Diskordianizm w pigułce. Nie wiesz o co chodzi? Zerknij

Hail Eris!

201201161704.jpg

//kliknięcie na obrazek pokaże go w pełnej krasie i rozdzielczości//

Na Boing Boing pojawiła się infografika w dość prosty i przystępny sposób pokazująca moją ukochaną religię – Discordianizm.

Z Eris zetknąłem się po raz pierwszy na początku studiów. Zaciekawiło mnie, co moi znajomi na Usenecie wpisują sobie w pole Organizacja, a w księgarni z okultystycznymi książkami pojawiła się Principia Discordia, którą postanowiłem sobie kupić. No i się zaczęło. Czytaj dalej

Chyba jednak tęsknię do sygnaturek

Szisz, przeczytałem listę sygnaturek evilkya i jakoś mi się tak nostalgicznie zrobiło.

Bo pamiętam jak zbierało się te one-linery, jak skarby i dodawało się do specjalnego katalogu, tak żeby się losowały i pojawiały i w mailach i na usenecie. Kradło się te złote myśli znajomym, grzebało po sieci, wyciągało z dyskusji.

A potem, jej, można było się swoją sygnaturką lansować. O ile oczywiście spełniała starodawne założenia posiadania 4 linijek długości i delimetera (o ile się nie walnąłem w nazwie, ale chodzi o to – „– )

I co śmieszniejsze sporo dzięki nim się dowiedziałem. Bo na przykład to tak wpadłem na Horror Movie Survival Guide, którego porady można stosować do dziś. No bo jak tu przejść obojętnie nad serią takich mądrości?

  • When it seems that you’ve killed the monster, never check to see if it’s really dead.
  • If you find that your house is built upon or near a cemetery, was once a church used for black masses, had previous inhabitants who went mad or committed suicide or died in some horrible fashion or who performed necrophilia or satanic practices, move away immediately.
  • Never read a book of demon summoning aloud, even as a joke.
  • Do not search the basement, especially when the power has just gone out.
  • If your children speak to you in Latin or any other language which they do not know, or if they speak using a voice other than their own, shoot them at once. It will save you a lot of grief in the long run. Note: it’s unlikely they’ll die easy, so be prepared.
  • As a general rule, don’t solve puzzles that open portals to Hell.
  • Stay away from certain geographical locations, some of which are listed here: Amityville, Elm Street, Transylvania, Nilbog (God help you if you recognize this one), the Bermuda Triangle, or any small town in Maine or Massachusetts.
  • Listen closely to the soundtrack; and pay attention to the audience, since they are usually far more intelligent than you could ever hope to be.

To tylko parę z nich, ale przyznacie, że trzymają klasę. I tak, miałem je w sygnaturkach.

I w ogóle ten specyficzny mindset każący wyszukiwać w filmach, książkach i dyskusjach zdań nadających się do propagowania w swojej korespondencji. Sporo tego miałem, coś ponad 300 różnych cytatów. Niestety wraz z discordią trafił to szlag i cholera zasadniczo wie, czy jest to do odzyskania.

Z jednej strony szkoda. Z drugiej zaś… to se ne wrati. Forumy zarąbały kulturę dyskusji i szczerze mówiąc to średnio się umiem na nich odnaleźć. Facebook, G+ czy Twitter nie posiadają sygnaturek, a gmail i ogólnie odchodzenie maila jako narzędzia komunikacji w niepamięć też jakoś nie składnia do ich używania.

A w sumie to trochę szkoda, bo był to fajny zwyczaj. Na pewno parę książek więcej przeczytałem dzięki sygnaturkom innych ludzi.

Zmienił się ten internet i sposoby komunikacji, oj zmienił. Dobrze, że blogaski zostały i można się na nich pożalić i dać się wyżyć syndromowi starych dobrych czasów.

A generalnie tę zalinkowaną kolekcję na snafu warto przejrzeć. Sporo dobrych wspomnień czyha tam na nieco starszego użytkownika ogólnoświatowej sieci internet.

Wróćmy na chwilę do adminowania

Decyzja zapadła. Discordia.pl leży a z nią DNS i domena, xname.org nie zgadza się na transfer ustawień do dns.42.pl. Trzeba od zera.

No to sprawdźmy ile pamiętam. No i czy uda się przełożyć blogaska na toread.discordia.pl

Na początek wiadomo – polecą wszystkie ustawienia, jakie mają ludzie. Trzeba ich poinformować – czyli do akcji ruszy kombo twitter + fejs.

A teraz ustawienia domeny.

No dobrze, teraz trzeba wyłapać, gdzie kierować ruch na toread.discordia.pl. Googlamy. I wychodzi na to, że najpierw trzeba nameservery pozmieniać na wordpressowe i że to jest płatne. Nawet jak domena jest hostowana gdzie indziej. Albo ja źle rozumiem te instrukcje.

Soraski, ale to nie jest warte 12$ na rok. W sumie ciekawe, skąd te opłaty. Przecież hosting na zewnątrz i prosty redirect ic nie kosztują. Może chodzi o brak propagacji marki? Pewnie tak.

No dobrze, to pozostaje tylko zmiana nameseverów na nowe w home.pl, gdzie jest zaparkowana domena.

I gotowe. Domeny toread.discoria.pl nie ma. Za to jest kontrola nad tym wszystkim. Mam tylko nadzieję, że poczta nie przestanie za chwilę działać.

W sumie to miało być takie success story i w ogóle, a wyszedł pamiętnik emo-admina sknery. Trudno.

Przestałem być adminem

20111127-222227.jpg

Discordia – mój ukochany serwer – leży bez życia parę miesięcy. Albo jest problem ze zmianą ip w serwerowni, albo po prostu sprzęt fizycznie wyzionął ducha. I co? Nic. A kiedyś byłoby to dla mnie niedopuszczalne.

Poleciały konta ludzi, dokumenty, konfiguracji i godziny spędzone na dopieszczaniu sprzętu. Powinno mnie to wkurwiać, smucić i skłaniać do wydzwaniania po ludziach. Tymczasem nie czuję nic.

Pocztę już dawno przełożyłem na Google Apps, w zasadzie jedyną ważną i działającą tam usługą był ftp (w mojej założenie katalogu jest praktycznie niewykonalne), irc (doh) i dns.

Brakuje mi w zasadzie tylko tego ostatniego, ale jakoś nie mogę się zmusić żeby przenieść się z discordia.pl do darmowego hostingu na 42.pl. No i póki co wszystko działa. Może jakimś motorem będzie dla mnie udostępnienie tego nieczytanego blogaska pod swój własny adres – taka sztuka dla sztuki.

To trochę taka sama ewolucja jak z komputerami. Kiedyś musiałem znać każdy komponent i jego możliwości. Śmiałem się z ludzi, którzy na pytanie o to jaki mają sprzęt odpowiadali: szary. Teraz sam mam szarego makbuka pro z Banksym na obudowie. I chyba mi z tym dobrze.

Teraz software poszedł drogą hardware. Niech ktoś inny martwi się o dostępność, zasoby, konfiguracje i aktualizacje.

Mi wystarczy, że działa. Z admina stałem się zwykłym userem. Z może nieco większymi aspiracjami.