Sezon burz by Andrzej Sapkowski
My rating: 2 of 5 stars
Wiedźmina uwielbiam od zawsze. To znaczy tak naprawdę to dopiero od końcówki podstawówki/liceum, ale można spokojnie powiedzieć, że to jedne z książek mojej młodości. Sporo nadal znam na pamięć, nadal wielbię niesamowite pointy Sapkowskiego („Dobranoc, powiedział diabeł” – chociażby) i z tęsknotą wyczekiwałem kolejnych.
A zamiast nich dostałem Sagę. Nie dotrwałem do końca. Gdzieś nagle zniknęła wartka akcja, nie było kopiących zad one-linerów, całość zaczęła zapadać się pod własnym ciężarem. Starałem się, walczyłem i poddałem chyba na 3 tomie. I o ile do opowiadań co jakiś czas wracam, o tyle od Sagi trzymam się z daleka. I szczerze mówiąc dobrze mi z tym.
Ze zdziwieniem przyjąłem informację, że pojawi się nowy tom z Wiedźminem w roli głównej. Sapkowski tyle razy deklarował się, że to zamknięty rozdział. Coś się jednak stało i nowy tom powstał. Szkoda.
Nie obiecywałem sobie cudów. Chciałem po prostu nowe opowiadania. Już pal sześć, że znowu Geralt, jakby nie dało się wykreować w tak bogatym świecie nowych bohaterów. Ale dlaczego to jest tak źle napisane?
Mamy do czynienia prawdopodobnie, bo nie wiem tego przecież, paroma odgrzebanymi w szufladzie pomysłami na kolejne przygody Białowłosego. I próbę ich połączenia bez większego ładu i składu. Co więcej – te opowieści się ze sobą w żaden sposób nie łączą i trudno oprzeć się wrażeniu, że autor po prostu leje wodę, by dostarczyć umówioną wcześniej objętość.
Zniknął gdzieś cały cynizm, szarość i walka o „mniejsze zło”. Złe postaci są płytkie, te dobre po prostu płaczliwe i człowiek zaczyna się zastanawiać czy kiedyś po prostu nie był młodszy i więcej rzeczy mu się podobało.
To nie jest tak, że uważam czas przeznaczony na Sezon Burz na zmarnowany, ale samo to, że nie łyknąłem tej książki w jedną noc dużo o niej mówi. I o ile na początku miałem dużo entuzjazmu, to pod koniec do lektury musiałem już się zmuszać.
A szkoda, powtórzę, bo miałem nadzieję, że po super Narrenturn z cienkim zakończeniem trylogii husyckiej i bełkotliwej Żmii Sapkowski wróci do formy i ponownie dostarczy.
Cóż, pozostaje liczyć na grę wideo.