NIech ta Warszawska Masa Krytyczna sobie gdzieś pójdzie i nie przeszkadza ludziom jeździć na rowerach. Bo robi więcej złego, niż dobrego.
Słowo daję, że nie mam pojęcia, w jaki sposób wkurzanie dokładnie całej reszty uczestników ruchu drogowego, czyli pieszych i zmotoryzowanych ma pomóc sprawie osób jeżdżących na rowerach. A dzieje się to regularnie, raz w miesiącu w imię „zwrócenia uwagi na obecność rowerów w mieście, o czym często zapominają urzędnicy podejmując różne decyzje”. No więc ja zwróciłem uwagę, choć urzędnikiem nie jestem i byłem blisko organizowania masy krytycznej pieszych na ścieżkach rowerowych celem zwrócenia uwagi organizatorów na idiotyzm ich akcji.
Po pierwsze dlatego, że WMK przejechała dokładnie obok fajnych eventów, jakie odbywały się w mieście zakłócając ich odbiór. Był na przykład super mapping 3D na jednym z budynków propagujący działania i osobę Jana Karskiego w którego trakcie jakiś debil nawoływał przez megafon do jeżdżenia na rowerze, a inni radośnie dzwonili. Nie dało się usłyszeń nic. Nie dało się też przejść na drugą stronę krakowskiego. Ludzie z misją pokazali innym, kto tu jest najważniejszy.
I jak się okazuje, to nie tylko w Warszawie są ludzie, którzy czują potrzebę ronienia idiotycznych akcji dla mojego dobra. W Łodzi na przyklad było tak:
https://www.facebook.com/groups/32547254966/permalink/10150381395019967/
Mam nadzieję, że przeczytaliście wypowiedzi komcionautów i zwróciliście uwagę, jak litościwa była tym razem Masa Krytyczna. Nie dość, że nie pozwała staruszka, to jeszcze może nawet nie wniesie skargi. A mogła przecież zabić, nie?
Sam dużo jeżdżę, przemieszczam się głównie na rowerze i wiecie co? Jeździ się super. Ścieżek rowerowych jest coraz więcej, kierowcy przepuszczają rowerzystów i na nich uważają, są rowery miejskie, miejsca, gdzie rower można zostawić. No nic tylko jeździć. I wpływać na rządzących miastem by było jeszcze lepiej.
I nie powinno to oznaczać blokowania miasta dla innych.
Serio rozumiem, że mieszkam w stolicy, z tym są związane różne atrakcje typu demonstracje, przemarsze i tym podobne. Akceptuję te niedogodności, bo to koszt wyższych zarobków i większych możliwości. Ale każdy, kto robi nadprogramowowe blokady miasta bez dokładnego wyjaśnisnia dlaczego naraża się na gniew i ma efekt przeciwny do zakładanego.
Bardzo bym chciał, żeby WMK, która „bardzo często przy okazji Masy zwraca uwagę na inne problemy, które są aktualne w danym miesiącu lub dzielnicy przez którą przejeżdża, a przy tym wszystkim stara się dobrze bawić” zwróciła uwagę na problem przejeżdżającej Masy i pozwoliła się dobrze bawić innym.
PS W temacie rowerów jeszcze jedna szybka uwaga – zwróćcie uwagę, jak niesamowitą robotę robią rowery miejskie. Jest taki filmik, gdzie dwóch niepełnosprytnych chłopców zjeżdża nimi po schodach. Pod koniec upadek, kupa śmiechu i zdawałoby się, że hit internetu. A tu nie. Zerknijcie w komcie jaki dostają łomot za niszczenie wspólnego sprzętu. Aż serce rośnie, co nie?