Z kijkiem do samojebki przez świat

Jedyna rzecz, która zmieniła się w Koloseum to otaczający ją handlarze z importu. Ostatnio monumentalną antyczną budowlę widziałem podczas wyjazdu prasowego z okazji premiery Assassin’s Creed Brotherhood. To wtedy dowiedziałem się, że mimo, iż oryginalnie budowla powstała na schemacie elipsy w grze jest kołem. Dlaczego? Za cholerę nie mogę sobie przypomnieć. Ale widać, było to ważne, skoro do tej pory pamiętam.

W ogóle łażenie po starożytnej części Rzymu robi się dość zabawne, kiedy człowiek uświadomi sobie, że głównie zastanawia się czy wkical na dany budynek Ezio czy nie. I zwykle mówi sobie, że tak, na pewno, bo przecież to ta ikoniczna budowla, której nazwy nie pamiętam, aż zobaczy napis i się okazuje, że to zupełnie co innego.

Wracając do Koloseum i handlarzy – wcześniej sprzedawali rozmaite badziewie. Przewodniki, flagi, albumy i tym podobne za drogie i nikomu niepotrzebne rzeczy. Teraz w ich rękach można było zobaczyć tylko jeden przedmiot. Serio, totalna dominacja. Żaden się nie wychylił – wszyscy mieli to samo – selfie sticki.

Kijek do samojebki okazał się symbolem turystyki. Mrocznym przedmiotem pożądania żadnego wrażeń podróżnika. I to nawet takiego, który podróżuje w grupie.

Co ja mówię – wszyscy, albo zdecydowana większość osób podróżuje w większej ilości niż jeden. A to implikuje, że zwykle można kogoś o zrobienie zdjęcia na tle poprosić. I kto wie… może zamiast ładnego obrazka z ważnym budynkiem nawiązać nowe znajomości.

Tymczasem zamiast ludzi robiących sobie nawzajem zdjęcia widzimy grupy samotników z kijkami.

Smutne to trochę.

Dodaj komentarz