Samotność w wirtualnym tłumie

W świecie cyfrowej samotności to aplikacje maja zapewnić nam bliskość.

Coraz mniej wymagamy od ludzi, coraz więcej od technologii. Kiedyś mówiło się, że ktoś ma duszę na ramieniu, teraz nosimy ją w kieszeni zaklęta w smartfonie. Już nie zależy nam na aplikacjach z ogromnymi możliwościami, a coraz bardziej szukamy tych, które będą o nas dbać i przypominać o sobie. Które pozwolą się nam do siebie zbliżyć i wypełnić czymś pustkę. Mówi się, że wysoko rozwinięta technologia jest nieodróżnialna od magii, inna mądrość z kolei mówi, że magia zawsze ma swoją cenę. W przypadku naszego pokolenia ludzi środka to samotność w wirtualnym tłumie znajomych.

Rzeczy, które kiedyś wydawały się obraźliwe, jak przerwanie rozmowy by odebrać telefon, są teraz czymś normalnym. Co jakiś czas ktoś z towarzystwa wyciąga swój telefon i zatapia się w jego ekranie – wyłącza się z towarzystwa, by dołączyć do swoich wirtualnych znajomych. Bary, restauracje i inne miejsca publiczne są pełne twarzy oświetlonych światłem ekranów. A nawet z nimi nie zawsze rozmawiamy. Komunikatory i smsy to prostsze i bardziej efektywne rozwiązanie. Kontrolujemy, to co napiszemy, komunikacja jest asynchroniczna, zezwala na multitasking. No i nie przekazuje emocji, a przynajmniej nie w tak bezpośredni sposób. Dla ludzi pomiędzy światem rzeczywistym, który coraz mniej rozumieją i wirtualnym, do którego nie mogą jeszcze wejść, to najwygodniejsza forma komunikacji. Zwykłe rozmowy stają się albo za trudne, albo za nudne. Kto dzisiaj potrafi dzisiaj robić tylko jedną rzecz na raz?

Czy to przerażający obraz? Nie. Po prostu technologia nas zmienia i dostosowujemy się do nowych warunków. Użytkowanie internetu zmieniło nam mózgi – zauważamy więcej rzeczy na raz, nauczyliśmy się multitskingu, ale za to poświęcamy wszystkiemu mniej uwagi i nie wnikamy w zdobywane informacje jakoś strasznie głęboko. Pojawienie się smartofnów, które spowodowały, że jesteśmy zawsze połączeni z siecią, a przez to z naszymi sieciami społecznościowymi, zalewem informacji i kontaktów jeszcze bardziej zaczęło zmieniać nasze myślenie. Być może trochę przerysowuję, ale nie trudno zauważyć rzeczy, o których tu piszę – zwłaszcza u młodszych ludzi.

Rozmawiamy mniej. Głos przechodzi do lamusa elektronicznej komunikacji. Nasze rachunki telefoniczne pozostają bez zmian, ale coraz mniejszy w nich udział mają rozmowy telefoniczne. A że jednocześnie brakuje nam straconej bliskości staramy się ją odzyskać w inny sposób. Na przykład za pomocą aplikacji Feel.

Pomysł w zasadzie banalny. Zamienić asynchroniczną wymianę zdań w żywy kontakt. Widzimy, gdzie nasz partner dotyka ekranu, możemy dotknąć jego wirtualnych palców za pomocą naszego telefonu i odczuć coś. To niby tylko proteza, ale i tak dużo, biorąc pod uwagę, jak bardzo zmieniają się ludzkie kontakty.

Aplikacja Sidecar.me pozwala zobaczyć to, co widzi druga osoba. Oczywiście nie jest to nowy pomysł, w końcu FaceTime Apple i inne tego typu rozwiązania istnieją już od pewnego czasu. Tu jednak chodzi nie tyle o zobaczenie twarzy, a tego, co aktualnie widzi kamera telefonu. Do tego w trakcie rozmowy można bezproblemowo dzielić się zdjęciami, kontaktami, mapami i wszystkim tym, co jest w naszym smartfonie. Taka cyfrowa giełda informacji, zupełnie jak w życiu.

Zapewne takich pomysłów pojawi się więcej. Skoro coraz mniej potrafimy przebywać ze sobą na żywo, to trzeba jakoś wspomóc nasze cyfrowe znajomości. To dopiero początek zmian. Zapewne wraz z coraz większą inwazją sieci w nasze życie będzie ich coraz więcej.

I tak jak zawsze szybko się do nich dopasujemy. Zapewne też sami nie zdając sobie z tego sprawy, jak bardzo zmienił się świat wokół nas.

15 thoughts on “Samotność w wirtualnym tłumie

  1. Dla mnie nadal jak ktoś bez słowa „przepraszam” zaczyna gadać przez telefon sprawia, że mam ochotę trzasnąć w mordę. :P

    Ale najbardziej przerażające dla mnie jest to, że w tym co piszesz nie bierze się pod uwagę jednej megaprostej rzeczy, której nauczył mnie mój umierający kot.
    Czasem po prostu rzucasz wszystkim i idziesz na spacer/posiedzieć ze znajomymi za miastem/siadasz z kotem na kolanach/czytasz książkę w zapomniany, analogowy sposób.
    To wszystko da się zrobić, choć trzeba pokonać to parcie do łykania marketingu.

    BTW, w sumie tu już w miarę regularnie zaglądam i chciałem powiedzieć, że fajny ten blog. Tzn. fajnie jest czytać coś innego niż gierki i gierki (Chryste, po dziesięciu latach ileż można :P). Także keep up the good work. ;)

  2. widzę, że książka Turkle mocno Cię zainspirowała :-)

    ja sam mam problem z pisaniem o wszystkich nowych formach komunikacji przez pryzmat alienacji. jak z żoną piszemy sobie coś na fejsie to nie jest dlatego, że nie chce nam się normalnie rozmawiać, tylko jest to kolejna okazja, żeby porozmawiać, kiedy nie możemy f2f. a jeśli chodzi o dalszych znajomych, to z kolei sądzę, że powierzchowne kontakty przez sieć i tak są na plus, bo bez tego te relacje w ogóle by się rozwaliły. więc generalnie ja jestem większym optymistą

  3. No nie wiem…, ta aplikacja „Feel”, zamiast zbliżać, wygląda mi na skrajną samotność.
    Aż mi się normalnie smutno robi, jak patrzę na to wideo.

    • Ale próbuje jakoś ten kontakt zapewnić. Nie mówię, że to doskonałe, to próby odtworzenia starej komunikacji w nowym, cyfrowym świecie

      • Jest taki świetny kawałek Davida Bowie, „Cat People”. Przypomniał mi się, bo pada tam fraza „putting out fire with gasoline”.

        Podtrzymuję swój postulat – zamiast robić aplikacje, ludzie powinni po prostu wychodzić na powietrze, spotykać się, pić cydr, whisky i piwko (kolejność pod kątem priorytetu) i ogólnie cisnąć witaminę D, zamiast czekać aż trzy kropki pojawią się na iPhone…

        Chociaż, hm, wait. Stop. Jeśli ludzie chcą robić to na własne życzenie, be my guest, szybciej wyginiemy. :)

  4. Jak ja się dobrze czuję, nie mając kompletnie parcia na „onanizm sprzętowy”.
    Zdarza mi się w ciągu weekendu, zapomnieć nawet o istnieniu komórki, która kisi się gdzieś w przegrodzie torby a wieczorem w komentach na blogu widnieje: „ulka, włącz sobie telefon” :)
    Ciągłe życie w wirtualnym świecie, kojarzy mi się z utratą lub celową ucieczka od rzeczywistości, brakiem umiejętności podejmowania wyzwań live, cieszenia się z otaczającego świata, spojrzenia w oczy i gestu, którego brakuje w zajętych przez dłonie posiadacza urządzenia „jak zwał tak zwał”

  5. Pingback: Samotność w wirtualnym tłumie | Blog do lepszego życia

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s