Macie takie wspomnienia? Ja właśnie nie bardzo, a zaciekawiło mnie to, gdy usłyszałem siebie mówiącego na głos – „ej, to są najlepsze parówki, jakie kiedykolwiek jadłem”.
Jakoś smak w ogóle nie zapisuje mi się w pamięci. A w zasadzie nie smak, a wyjątkowość jakiejś potrawy. Pamiętam jedno gazpacho w Hiszpanii, które zjadłem w cieniu majestatycznej katedry w Sevilli. Najlepsze, jakie jadłem w życiu. Ostatnio miałem tak samo z parówkami po kanadyjsku, które podano mi w jednej z żoliborskich knajp. Ale reszta potraw? Myślę, grzebię w pamięci i nic.
Ani pomidorowej, ani brownie, ani spageti carbonara. Niezależnie od kuchni i potrawy w ogóle nie potrafię sobie przypomnieć tych najlepszych potraw w życiu. I nie, to nie brak gustu, bo wiem co mi smakuje i jakie dania lubię najbardziej.
Jestem niepełnosprawny smakowo? Czy może to po prostu norma i nie ma czym się zajmować? Pamiętamy jedno, dwa dania na całe swoje życie i tyle?