Nic się nie zmieniło, ważne sprawy nadal potrzebują ofiary z krwi

Co trzeba pokazać w telewizji, żebyśmy w ogóle zwrócili uwagę? Mamy zdjęcia, internet, szybki obieg informacji. Gil Scott-Heron śpiewał, że rewolucji nie zobaczymy w telewizji, ktoś dodał, że będzie na Twitterze. Obydwaj się mylili.

Nie zmieniło się nic. Technologia i sieć są. Ale to tylko narzędzia, które mogą, ale nie muszą zmienić naszą rzeczywistości. Żebyśmy na poważnie zainteresowali się Ukrainą musiały paść strzały. Musiała być ofiara z krwi.

I nagle zobaczyliśmy dwa podejścia. Obydwa o wątpliwej jakości. Albo nadaktywność połączoną ze slacktywizmem, albo chwalenie się ignorancją.  Nie wiecie kto to slaktywiści? Już o nich pisałem wcześniej, teraz tylko zacytuję fragment mówiący co to w zasadzie jest.

Proste, łatwe, przyjemne i nie wymagające wysiłku. Jak wszystko dzisiaj. Żeby schudnąć trzeba kupić jakąś tam tabletkę, inną wziąć na potencję, a smutki i rozterki egzystencjalne załatwi pan psychotrop. Media piszą, że jesteśmy w wyścigu szczurów, przemęczeni, zestresowani i na granicy światów, więc pokolenie L żeby uspokoić sumienie nie potrzebuje dodatkowo ładować sobie na głowę jakichś tam akcji społecznych, demonstracji czy finansów. Pacnięcie lajka i tak wystarczy. W końcu dzięki tym informują cały świat web 2.0 o ważnej sprawie i na pewno znajdzie się ktoś, kto coś z tym zrobi. Ich misja jest zakończona. W końcu byli na koncercie Owsiaka i wsparli milion ważnych spraw w tym miesiącu. Co zrobili inni? Na pewno mniej.

Zaciekawieni? Miłego słuchania.

[audio https://dl.dropboxusercontent.com/u/206074/audio/RDC%2025%20luty%202014%2013_16_37.mp3]

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s