Och te ankiety. Wystarczy, że napisze o nich jedno zagraniczne źródło i nagle stają się prawdą objawioną. Nie jest ważne ile osób wzięło w nich udział, z jakiej próbki, czy miało to w ogóle sens. Ważne, że Zachód o nich napisał. No i potem te polskie blogaski/sajty przepisują i wysnuwają wnioski. A na sam koniec dodają swoje mocne opinie, które grzebią dane produkty lub wskazują na niesamowite korelacje seksu z czymkolwiek (pralki automatyczne, ajfony itd).
Na szczęście lud internetowy głupi nie jest i często komentuje te rewelacje. Przykład wpadł dzisiaj, gdy jeden z autorów w końcu dotarł do tej prawdy.
Uczulony przez Wasze uszczypliwe komentarze podchodzą z większą dozą rezerwy do wszelkich ankiet i badań, ale tym razem mamy coś względnie wiarygodnego.
I dzięki bogu. Bo często i gęsto jesteśmy sami zdolni zrobić dużo lepsze opracowania i badania. Jasne, nie będzie to socjologiczno doskonałe i nie da prawd objawionych, ale na potrzeby danego medium może być dużo bardziej przydatne niż losowa ankieta z japońskiej strony, w której wzięło udział 200 osób.
No i dodam od siebie, że ankiety są fajne i ludzie je lubią. A że trudniej wymyślić swoją i potem ją opracować, to już zupełnie inna sprawa.
No ale tak to jest w tym polskim internecie, że prościej machnąć copypaste niż coś samemu zrobić.
„polskim internecie”
nie wiem, skąd taka wiara, że u nas to jest inaczej, a gdzie indziej jest superświetnie
to tak jak z polityką, korupcją, głupotą.
„na świecie to nie do pomyślenia”, mówi się
e tam, nieprawda. jak najbardziej do pomyślenia, bo niby czemu miałoby nie być
u nas naprawdę nie jest tak strasznie inaczej.
true, ale jednak w angielskich źródłach kreowanych jest więcej treści i pomysłów niż u nas.
baaaardzo mało osób i serwisów robi swoje rzeczy, a nie kopiuje pomysły i rozwiązania z wired, kotaku itd. A przynajmniej ja mam takie wrażenie.
no pewnie tak, bo i źródeł więcej
wiesz, wg zasady
u nas niech będzie 100 źródeł, w tym 2 fajne
świat anglojęzyczny niech będzie 10x większy, no to mamy 1000 źródeł, w tym 20 fajnych
dajmy na to chcesz czytać 5 źródeł anglojęzycznych – spoko, wybierasz spośród 20 znanych i dobrych
chcesz czytać 5 źródeł polskojęzycznych – jest problem, bo 2 znajdziesz, ale pozostałe 3 to papka
a fajniej byłoby oczywiście czytać więcej fajnych polskich niż angielskich, bo łatwiej itd.
plus tam są źródła bliższe źródłom
Ale mimo to kreatywności jest tam więcej. Zobacz kto pierwszy wprowadza zmiany i na kim się wzoruje reszta. Nie mówię, że w Polsce tego nie ma, bo jest kilkanaście serwisów bazujących na autorskich treściach.
No i w przypadku technologii i gier powstaje teź problem z dostępnością do źródeł. W co jak co, ale serce wydarzeń bije w
USA i to oni mogą się dopytać, wyniuchać itd