Dwa i pół? To i tak niezły wynik, jak na TED-a – klaruje mi w rozmowie Błażej. Nie mogę się nadziwić. Zawsze miałem w głowie wrażenie, że TED to taka orgia idei, która zapłodni mi mózg. Po wizycie na TEDxWarsaw wiem, że zmarnowałem dzień. Lepiej było zostać w domu i oglądać to wszystko w internecie.
Co to jest TED chyba wiecie. Jeżeli nie, to już mówię w telegraficznym skrócie – każdy mówca ma maksymalnie 18 minut na wystąpienie. Prelegent ma za zadanie dzielenie się nowymi pomysłami i ideami. Takimi, które warto szerzyć. Tematyka? Kiedyś głównie technologia, teraz w zasadzie wszystko. Po pierwsze dlatego, że technika jest wszędzie, po drugie dlatego, że w końcu w kulturze też jest mnóstwo nowych trendów.
TEDx od TEDa różni się tym, że organizowany jest niezależnie, ale na licencji. Warszawskiej edycji stuknęło właśnie 5 lat. Wcześniej, mimo iż zawsze chciałem, coś zwykle stawało mi na drodze. Wyjazdy, spotkania czy też po prostu zwykła proza życia. I zawsze żałowałem.
Teraz już wiem, że niesłusznie.
Dlaczego? Dlatego, że na w świecie wystąpień o pomysłach i ideach, które warto szerzyć jest strasznie mało tych idei. W Warszawskim Multikinie spędziłem cały boży dzień. Wysłuchałem mnóstwa wystąpień i nie wiem o czym one były.
Jakiś koleś wziął i się oświadczył, super, fajnie gratulacje – ale co mam z tego wynieść? Jakaś artystka rodem z Polski opowiadała jak to nie pasowała do innych, więc wyjechała. Teraz szyje ubrania z włóczki, by wszyscy wyglądali tak samo. A do tego jest wdzięczna, że jej sponsorka i źródło darmowego materiału nie zginęło w wypadku samolotowym. Ktoś opowiedział mi bajkę. Bardzo ładną, ale wyniosłem z niej tylko, że płacili jej 20 dolarów za godzinę. Był też odpowiednik Paolo Coehlo, który deklamował coś bez sensu do zdjęć, bo wydał album…
Gdyby nie Maria Mach i jej wykład o odmiennym spojrzeniu na wychowanie na TEDxWarsaw nie byłoby prawdopodobnie nic wartego uwagi. Ot, wystąpienia jakich dużo, odstające w dość drastyczny sposób od tych, które możemy zobaczyć na stronach TEDa.
Porównajcie sobie polską edycją chociażby z tym wystąpieniem. Przepaść.
Serio, czy naprawdę nie mamy o czym mówić? A może to ja jestem już zmanierowany i zbyt wybredny i nie doceniam opowieści o życiu i braku szacunku dla kierowcy ciężarówki, zwłaszcza, jeżeli jest kobietą? Owszem, zanotowałem parę ciekawych statystyk – o tym, że wzrosła ilość samobójstw wśród kobiet weterynarzy o 11% czy też faktów takich jak jeże i ich nie jedzenie noszonych jabłek, z którymi zwykle są portretowane. Przyznam też, że wypowiedzi jednej z prelegentek dały mi do myślenia i pewnie powstanie na ich temat notka. Ale nie dlatego, że ona coś powiedziała. Wręcz przeciwnie – przez to, że sama nie zastanowiła się, skąd to różnica w traktowaniu starszych. A przecież pewnie zmieniło się wraz z przyspieszeniem rozwoju technologicznego i brakiem zastosowania dla mądrości starców, którzy za współczesnym światem po prostu nie nadążają. No ale to ja sobie pomyślałem, a nie ona powiedziała.
Jeżeli 2,5 wartościowego wystąpienia na cały dzień TED-a to standard, to mamy duży problem. W tak ciekawych czasach idei i pomysłów powinno być dużo więcej. Nie wierzę, że nie ma o czym mówić. Jesteśmy na granicy rewolucji transhumanistycznej, żyjemy w świecie z filmów science-fiction, jesteśmy nauczeni dzielenia się myślami, zdjęciami… no wszystkim.
Może te TED-y są za często? Albo jest ich za dużo? Może warto zwolnić i zrobić większą selekcję, tak by pójście tam miało jakiś inny, poza networkingiem, sens.
Póki co, to szczerze mówiąc, żałuję, że nie zostałem w domu i nie oglądałem tego na streamingu. Więcej bym zrobił i nie miał poczucia zmarnowanego czasu. I chyba też sam mógł zaproponować ciekawszych mówców niż ci wybrani. Chociażby chłopaki z Pana Generatora mogliby tam opowiedzieć naprawdę ciekawie o połączeniu sztuki i technologii. Ich idee są świeże, odważne. I co najważniejsze – umieją występować.
Póki co lepiej chyba pooglądać archiwalne materiały na stronach eventu. W Polskiej edycji jak dla mnie jest za mało cukru w cukrze.
PS Jak ktoś z Was był na innych edycjach, to pliz dajcie znać, czy macie podobne zdanie i czy może ja po prostu trafiłem na złą edycję.
Odnośnie tych TED-ów, to mam wrażenie… że za dużo się tego narobiło. xWarsaw, xLublin, xTrylioninnychmiast. Ileż można? Przez takie rozdrabnianie to wydarzenie traci na wartości. Powinni to nieco ograniczyć, a zrobili z tego po prostu coś modnego i „cool”, i teraz byle rozprzestrzeniać. Stąd też takie rozwodnienie i coraz mniej ciekawych pogadanek.
ciekawe, czyli z jakości w ilość i spreadujemy puste memy. szkoda
To też działa na zasadzie zmęczenia materiału. Słyszy człowiek o kolejnym Tedzie i coraz częściej myśli „Znowu…?”, a nie „O, ciekawe co tam fajnego zaprezentują”.
No kolejny juz chyba za 2 tygodnie