Szisz, przeczytałem listę sygnaturek evilkya i jakoś mi się tak nostalgicznie zrobiło.
Bo pamiętam jak zbierało się te one-linery, jak skarby i dodawało się do specjalnego katalogu, tak żeby się losowały i pojawiały i w mailach i na usenecie. Kradło się te złote myśli znajomym, grzebało po sieci, wyciągało z dyskusji.
A potem, jej, można było się swoją sygnaturką lansować. O ile oczywiście spełniała starodawne założenia posiadania 4 linijek długości i delimetera (o ile się nie walnąłem w nazwie, ale chodzi o to – „– )
I co śmieszniejsze sporo dzięki nim się dowiedziałem. Bo na przykład to tak wpadłem na Horror Movie Survival Guide, którego porady można stosować do dziś. No bo jak tu przejść obojętnie nad serią takich mądrości?
- When it seems that you’ve killed the monster, never check to see if it’s really dead.
- If you find that your house is built upon or near a cemetery, was once a church used for black masses, had previous inhabitants who went mad or committed suicide or died in some horrible fashion or who performed necrophilia or satanic practices, move away immediately.
- Never read a book of demon summoning aloud, even as a joke.
- Do not search the basement, especially when the power has just gone out.
- If your children speak to you in Latin or any other language which they do not know, or if they speak using a voice other than their own, shoot them at once. It will save you a lot of grief in the long run. Note: it’s unlikely they’ll die easy, so be prepared.
- As a general rule, don’t solve puzzles that open portals to Hell.
- Stay away from certain geographical locations, some of which are listed here: Amityville, Elm Street, Transylvania, Nilbog (God help you if you recognize this one), the Bermuda Triangle, or any small town in Maine or Massachusetts.
- Listen closely to the soundtrack; and pay attention to the audience, since they are usually far more intelligent than you could ever hope to be.
To tylko parę z nich, ale przyznacie, że trzymają klasę. I tak, miałem je w sygnaturkach.
I w ogóle ten specyficzny mindset każący wyszukiwać w filmach, książkach i dyskusjach zdań nadających się do propagowania w swojej korespondencji. Sporo tego miałem, coś ponad 300 różnych cytatów. Niestety wraz z discordią trafił to szlag i cholera zasadniczo wie, czy jest to do odzyskania.
Z jednej strony szkoda. Z drugiej zaś… to se ne wrati. Forumy zarąbały kulturę dyskusji i szczerze mówiąc to średnio się umiem na nich odnaleźć. Facebook, G+ czy Twitter nie posiadają sygnaturek, a gmail i ogólnie odchodzenie maila jako narzędzia komunikacji w niepamięć też jakoś nie składnia do ich używania.
A w sumie to trochę szkoda, bo był to fajny zwyczaj. Na pewno parę książek więcej przeczytałem dzięki sygnaturkom innych ludzi.
Zmienił się ten internet i sposoby komunikacji, oj zmienił. Dobrze, że blogaski zostały i można się na nich pożalić i dać się wyżyć syndromowi starych dobrych czasów.
A generalnie tę zalinkowaną kolekcję na snafu warto przejrzeć. Sporo dobrych wspomnień czyha tam na nieco starszego użytkownika ogólnoświatowej sieci internet.
Koncept sygnaturek jest żyw jak najbardziej. Na forach (zwłaszcza giercowych), często gęsto sygnaturki są większe niż same wpisy :) No ale to głównie dlatego że ludzie robią je graficzne, wpisują historie gier, sprzętu, czy czego tam… Ale sam koncept jak najbardziej istnieje dalej, tylko zmutował.
Oj są, są, ale przecież to nie jest to samo. Wklejka kodu z xbox live/psn/coś z PC, last.fm i wio. Nie ma tych kolekcji „złotych myśli”. Albo ja za mało się na forach poznałem.
Zależy od forum, serio.
No wiem wiem, ja po prostu chyba na forumy się nie załapałem i z usenetu przelazłem od razu na twitterofejsy.