Zawiesiłem zupę w barze. Dobrze mi z tym

Rzadko zdarza się, żeby w barze mlecznym ktoś śmierdział, ale czasami się trafia. Tak to jest, jak w jednym miejscu spotyka się cały przekrój społeczny III RP – od bezdomnego w łachmanach, przez niższe i wyższe klasy średnie aż do hipstera, którego od bezdomnego często odróżnia tylko zapach.

Lubię te miejsca. Niby wszystkie są takie same, a jednak każde ma swój specyficzny klimat. Obsługa może nam zafundować pełne spektrum stanów emocjonalnych, z misiowym „jem przecież” włącznie, wystrój może być zarówno nowoczesny, jak i rodem z wczesnego Gierka. Ale jedzenie jest zawsze dobre. I tanie.

I ludzie są tam naprawdę głodni.

Piszę o tym, bo przypomniał mi się znowu idiotyczny pomysł na „kawę zawieszoną”. W miejscu, gdzie ludzie pytają się, czy mogą dokończyć po dziecku ziemniaki i starają się załatwić głodnemu koledze talerz zupy u kierowniczki, można w pełni docenić geniusz osoby, która wymyśliła, że zapłacenie komuś za kawę w starbaksie to super akcja.

Mam szczerą nadzieję, że pomysł umarł. Jakoś sobie nie wyobrażam, żeby osoby potrzebujące szukały pomocy w starbaksie i żeby zamiast pomidorowej z ryżem wolały mocha grande.

Co nie oznacza, że nie można go zmodyfikować.

Zupa w barze mlecznym to jakieś 2-3 zł. Za 10 zł, czyli połowę kosztu średniej kawy w trendy kawiarni możemy nakarmić kilka potrzebujących osób. Panie z obsługi z chęcią wezmą od was jeden banknot by nakarmić tych naprawdę potrzebujących. A wy macie pewność, że pieniądze nie poszły na prytę czy amfetaminę. Wygrywają wszyscy, bo przecież braku 10zł większość z Was po prostu nie zauważy.

A dobra karma może kiedyś do Was wrócić.

3 thoughts on “Zawiesiłem zupę w barze. Dobrze mi z tym

    • normalnie – dajesz pani w barze mlecznym x złotych i mówisz, że jak przyjdzie ktoś bez kasy i poprosi o żarcie, to żeby kupić z tych Twoich

Dodaj odpowiedź do shav Anuluj pisanie odpowiedzi