Miałem trochę nakłamać.. wróć, podkoloryzować notkę, żeby było ciekawiej. Wszystkie wydarzenia co prawda miały miejsce, ale chciałem trochę pozmieniać chronologię wydarzeń, żeby było ciekawiej. Wiecie, prawda czasu i prawda ekranu. Rzeczywistość przebiła jednak wszystko. Nie trzeba było wprowadzać zmian.
Nie pamiętam, czy już to pisałem, ale na wszelki wypadek powtórzę. Azja, a przynajmniej kraje, które odwiedziłem, to królestwo motorów. Są wszędzie, ma je każdy, służą do wszystkiego. Można nimi wozić turystów jak taksówką, można mieć przyczepkę z daszkiem, czyli tak zwanego tuk tuka, dla większej liczby pasażerów, inna przyczepka może służyć za przenośną kuchnię, a specjalne uchwyty czynią z nich ciężarówki. Są motory sklepy, motory restauracje, zapewne jakby dobrze poszukać znalazłyby się i motory z pługami czy też po prostu motory ciągniki.

Doszło nawet do tego, że na motorze nauczyłem się jeździć i ja. Znałem tylko skutery, no ale tak się stało, że w górzystym rejonie Monte Kiri nikt takowych nie miał.
– Nie przejmuj się – mówił właściciel hotelu – jeździ się tak samo, szybko złapiesz. Nie byłem co do tego przekonany. Do tłumaczeń, że nie umiem dołożyłem też informację, że na motor to ja nie mam prawa jazdy. Skwitował to wzruszeniem ramion.
Faktycznie – jeździło się prawie tak samo. Choć przyznaję, zmiana biegów na początku do najprostszych nie należała.
– A kask? – zapytałem naiwnie – A po co ci? – szczerze zdziwił się właściciel – przecież tu prawie nie ma policji.
No właśnie – z tą policją chciałem nakłamać, bo nie wiem, czy wiecie, ale jak wszystko w Kambodży i policja jest właśnie skorumpowana. A ich ulubionym przewinieniem, za które płaci się od 1 do 10 dolarów jest jazda z włączonymi światłami w dzień.
No i tak sobie policzyłem, że jadę po piwie, bez kasku, bez prawa jazdy motorem, w którym jak się okazało, nie działał prędkościomierz i tylne światła. A ja wcześniej wypiłem piwo. No ale zgodnie z obietnicą policji nie spotkałem, za to zmierzyłem się z drogami krajowymi, które w Polsce miałyby kategorię offroad. Zmieniać biegi się nauczyłem, wyprzedziłem na trzeciego ciągnik marki Białoruś, który wyprzedzał słonia i wtedy wpadłem na to, że do tej historii wsadzę też i policjanta.

Wtedy zobaczyłem motor na którym jechały 3 osoby. Po kambodżańskich wertepach jechało małżeństwo z babcią. Mąż kierował, babcia siedziała w środku a jego żona trzymała kij, do którego przeczepiona była kroplówka. Wtedy stwierdziłem, że nie ma sensu zmyślać tej policji. I tak mi nikt nie uwierzy.
I bym o tym wszystkim zapomniał gdyby nie moje zderzenie z transportem miejskim w Sjagonie… wróć – Ho Chi Minh. To piękne miasto i z miejsca się w nim zakochałem, ale teraz nie o tym, a o drogach. Co tam się dzieje to masakra. Liczba motorów na metr kwadratowy przekracza ludzkie pojęcie. Zobaczycie zresztą na zdjęciach. Natomiast ja postarałem się zebrać zasady ruchu w 10 prostych przykazaniach.

Pojazdy
1. Znaki drogowe i sygnalizacja świetlna są dla turystów
2. Kierunek jazdy wyznacza większość poruszających się motorów
3. Częste trąbienie zwiększa twoje bezpieczeństwo
4. Parking to przestrzeń pomiędzy budynkiem a jezdnią
5. Szczególną uwagę należy zwrócić na pieszych, którzy mogą wymuszać pierwszeństwo na chodnikach
6. Autobusy mają pierwszeństwo nad samochodami, samochody nad motorami, motory nad skuterami, piesi w butach nad roeramni, rowery nad pieszymi w klapkach

Piesi
1. Znaki drogowe i sygnalizacja świetlna są dla turystów
2. Przez ulicę można przechodzić w dowolnym momencie
3. By przejść przez ulicę należy:
– iść wolno, acz stanowczo
– nie okazywać strachu
– nie patrzeć w oczy kierowcom
– pod żadnym pozorem się nie zatrzymywać
4. Na chodniku szczególną uwagę należy zwrócić na nadjeżdżające i wyprzedzające się motory

Dla mnie sprawdzało się zawsze. Zwłaszcza to przechodzenie przez ulicę, które tu wcale proste nie jest.
Mam nadzieję, że się Wam przyda.