Wszystkiego jest za dużo

Przepraszam, ale ja znowu o infoterrorze, nadmiarze danych i przeładowaniu. A wszystko dlatego, że strasznie drażni mnie, że brakuje mi życia na konsumpcję wszystkiego, co wydaje mi się interesujące.

Coraz bardziej dochodzę do przekonania, że to wcale nie my głupiejemy i stajemy się niewolnikami skróconych informacji. To po prostu jedyny sposób żeby jakoś ogarniać to, co dzieje się wokół nas. Moje foldery – na później to po prostu umieralnie dla maili, artykuły zsyłane do Read it later zalegają tam nieczytane miesiącami, programy nagrywane na DVR zwykle nie są nawet odpalane. Na Kindlu lądują dziesiątki nowych książek. Część kupiona w promocji, część rozdana za darmo. Kombajn muzyczny Spotify + last.fm wypluwa mi jakieś setki nowych kapel, dj-ów miksów.. A potem i tak słyszę – no jak to nie – nie znasz xx? Bez jaj, KAŻDY o nich słyszał. No więc ja nie. Nie wiem kiedy to się stało, ale przestałem nadążać, ogarniać i śledzić.

Na świecie nie ma tylu narkotyków, żeby nadążyć za tym wszystkim. A przecież nie napisałem jeszcze o radosnej internetowej twórczości, blogaskach, modach, mashupach, remiksach i vlogach.

Zjada nas kontenet i wszystko wskazuje na to, że będzie jeszcze gorzej. Mechanizmy polecania i selekcji, które teoretycznie mają dla nas odłowić interesujące rzeczy, robią z nas internetowych inżynierów Mamoniów konsumujących tylko to, co podobne do tego, co już wchłonęli. No a do tego każdy jest teraz artystą. Nie ma już normalnych ludzi. Każdy strzela foty na instagrama (guilty), miksuje muzykę, retwituje, bloguje albo filmuje. Nic dziwnego, że nasze mózgi tego nie wytrzymują i przełączają się w tryb oszczędnego szaleństwa akceptując tylko pierwsze 15 sekund wrażeń, by potem wrócić do poprzedniego otępienia. Nie daliśmy się ogłupić. Po prostu staramy się nie zwariować.

Pewnie niedługo hitem staną się magazyny ze streszczeniami. Coś jak poradniki półinteligenta. Najważniejsze płyty, utwory, gry – wszystko streszczone i zamknięte w 15 zdaniach, tak by coś o tym wiedzieć i móc z innymi o tym przez chwilę porozmawiać. Wstydliwie kupowane przez wszystkich aspirujących do bycia kimś więcej.

I może to jest dla mnie dobry pomysł na biznes?

 

 

10 thoughts on “Wszystkiego jest za dużo

  1. hmm sorry, ale kwejka musiałeś widzieć, streszczenia dla ćwierćmózgów już powstały ;) grunt to umieć się samemu określić i robić to co nas interesuje, a jak ktoś ci zarzuca że jak mogłeś nie widzieć… spokojnie znajdzie się z 50 innych rzeczy które ty widziałeś podczas gdy oni scrollowali kolejnego idiot walla

    • E, nie kwejk, ale chociażby o czym jest nowe Science Fiction Dukaja i co to jest How to Destroy an Angel. Nie redukuj tylko do obrazków. Ja bym na przykład chciał poznać same fabuły paru gier niekoniecznie spędzając w nich 100+ godzin.

      • No właśnie! Zawsze miałem z tym problem, że trudno jest się włączyć w cos co już trwa czy tomw grę (chciałbym całe zawiłości MGS poznać) czy w serial lub serię książek. Do dziś nie wiem o co chodziło w Lost…

      • Ej, ale GameTrailers pare lat temu przed mgs3 zrobiło super podsumowanie fabuły, weź sobie wygooglaj

  2. Jak to się mawia: wszystkiego mieć nie można. Chociaż bardzo by się chciało, to czas karci nas na każdym kroku. Też mam mnóstwo filmów, gier i książek zostawionych „na później”. Ale wiem, że częściowo nigdy ich nie poznam. Selektywność klaruje nasz gust. Albo to gust sprawia, że wybieramy jedną rzecz kosztem innej? Tak być niestety musi. Doba ma nieubłaganie 24 godziny i nie wydłuży się nawet o minutę. Najważniejsze by kierować się własnymi preferencjami. Na dzień dzisiejszy zabieram się za bary z cyklem Mrocznej Wieży. Jeżeli mi zasmakuje, to ucierpi na tym mnóstwo innych wytworów kultury, które mógłbym poznać w tym czasie. Ale z drugiej strony ta jedna dostarczy mi mnóstwo frajdy, więc w czym problem?;)

  3. Po powrocie z Pyrkonu natrafiłem na stos zaległych RSS-ów. Większość odznaczyłem bez czytania, bo musiałbym pół dnia przy nich spędzić. Lista seriali do obejrzenia rośnie każdego roku, książek na półkach domagających się uwagi tym bardziej. To cena szerokich zainteresowań. Równie dobrze można było ograniczyć się tylko do filmów, wtedy na pewno byłoby się na bieżąco.
    Z tego też powodu wolę starocie. Gry mniej znane, krótsze seriale, książkowe antyki. Nowości też chętnie poznam, ale sięgając po rzeczy starsze przestaję się martwić, że nie jestem na bieżąco. Bo nie jestem i nigdy nie będę. Trzeba się z tą myślą oswoić i robić swoje :]

Dodaj odpowiedź do igorimorswin Anuluj pisanie odpowiedzi