Nowe The Thing nie działa

Obejrzałem prequel do The Thing. Jak ktoś nie wie, że tam jest kosmita, to niech dalej nie czyta, bo i spoilerów trochę zapewne będzie.

Anyways, obejrzałem i tak mnie tknęło, że cała koncepcja nie ma sensu. Pierwszą część widziałem dawno temu i zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Niepewność, izolacja, zaszczucie i idealnie maskujący się skurwysyn z kosmosu dawało sporo emocji. No i te testowanie kto jest kim. Nawet tekst na tę okoliczność zamówiłem, który odnosił się do tej sytuacji. O tu jest (i w ogóle fajny, polecam, tartq dostarsza).

A tam przykład z The Thing:

W tej scenie zarówno widzowie, jak i postacie wiedzą już, że któryś z bohaterów jest obcym. MacReady przeprowadza test, który ma na celu odkrycie tożsamości obcego. Dotykając próbek krwi rozgrzaną igłą, obserwuje reakcję, mającą ujawnić, kto z nich jest obcym. Mamy więc pierwszy etap, czyli suspens. MacReady musi dokonać jakiejś czynności (test krwi) pod presją, nie zdając sobie sprawy z rezultatów […] Nagle krew wyskakuje z pojemnika – zaskoczenie. Trwa to zaledwie ułamek sekundy i sytuacja szybko staje się napięta. Zagrożenie jest już jawne i należy przejść do działania. Zwróćcie uwagę na to, że MacReady nie może uruchomić miotacza, więc napięcie rośnie w miarę postępu sceny. Gdyby zwyczajnie wycelował miotacz i wypalił, scena miałaby fatalny finał po tak genialnym wstępie.

No i to wszystko jest super fajne, zwłaszcza, że w pierwszej części ten kosmita z tego co pamiętam, to był dopiero pod koniec.

A w nowej wersji? Już na starcie widzimy gigantyczny statek kosmiczny i coś, co jest zakute w lodzie. Ale ja nie o tym, bo to w sumie prequel i każdy wie, na co idzie do kina.

Ja o czymś innym, O samym bad guyu, czyli dużym wirusie z kosmosu. Bo jest w filmie taka scena, kiedy on czyha na naszą bohaterkę w swoim statku uruchamia go i w ogóle. I moje pytanie brzmi – jak. Skoro przez cały film pokazywana nam jest istota, która z inteligencją ma mało wspólnego i generalnie chce wszystkich zeżreć, to w jaki sposób operuje ona tym pojazdem? Jakoś przez całość trwania filmu nie wykazała się żadnymi zdolnościami technicznymi wykraczającymi poza nasze ludzkie możliwości. A tu nagle pod koniec – ho ho – polecimy sobie w kosmos.

Zresztą już samo gananie się z laską po statku i ropirzanie wszystkiego po drodze jakoś kłóci mi się z ideą gwiezdnego podróżnika, który chce sobei gdzieś polecieć. Bo latając po korytarzy i rozbijając głową ściany istnieje spora szansa na zniszczenie jakiegoś ważnego kabelka.

Wolałbym inny scenariusz. Innego zarażonego obcego, który rozbija się na ziemi w oddaleniu od wszystkich i wrzuca się głęboko pod lód, żeby nikt się już nie zaraził, żeby raz na zawsze to cholerstwo zniszczyć zanim go pochłonie. Jakoś ten scenariusz mi się bardziej podoba i chyba był on zastosowany nawet w Aliensach. Albo w drugim filmie, albo w książkach po.

Nie miałoby to więcej sensu? Choć pewnie zaraz się w jakiejś fanowskiej wiki okaże, że jest na to jakieś sensowne wyjaśnienie, tylko przegapiłem 16 klatkę w 3 minucie, gdzie było widć coś, co tłumaczyło wszystko, albo też brakuje mi wiedzy z jakiegoś fanfika.

Pffff.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s