IPLA, robisz to źle

Siedzimy z dzieckiem i zastanawiamy się, co razem obejrzeć. Naszą uwagę przykuwa aplikacja IPLA na telewizorze LG. Czemuż by nie, myślę i odpalam ją, by zobaczyć co jest w ofercie. Naszą uwagę przykuwa LEGO Batman: The Movie. Niestety dopiero po chwili okazuje się, że w tym miejscu popełniliśmy błąd.

Lubię usługi streamingujące. Z muzyką przesiadłem się zupełnie na Spotify. Podobnie mam z filmami – absolutnie nie czuję potrzeby posiadania setek Blu-rayów. Zwykle i tak zbierają tylko kurz, a tym co obejrzałem mogę pochwalić się znajomym za pomocą serwisów typu IMDB.

Za jednorazowe obejrzenie filmu jestem w stanie zapłacić 10zł. To akceptowalna dla mnie kwota, dodatkowo IPLA oferuje dużo wygodnych sposobów płatności, do standardowych SMSów, przez przelewy, karty kredytowe, aż do PayPala włącznie. Kod przychodzi mailem po chwili, wpisuję go w telewizorze, i po chwili odpala się film. Zapowiada się miły poranek z filmem? A skąd!

Okazuje się, że moje łącze 60 Mb/s to za mało by film działał płynnie. Co chwila pojawia się buforowanie, jakoś chwilami też pozostawia wiele do życzenia. Włączenie pauzy na dłuższą chwilę też nie jest wyjściem – buforowanie pojawia się tak czy inaczej. Po chwili film w ogóle wyłącza się. Moje 9.99zł szlag trafił.

Jasne, to nie jest dużo pieniędzy. Ale niemożebnie to wkurza.W muzyce problem piractwa został w dużej mierze wyeliminowany. Trzeba być idiotą, żeby ściągać mp3, gdy za 20zł miesięcznie ma się dostęp do gigantycznej bazy utworów. Z filmami tak niestety nie ma. Usługi VOD dostępne w Polsce mają ubogie katalogi, a ich użytkowanie bynajmniej nie jest przyjemnością. I póki to się nie zmieni nie ma co liczyć, że Polacy przestaną ściągać filmy z sieci i zaczną za nie płacić.

Za obejrzenie 20 minut z ponad godzinnego filmu w bólach, zapłaciłem dychę, za ściągnięcie go w lepszej jakości z Chomikuj zapłaciłbym 3zł. Widzicie, gdzie leży problem?

Mam nadzieję, że Netflix w końcu wejdzie do Polski i coś zmieni.

Polskie gry są wszędzie

Możecie się śmiać, ale znalezienie pirackich gier w Sajgonie.. wróć, Ho Chi Minh do najprostszych nie należy.

W zasadzie to nie planowałem wyprawy w poszukiwaniu polskich gier na wschodzie. Zupełnym przypadkiem w Phnom Penh – stolicy Kambodży zapytałem się o Wiedźmina. Przyniesiono mi coś, co wyglądało, jak kolejna edycja specjalna tej gry z dodanymi postaciami Spider-Mana, Roszpunki i chyba Kapitana Ameryki.

Bomba, co?

W Sajgonie już tak prosto nie było. Owszem, na targu da się tu kupić podróbki prawie wszystkiego. Można kupić filmy i seriale na Blu-rayu i DVD, ale gier nie.

Serio. Łaziłem, pytałem i na słowa video game wszyscy kręcili głowami. Jeden z handlarzy wysłał mnie nawet do sklepu z oryginałami. Było tam i PS4 i Xbox One, ale polskich gier zero. Szukałem dalej.

– Tutaj za bardzo nie mamy gier – łamaną angielszczyzną tłumaczy mi całkiem ładna sprzedawczyni. – Ciężko znaleźć – dodaje. I faktycznie – nie ma. Jak kamień w wodę. Jedyny sukces to oferta kupienia piratów na Wii. Inne konsole i PC zostają skwitowane wzruszeniem ramion.

Już miałem się poddać, gdy okazuje się, że źle szukałem. To nie stoiska z pirackimi filmami, ale handlarze elektroniką mogą coś mieć. Co prawda paru z nich kręci głowami, ale jeden każe mi poczekać. – 5 minut – mówi, i podnosi telefon. Czekam.

Faktycznie, za parę minut pojawia się młody chłopak. Ze sobą ma tylko katalog. Proszę o pokazanie płyt, licząc na jakieś fantastyczne ilustracje, ale on kręci głową. – Wybrać, ja potem przynieść – mówi stanowczo.

Przeglądam katalog i proszę państwa – polskie gry prawie w komplecie. I Wiedźmin i produkcje Techlandu, Anomaly, a nawet Afterfall: Instanity. Brakuje mi jednak City…

Sniper, Ghost Warrior – mówię i imituję ruch celującego żołnierza z okładki. – Sniper 2 – też nic.

W końcu załapuje, przewraca parę stron i pokazuje mi Sniper Elite.

Gry City są w Sajgonie bezpieczne.

Zbudujmy więcej obozów koncentracyjnych, żeby móc spokojnie ściągać seriale

Jest parę powszechnie znanych faktów o Korei Północnej. To kraj, w którym budowane są i działają obozy koncentracyjne. To kraj, w którym głodzi się i niszczy obywateli w imię obłąkanej ideologii, to miejsce, gdzie nie są respektowane żadne prawa człowieka. Czy ktoś o zdrowych zmysłach dobrowolnie finansowałby reżim, którym tam rządzi? Okazuje się, że tak. To „obrońcy wolnej kultury”.

Czytaj dalej

Antiqua i Barbuda – raj dla piratów

W 2007 wydarzyło się coś niespotykanego. Dwie wyspy dostały od USA zgodę na piracenie ich produktów.

Nie wiem, gdzie leży Antiqua i Barbuda i nawet jakoś nieszczególnie mnie to interesuje. Ważne jest, że z powodu dawnych sporów Z USA Światowa Organizacja Handlu zezwoliła temu małemu narodowi (70 tyś. mieszkańców) na omijanie praw autorskich w produktach amerykańskich.

Czytaj dalej

Pospolite ruszenie jumaczy [ACTA, SOPA, PIPA, Megaupload]

Nie wiem kiedy możliwość jumania filmów i seriali wpisano do Deklaracji Praw Człowieka.

To co się dzieje to jakiś obłęd. Z jednej strony mamy walczące o swoje prawa koncerny, które nie zawsze grają czysto i nie pogodziły się z pojawieniem się intenertu, z drugiej – stadny odruch jumaczy, którzy nie orientują się dokładnie o co chodzi. No poza oczywiście standardowym – biją naszych.

Czytaj dalej