Zapomniałem wziąć z domu smartwatcha i przeżyłem

lg_gwatch_teaser-1

Prawo Gnypa mówi, że jeżeli zapomnisz wziąć ze sobą gadżetu i tego nie zauważysz, to nie jest on ci potrzebny. Tytuł mówi resztę.

Technologia działa w cyklach. Pojawienie się telefonu komórkowego z samoregulującym się zegarkiem uwolniło nasz nadgarstek od zegarka z kalkulatorem i 7 melodyjkami. Dzięki temu kilkanaście lat później na nowo może go zająć zegarek łączący się z telefonem i wyświetlający kalkulator, oraz pozwalający sterować melodyjkami.

Po co jest smartwatch? Pokazuje godzinę i pozwala nie wyjmować telefonu z kieszeni by sprawdzić na nim najważniejsze informacje i sterować niektórymi aplikacjami. To wszystko. Aby wykonać bardziej skomplikowane operacje należy znaleźć smatfon. Przykład? Smartwach pokaże nam, że dostaliśmy wiadomość na facebookowym messengerze, ale nie powie jaką (choć podobno na innych modelach to działa inaczej). Słowem – to dokładna kopia waszych androidowych powiadomień. I tak, jak to w Androidzie, nie zawsze wszystko działa. Killer apps? Pokazywanie czasu (doh), google now, nawigacja, Endomondo/Runkeeper (na upartego)  i sterowanie Spotify. O ile zadziała, bo czasami po prostu tak nie jest.  Możliwość przewijania kawałków nie pojawia się na zegarku i koniec – trzeba wyjąć telefon z kieszeni. No ale to ogólnie problem z używaniem innego niż domyślny odtwarzacza.

Jednym słowem, póki co, to nie jest ta rewolucja, na którą czekaliśmy. Być może wraz ze swoim rozwojem smartwatche zaczną oferować możliwości, które uczynią z nich urządzenia równie niezbędne jak teraz telefony. Póki co, to jedynie gadżety. I to znacznie za drogie gadżety.

Zerknąłem do internetowych sklepów i hoho. 1000zł to ja bym za to na pewno nie dał. Póki co cenowo najbardziej zbliżony wydaje się być LG G ze swoją ceną 430zł. Gdybym miał sam wyceniać wartość, to strzelałbym w 250-300zł.

Smartwatche ewoluują i to szybko. Jeszcze rok temu ich bateria starczała na parę godzin, zakres funkcojnalność był dużo mniejszy a ich używanie skutecznie wykańczało baterię telefonu. Teraz ilość aplikacji, które z nim współpracują jest dużo większa, można używać go dużo dłużej bez ładowania. No i smartfon prawie nie zauważa, że jesteśmy podpięci.

Nadal nie jestem pewny, czy to rozwiązanie się przyjmie. Tak samo, jak przy Google Glass – nie jest ono niezbędne, a na przetrwanie mają szanse gadżety, bez których nie możemy się obejść. W ogóle wydaje mi się, że całe to „wereable” to hasło pompowane marketingowo niż jakiś realny trend. Owszem, różne firmy będą próbowały na siłę zaspokoić jakąś naszą nieistniejącą potrzebę, ale nie oszukujmy się, nie będzie to łatwe. Nie każdy jest Jobsem.

Ja bym sobie sam z siebie smartwatcha, póki co, nie kupił.  Zobaczymy jak będzie się sprawował i co zmieni na rynku model Apple.

5 thoughts on “Zapomniałem wziąć z domu smartwatcha i przeżyłem

  1. Zgadzam się. Wearables w obecnej postaci nie są tym, co miałoby w znaczący sposób zmienić nasze postrzeganie technologii – jako na mniej inwazyjną. A przecież chyba o to w wearables chodzi? Nie mówiąc o tym, że fajnie wygląda w teorii np. opaska, która wyświetla interfejs na ręku. Tylko w tym momencie mamy wyłączone obie ręce (jedna na wyświetlacz, jedna do operowania), żeby coś zrobić, a przy smartphone’ach – jedną. Kalkulacja oszczędności czasu/energii jest prosta. Zwykłe lenistwo przemawia za smartphonem.

  2. Generalizowanie. Sa tacy, ktorym telefon komorkowy nie jest potrzebny. Sa tez tacy, ktorzy uprawiaja sporty i chca miec urzadzenie sledzace ich postepy, i wtedy zwykle staja przed wyborem: probowac uzywac telefonu w tym celu, lub kupic dedykowany gadzet. Pierwsze rozwiazanie okazuje sie malo praktyczne. Ciezki i duzy telefon nie znajduje miejsca w lekkim sportowym ubiorze, a patenty mocujace go np na przedramieniu nie rzadko bardzo skracaja zywotnosc telefonu lub po prostu sa malo komfortowe (a sa przeciez jeszcze sporty wodne). Drugie rozwiazanie skolei to gadzet o bardzo waskim zastosowaniu, ktorego uzywamy w zasadzie wylacznie w trakcie uprawiania sportu. Smatwatch idealnie wypelnia powstala luke. To samo tyczy sie osob, ktore preferuja duze telefony typu Note ze wzgledu na wygode, ktora oferuja duze wyswietlacze. Tych telefonow nie schowaja do kieszeni spodni i znowu potrzeba patentow: mocowania do paska, kieszeni w plecakach, walizkach itp. I ponownie smartwatch rozwiazuje wiele problemow. To sa czynniki, ktore czesto spotykam, jakbym sie zastanowil i popytal znajomych prawdpodobnie podal byl pare kolejnych, tak wiec sugerowanie ze smartwatch lub tym bardziej wearable w obecnej formie sa niepotrzebne to spore nieporozumienie. Sa potrzebne, ale nie wszystkim.

Dodaj komentarz