Hail Eris!
//kliknięcie na obrazek pokaże go w pełnej krasie i rozdzielczości//
Na Boing Boing pojawiła się infografika w dość prosty i przystępny sposób pokazująca moją ukochaną religię – Discordianizm.
Z Eris zetknąłem się po raz pierwszy na początku studiów. Zaciekawiło mnie, co moi znajomi na Usenecie wpisują sobie w pole Organizacja, a w księgarni z okultystycznymi książkami pojawiła się Principia Discordia, którą postanowiłem sobie kupić. No i się zaczęło.
Sam nie wiem, ile razy czytałem tę książkę. Na początku dla jaj, bo jak cała ta religia jest po prostu śmieszna („Nic co nie jest śmieszne, ne jest prawdziwe”), a potem zacząłem sobie o tym myśleć i okazało się, że ma to jakiś sens.
Trochę w tym cynizmu, trochę zabawy, dużo inteligencji. Ot intelektualna zabawa w religię, którą kupił świat. I w którą część z nas do tej pory się bawi. A najlepsze jest to, że Eris nie wymaga od nas totalnego oddania i z chęcią wspiera wszelkie herezje zaliczając je od razu do kanonu swojej wiary.
Czy w świecie dopasowującym się do potrzeb jednostki cutom tailored religion nie jest mokrym snem każdego wierzącego? Albo osoby chcącej w coś wierzyć? Nawet agnostycy i ateiści odnajdą tu coś dla siebie – Eris przygarnie ich wszystkich i zmusi do wątpienia w nią, bądź też jawnego zaprzeczania jej istnieniu.
Książka poniżej w wersji angielskiej, po polsku znajdziecie ją tu:
Dyskusje o religii, w naszym kraju, w lekkim tonie – a przynajmniej bez klapek na oczach – to śliski grunt. Tym niemniej znając historię „wielkich” wyznań, ich wzajemne wpływy i częstotliwość „patchy” wydawanych przez wieki, nie można zlekceważyć potencjału diskordianizmu. Szczególnie, że jest po prostu cool :D