Porno z San Fernando Valley

20111204-032835.jpg

Carson City było przedstawieniem, które zrobiło na mnie ogromne wrażenie. San Fernando Valley to niestety odcinanie kuponów.

Obydwa przedstawienian widziałem jakiś czas temu, ale są warte opisania, bo to rzeczy warte zobaczenia. O pierwszym z nich pisałem już na Polygamii, tutaj skupię się na drugim z nich. Tym nieco słabszym.

Ale do rzeczy. Carson City to niesamowicie przedstawiona opowieść o zazębiających sie historiach ludzi w mieście gdzie zainstalowano komorę gazową. Ich losy są ze sobą połączone, opowieść jest spójna, a wątki są połączone i zmierzają do mocnego finału.

Aktorzy w swoje role wczuwają się świetnie (z jednym małym wyjątkiem) a ich alegoryczne przedstawienia niektórych sytuacji (seks, tortury, czy wizje niektórych bohaterów) to mistrzostwo świata. A do tego idzie za tym większy przekaz. Gracze dodatkowo zwrócą uwagę na postać mario i gamifikację jednego z niepełnosprytnych pielęgniarzy. Carson City to jedno z tych przedstawień, które należy zobaczyć.

Po mojej recenzji udało mi się spotakać z twórcami i posłuchać o ich nowym projekcie – San Fernando Valley. Założenia boskie – gry na Atari 2600 i kino porno lat 70. Niestety realizacja aż tak dobrze nie wypadła.

Co bowiem dostajemy? Grę aktorską na podobnym, lub nawet lepszym poziomie i ciekawe, ale niepowiązane ze sobą sceny,

Po Carson City większość zastosowanych tricków jest nam już znana. Zarówno alegoryszne przedstawienia niektórych wydarzeń (nadal boskie), jak i płynne przejścia pomiędzy kolejnymi sekwencjami. Zabrakło jednak spoiwa. Nie nadążalem za historią całości, o ile taka w ogóle była. Poszczególne epizody były super, ale ńie budowały napięcia, jak to miało miejsce w poprzednim spektaklu. Ot kalejdoskop scen związanych z produkcją i życiem branży porno. Fajne, ale spodziewałem się czegoś więcej. Chyba, że bardzo ukrytym założeniem twórców było stworzenie czegoś przypominającego scenariusz porno, gdzie tak naprawdę liczą się tylko kolejne sceny z pieprzeniem i nikogo sens całości nie interesuje. No ale to takie przemyślenie na 3:30 w nocy.

Ach – wątek gier też gdzieś zupełnie wyparował. Nie to, żeby mi ich jakoś strasznie brakowało, ale skłamałbym mówiąc, że na niego nie czekałem.

Ciekawe jest też, że w San Fernando Valley widzimy jeszcze wicęcej wykorzystania multimediów w teatrze. Niektóre sceny są na żywo filmowane kamerą i to jej obraz widzi publiczność, zdarzają się tez dialogi z postaciami na ekranie, czy wizualizacje czytanych listów i wspomnień postaci. I to jest super.

Dobrze tez, że aktorzy zrezygnowali z prób interakcji z publicznością, bo o ile mie jest to wyraźńie zaznaczone w trakcie trwania sztuki, to zwykle się to mie udaje i wychodzi sztucznie. Tutaj mamy dużo lepiej rozegraną scenę z postapokaliptycznym prestidigatorem, który symuluje dialog z widzanimi i nie zmusza ich do niego,

Jednym słowem? Warto, ale osoby, które widziały Carson City mogą być troszeczkę rozczarowane scenariuszem, bo reszta jest świetna. A jeżeli to pierwsza bedzie to pierszwe przedstawienie tego typu to pzostaje tylko serdecznie polecić.

Ja z niecierpliwością wyczekuję kolejnego projektu tej grupy. Bo i zapewne jest na co czekać.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s