O tych złych młodych, co to nie chcą czytam od dawna. Ba, często i gęsto byłem jednym z nich. W końcu załapałem się na clash kulturowy pomiędzy graczami RPG a czytaczami starej dobrej SF.
Jedni nas nie chcieli, myśmy trochę mieli ich gdzieś, poza paroma walczącymi jednostkami. Wesoło było.
Ale i też cała ta przepychanka sprawiała, że trzeba było poznać i dowiedzieć się o czym Oni w zasadzie mówią, żeby nie dostać w pysk za mocno podczas flejmu na usenecie i nie dać się zepchnąć do narożnika.
Więc się czytało. A teraz podobno już nie. Sedeńko na swoim blogasku polemizuje z jeszcze jednym autorem. No i tam taki fragment.
Młodzi czytają dzisiaj innych autorów, ze swego pokolenia i oni są dla nich guru. Ci nowi piszą to, co już w fantastyce było, ale że ta generacja nie zna klasyki, więc tego nie widzi. To trzeba im pokazać. Więc dobrze, że Fabryka robi te antologie, bo jak się komuś spodoba Ellison, czy Cadigan, to zacznie szperać i sięgnie po moje książki.
No więc ja od razu powiem, że po tę antologię bym nie sięgnął, gdyby ktoś mi jej nie polecił. Czas na rozrywkę skrócił się ludziom drastycznie i bez dobrych rekomendacji nie wiem, czy znalazłbym czas na kupowanie i czytanie książek w ciemno, jak kiedyś mi się to zdarzało. Mam swoich autorów, którym ufam, mam ludzi, których rekomendacji słucham. Jak wszyscy zresztą.
Nikt nie wiem, że „Ci nowi piszą to, co już w fantastyce było” – może więc należałoby im to pokazać? Fabryka Słów ma swoją stronę? Zapewne ma. Może to na niej powinny pojawiać się fajne opracowania mówiące dlaczego daną antologię warto poczytać i że tam dowiem się, jak wtórne są aktualne pomysły? Parę przykładów na zanęcenie i wio. Mnie by zaciekawiło. Zwłaszcza gdyby taki tekst znalazł się też w tej antologii (być może jest, nie wiem).
Jakbym ja miał taki problem, to takie coś bym właśnie zamówił. Albo poprosił zaprzyjaźnione redakcje o napisanie tego w ramach świadczeń czy też wsparcia redakcyjnego.
Brakuje tu roli edukacyjnej, forum do wymiany poglądów, jaką pełniła kiedyś „Fantastyka”. Dzięki niej wszyscy znali wypowiedzi, eseje, publicystyką Jęczmyka, Oramusa i innych. Potem zostali tego pozbawieni (może i dlatego, że redakcja pozbyła się tak znakomitych publicystów, straciła zaufanie czytelników?). To są, Krzysztofie, nazwiska nieznane młodemu pokoleniu. Na wspomnianym Falkonie spotkanie z Peterem Wattsem zgromadziło ledwie kilkunastu czytelników, tymczasem prelekcja na temat seksu w średniowieczy wypełniła salę po brzegi, a prelegent był w wieku słuchaczy.
Well, coż można rzecz – dobry tytuł i temat zawsze przyciągnął większą publikę i nie ma na co tu narzekać. Zresztą na poziom i jakoś konwentowych prelekcji narzekałem już dawno. Dużo tu winy zarówno organizatorów, jak i samych prelegentów.
W każdym razie – zmierzam do tego, że jak wydawcy brakuje takich rzeczy, to w ramach swojego PR powinien o nie zadbać. Nie jest to jakoś strasznie trudne i kosztowne do wykonania, a na pewno przyniosłoby pożytek wszystkim.
PS A tak btw. – Drogi Polterze, ja nie mówię, że macie na serwisie tworzyć jakieś wiekopomne dzieła, ale jak na razie wasza redakcja jest słabsza od połączonego feedu twitterowego z linkami. Może czas na ludzi, którzy mają jakąś opinię, a nie umieją jedynie zalinkować niusa?
Trochę to z kontekstu wypowiedzi powyrywane, ale dobrze, że dyskusja jakaś rusza. Nie chcę wyjść na starego buca, co narzeka na młode pokolenie.
Młodzi czytają mnóstwo, widzę to na konwentach, ale jest to czytanie chaotyczne. Książki są piekielnie drogie, w bibliotekach fantastyka leży wybiórczo wybrana, czyta się, co kolega poleci, co pożyczy, co niezorientowany rodzic kupi. Wybór jest olbrzymi, a informacji co warto czytać – jak nie było, tak nie ma.
Kiedyś wyznacznikiem była opinia „Fantastyki”, potem jeszcze „Fenixa”. Dzisiaj autorytetów opiniotwórczych nie ma, albo są dostępni niszowo.
Zresztą, młodzi charakteryzują się tym, że nie chcą starych pryków słuchać, jakby z klucza ignorują, odrzucają, buntują się. To zjawisko normalne.
Brak ludzi charyzmatycznych, oczytanych, mówiących zrozumiałym dla młodzieży językiem.
Na portalach ich nie ma. One powinny przejąć rolę „Fantastyki”, bo mając rodowód internetowy trafią do sieciowych odbiorców. Ale takich ludzi w portalach nie ma.
E tam wyrwane z kontekstu. Jest konkretne narzekanie, że nie ma tekstów o i młodzi nie wiedzą co. Jest nawet pomysł na konkretny tekst, który pada w blogonotce. To do czego się odnoszę, to fakt, że poza tym pomysłem i narzekaniem nie ma akcji.
Bo może temat „Wszystko już było u starych mistrzów” to fajny pomysł na dobrze przygotowaną multimedialną prelekcję wydawnictwa?
Ja też mam teraz problem z tym, że nie wiem, co czytać, a porady zawsze w cenie. Założę się, że da się znaleźć autora, który gdzieś taki cykl by prowadził. Bo ja wiem? Blog wydawnictwa?
Bo sam mówisz, że takich portali nie ma… czyżby więc była fajna nisza do zagospodarowania? Na pewno nie ma wśród młodych fajnych autorów, którzy takie coś mogliby pisać? Czy może nikt po prostu nie szukał?