Kręci mnie to jednak. Z czasów Polygamii na wordproesie pozostało mi trochę softu do blogowania – jak chociażby MarsEdit na maka. No i właśnie się nim bawię. Wiem, wiem – zaraz pewnie mi się znudzi
Wybieranie motywu, widgetów.. fajne to i na początku trochę nawet emocjonuje, co jak wiadomo – jest pożądane. Bo w końcu te dobre emocje i myśli ostatnią są bardzo w cenie.
No i dodałem na boczku twittera. Teraz identyfikacja i namierzenie zajmie potencjalnemu czytelnikowi parę sekund, ale trudno. W sumie i tak byłoby prosto to wszystko wyczaić.
I zastanawia mnie, czy się nie pogubię teraz z tym fejsem, g+ i blogaskiem na raz. Gdzie co napisać? ;)
Tu przynajmniej jak na razie nikt nie zagląda.