
Byłem bardzo niepocieszony faktem, że muszę wychodzić z Konika Garbuska. Z jakiegoś powodu sztuka przeznaczona dla widzów od lat trzech nie podeszła mojemu pięciolatkowi, a bardzo spodobała się mi. Może dlatego, że była bardzo życiowa i kazała mi myśleć o Ukrainie, a nie miała nic a nic z w sobie z bajkowej ekonomii.
Wiecie na pewno o czym mówię. W baśniach to ten trzeci syn – idiota – zdobywa rękę księżniczki, złote runo czy łaskę cara. Bycie mądrym staje się analogiczne z byciem złym i wyrachowanym. Do dobra zdolny jest tylko naiwny głupiec. Smutny to obraz, a w bajce podkreślony dodatkowo następującym cytatem
Już od dawna rzecz to znana,
Że skarb trafia do bałwana
Skarbem są przepiękne konie, które mądrzy bracia postanawiają głupiemu bratu podprowadzić i sprzedać z zyskiem carowi. Wania odkrywa ich zamiar, dogania i zwraca się do nich w te tytułowe słowa „Przewyższacie mnie mądrością, ale ja was uczciwością”.
I o tej uczciwości będzie. Że jak się nie ma nic do powiedzenia, to raczej powinno się siedzieć cicho. Bo nie zawsze na każdy temat należy mieć zdanie. Zwłaszcza gdy brakuje wiedzy.
Staram się nie pisać o polityce, nie popieram partii ani ludzi. Staram się wspierać idee. I wiedzieć cokolwiek o sprawie w której zabieram publicznie głos. Wierzę, że siedzenie cicho i słuchanie, co mają do powiedzenia inni to czasami najlepsza opcja. A dodatkowo dająca czas do wyrobienia sobie własnej opinii. Inaczej można skończyć jak blogerka modowa, która zabiera się za temat Ukrainy.
Od razu zaznaczam – nie mam zadania. Nie wiem, który miał być ten dobry? Janukowycz czy Juszczenko? Nie wiem, jakie były negocjacje Ukrainy z Unią, nie wiem, co było po Pomarańczowej Rewolucji, która wcale tak dawno temu się nie wydarzyło. Nie pamiętam, za co siedzi Julia Tymoszenko. Nie mam zadania w sprawie obecności tego kraju w Unii. Nie wiem, co się nam bardziej opłaca. I nie, nie chwalę się swoją ignorancją.
Nie zmienia to jednak faktu, że przeraża mnie, iż kilkaset kilometrów od Warszawy na ulicach dużego miasta dochodzi do rzezi. Niepokoi, że musi zginąć kilkadziesiąt osób by międzynarodowe instytucje, których mój kraj jest częścią zaczęły coś robić. To nie są kraje arabskie. To nie Wenezuela położona na odległym kontynencie, to się dzieje tu i teraz. Obok.
No ale to chyba ludzkie. Normalne.
Okazuje się, że można i inaczej. Można napisać albo o social media albo o modzie. „Oczywiście na początku zastanawiałam się, jak mam się ubrać, idąc na Majdan. Wiesz, takie typowe rozterki fashionistki. Później zdałam sobie sprawę, że najważniejsze przecież, żeby było mi ciepło. Termiczna bielizna Uniqlo, którą niedawno kupiłam, okazała się wprost idealna na Majdan, a nie – jak wcześniej myślałam – wypad na narty w Alpy” – to tylko pierwszy z rozbrajających cytatów mierzącej się z problemem blogerki modowej, której próżność podpowiadała, że roznoszenie kanapek nie jest odpowiednie dla kogoś o jej pozycji.
Zerkam dalej i widzę, podobne problemy. Kolejny autor narzeka, że walk o wolność jest „tak dużo, że po prostu się znieczulamy, a zainteresowanie się sprawą wymaga wysiłku, choćby zrozumienia, o co się walczy i na czym polega cała sprawa”. A media mu nie pomagają, bo znieczulają. Rozumiem, że wysiłku do zrozumienia autor nie chce, po co więc to pustosłowie? Bo to modna fraza? Popularne hasło? A może należy zabrać głos, za wszelką cenę, nawet jak się nie ma nic do dodania, poza tym, że oj, nie robią mi te obrazki, bo dużo takich już było. Na szczęście z Wenezueli, gdzie też podobno leje się krew już żadnych nie ma.
Rewolucji nie będzie - to nadal aktualne
Internet jest pojemny, zmieści się w nim dużo treści. Nawet tych o niczym i o tym, że to źle, że są treści o niczym. Ważne, żeby zabrać głos teraz, póki się klika.
No więc ja tak nie chcę. Może to niemądre, ale wydaje mi się po prostu uczciwsze. Nie znam się, to się nie wypowiem. Popiszę sobie o tych grach, technologiach czy kulturze, roztrząsanie o tym, kto zostanie prezydentem, premierem i jaka powinna być ta Ukraina zostawię tym co się znają.
Korzystam ze swojego prawa do siedzenia cicho.