Foodies, o ile się nie mylę, to praca dwóch osób, Mooniacs (Moonsters) też robiło kilka osób. Udało się, gry się przebiły. Fajnie. Pokazuje to, że niekoniecznie trzeba się szarpać na duży budżet i tworzyć swoją grę latami. Czasami lepiej mieć świetny pomysł i po prostu go zrealizować.

A reszta – cóż, część zgodnie z planem, część nieco poniżej. Pamiętam, że Wiedźmin 2 liczył na oceny > 90, Bulletstorm miał zejść w powyżej 2 milionach sztuk.

A zaskoczenia? Trailer Dead Island, który zawojował świat i Hard Reset, który pokazał się nagle i mimo małej wiary twórców w ten projekt nawet wyszedł.

Szkoda trochę Cartel, no ale tu zemściło się za wczesne wydanie gry… Ciekawe, za ile Call of Juarez wróci do nas.

No i wypada też dodać, że to był świetny rok dla polskiego gamedevu. Chyba jeden z najlepszych ever. Ciekawe, kiedy po raz drugi będziemy mieć takie żniwa.