A co w zasadzie robisz w sylwestra? Jakieś plany? – nie znam osoby, która by reagowała pozytywnie na takie pytania. Sylwester to temat trudny, kosztowny i wymagający planowania. To ta noc w roku, w której MUSISZ się dobrze bawić i imprezować. Albo ostentacyjnie zostać w domu. Nie ma opcji środka.
Moje doświadczenia mówią, że impreza na siłę, bo trzeba i wypada, rzadko kończy się dobrze. Ludzie trafiają na losowe, opłacone imprezy i żeby dobrze się bawić muszą się wspomóc, co może skończyć się różnie. A na pewno bólem głowy. Zresztą całe to strojenie się, ubieranie, walczenie o taksówkę, kupowanie wina musującego.. bleh. To nie dla mnie.
W sumie najlepsze sylwestry udały się przypadkiem. Grupa osób dużo imprezujących i nie przepadająca za nadmuchaną okazją spotkała się razem. No i jakoś tak się stało, że pojawiło się 2 DJów ze sprzętem, mnóstwo ludzi. Ale ma łut szczęścia nie ma co liczyć. Lepiej mu pomóc.
Co więc robić, żeby nie zwariować? Wyjeżdżać. Tak się składa, że pomiędzy świętami a nowym rokiem czasu jest dużo i można sobie podróżować. Po pierwsze może to mocno skrócić okres siedzenia przy stole i dopychania się resztkami, po drugie gwarantuję Wam, że sylwester na ulicy w Bangkoku na długo przykryje wrażenia z innych tego typu imprez. A jeżeli Azja to dla Was za dużo, to zawsze pozostaje Barcelona, Londyn czy chociażby czeska Praga. Sugerowałbym jednak ciepłe kraje – wiadomo, że na zimnie zabaw na ulicy wcale aż tak fajna nie musi być.
Zamiast wydawać te paręset złotych za parę na badziewnym balu, być może lepiej dołożyć i wybrać się w egzotyczną podróż. Jakby co upić się tam też można, ale w ciekawszym otoczeniu i dostać na nowy rok nie tylko potężnego kaca,ale i pakiet nowych, niezapomnianych doświadczeń. Nowe potrawy, ciekawi ludzie (bo głównie tacy podróżują w egzotyczne miejsca), salony masażu, tatuaże, nowe drinki, pozycje, muzyka, tańce i zabytki – mam wymieniać dalej? Imprezy tutaj naprawdę są bardziej szalone od tych, które widziałem w naszym rodzimym kraju. I dużo tańsze przy okazji, jeżeli oczywiście jest się już na miejscu.
Czego sobie i Wam oczywiście w przyszłym roku życzę.
PS Jeżeli zastanawiacie się, co przygotowuję linie lotnicze dla pasażerów samolotów lądujących o 00:00 31.12 to mogę Wam odpowiedzieć na bazie moich doświadczeń. Nic.
No może poza śpiewem podpitej winem musującym stewardessy. Ale to nie było chyba planowane.