Siedzę sobie w knajpie, co się nazywa Tramwaj Warszawski. Nie jest obleśna, jest słabo-nijaka, ale pasuje do klimatu. Geeksteryzuję.
Tramwaj to taka nieco słabsza odmiana baru mlecznego. Wcześniej się trochę powyzłośliwiałem na temat wyglądu, ale mi przeszło i skasowałem. Generalnie najgorzej nie jest, ale nie oznacza to, że jes fajnie. Zamiast dobrego, taniego żarcia i badziewnego wyglądu, mamy taki sobie wygląd, stylizowany wiernej zasadzie „prawie-tramwaj, a jak sie nie domyślisz, to ci pokażemy fotki tramwajów”, z takim sobie żarciem.
Siedzę więc sobie i ciapie rustykalne pierogi ruskie. Czytam na najnowszym Kindlu Touch cyberpunkową książkę z lat 90 o mrocznej przyszłości i internecie na wyciągnięcie ręki. Na ajfonie puszczam sobie płytę ISDN Future Sound of London z roku 1994, gdzie często pojawiają się dżwięki cyfrowych modemów, o których już nikt nie pamięta. Czy można bardziej? Można.
Nie przestając słuchać wyciągam ajfona, robię fotkę pierogów i kindla na raz. Ustawiam retro filtr o nazwie hipster i wrzucam na Instagram, po czym szeruję na fejsa. Ale to dalej mało.
Może napisać o tym na blogaska?