Polscy szewcy to jeden z najbardziej plugawych zawodów.
Zdziwieni? Wystarczy na szybko przejrzeć księgę przysłów by zobaczyć:
- szewską pasję – opis wściekłości, złości i ostatniej pasji
- szewski poniedziałek – czyli próżnowanie po przepitej niedzieli
- pije jak szewc – wiadomo
- klnie jak szewc – tego też w zasadzie nie trzeba tłumaczyć
Być może coś w tym jest, że na bohaterów swójej głośnej sztuki Witkacy wybrał właśnie szewców. Wychodzi na to, że żaden inny zawód w Polsce nie ma aż tylu negatywnych konotacji. I co więcej, nie wiadomo skąd to się wzięło.
Googlowałem, pytałem, mailowałem. „Spojrzalem na frazeologię narodów ościennych i stwierdzam, że to polski szewc ma wyjątkowo zła opinię” – wyjaśnia mi dr hab. Marek Łaziński z UW – „może dlatego, że szewcy byli biedni (choć buty drogie) i z tej biedy brały się skojarzenia ze złym zachowaniem (pijaństwo, przekleństwa)” – głośno się zastanawia.
Ciekawe, prawda? Mamy w Polsce zawód, który stał się zbiorowiskiem wad i w zasadzie nie wiadomo dlaczego. Czym szewcy sobie aż tak nagrabili, że z cechu, którego przedstawiciel Dratewka uratował kraj przed smokiem stali się zapijaczonymi, leniwymi furiatami?
I co muszą zrobić by odkupić swoje winy?
PS Tak, gnyp to mały nożyk szewski. Nie wiedzieliście? Nic dziwnego, że mam w sobie coś z szewca.