Nie skończyłeś Batman: Arkham City? Zamierzasz grać? Nie czytaj.
Skończyłem Batmana, właśnie lecą napisy końcowe, a ja myślę. To ta niesamowita umiejętność, którą posiadają gry wideo, polegająca na wciągnięciu gracza w swój świat, umożliwieniu pokonywania problemów wraz głównym bohaterem i umożliwiająca w jakimś stopniu na wczucie się w postać.
Podejmowane wybory, interaktywność, cały przedstawiony nam przez twórców setting w którym się zanurzamy powoduje tę niesamowitą imersję, dzięki której nawet przeciętne fabuły stają się nagle żywe, ważne i głębokie. Dlatego, że w nich uczestniczymy. Dlatego, że nie konsumujemy ich biernie i stanowimy ich integralną część. Zarówno film, jak i książka mogą istnieć bez widza. Gra nie. Gra potrzebuje gracza.
Batman to wielka gra. I nie dlatego, że całość opowieści jest świetna. nie. Rozgrywka była przytłaczająca na początku (na co się zresztą żaliłem), mechanika była bardzo dobra, ale pokazała niewiele nowych rzeczy, zaś fabuła – cóż, to nie było dzieło sztuki. Aż do końcówki.
Bo w końcówce umiera Joker. Arcyłotr i wierny przeciwnik Batmana. I jest to koniec pewnej epoki. Nie tyle dla Gotham, komiksu i świata, ale dla bohatera.
Bo wyobraźcie sobie, że całe wasze życie poświęcacie walce z kimś/czymś. Wypala ona wszystko dookoła. Nie ma czasu na życie, przyjemności, spokój. Bo jest misja, cel. Coś ważnego.
I nagle to znika. Jasne, w przypadku Batmana zaraz się pewnie znajdzie cały legion innych postaci, które przejmą miejsce Klauna. W końcu seria nie może tak po prostu się zatrzymać. Ale co by było gdyby tak się nie stało?
Czy Bruce Wayne i każdy inny bohater może po prostu wrócić do normalnego życia? Nie będąc sam już normalny? Bo przecież życie w ciągłym napięciu, życie dla sprawy, życie przygodą i niebezpieczeństwem zmienia. I to bardzo. Zapewne do punktu, z którego nie ma już powrotu.
Bo bohaterowie nie mają happy endów. Zwykle po „żyli długo i szczęśliwie pojawia się proza życia do której absolutnie nie są przygotowani i z którą nie umieją sobie poradzić. Bo nagle brakuje narkotyku bycia ważnym, bycia potrzebnym. Bycia kimś.
A nie da się tego prosto zastąpić. Gdzieś oczami wyobraźni widzę zapijaczonego Bruca wspominającego swoje przygody, tęskniącego do czasów, gdy życie miało sens. Gdy żył Joker.
Bo bez niego już nic nie jest takie same. Zostaje klątwa codzienności. A przecież wszyscy wiemy, że nie ma Jokera bez Batmana. że to on go wykreował, że arcyłotr jest odpowiedzią rzeczywistości na superbohatera.
I wszystko to pada w tej grze. I dlatego jest wielka.