Poddałem się, mam dość. Dwa seriale lądują w koszu.
- Californication prosiło się o to od dawna. Serial miał niesamowity pierwszy sezon. Jeden z lepszych jakie widziałem w życiu. Kompletną i zamkniętą historię o facecie (piszę z męskiego punktu widzenia ofc), który pogubił się w życiu i walczy o to, co wydaje mu się najważniejsze.
Po drodze wiadomo – jest alkohol, seks, imprezy, dużo onelinerów i zabawnych sytuacji. Słowem cud-miód, bo i pośmiać się można i powzdychać do wesołego życia, czy też czasami wzruszyć się losem Hanka i jego rodziny. Problem w tym, że pierwszy sezon wyczerpał temat. Historia została opowiedziana, zostali razem.
Kolejne sezony to już niestety upadek. I to smutny, bo z wysoka.Reszta historii to niestety coraz więcej seksu i wydumanych powodów, dla których oni nie mogą być razem. Połączenie takiej sobie komedii, pornosa i romantycznej mamałygi. Im dalej, tym gorzej. A co najsłabsze – psuje to ogląd całości. Szkoda. - Z Sons of Anarchy sytuacja wyglądała nieco inaczej. To nigdy nie było show pierwszego wyboru. Jarali się tym znajomi na fejsie, więc postanowiłem sprawdzić. Zresztą szukałem serialu, w trakcie którego bezstresowo można również porozbijać się na fejsie, sprawdzić Twittera, czy machnąć wpis na blogaska. I powiedzmy, że pierwszy sezon swoje zadanie spełnił. A, że zadziałała inna stara zasada – przywiązania się do bohaterów, to inna sprawa.
I tak przebrnąłem przez sezon drugi i trzeci, który niestety zakończył jego karierę. Bohaterowie niby ok (zwłaszcza agentka Stahl – zakochałem się w tej zimnej, wyrachowanej suce), historia powiedzmy, że fajna, tematyka, też taka ok. W Klubie Motocyklowym nie byłem, bronią nie handlowałem, więc powiedzmy jest egzotycznie. Ale nie mogłem znieść jednego. Im dalej w serial tym więcej długich piosenek przetykanych scenami z życia bohaterów. Smętnych głównie, sugerujących, że jest tam głębia, której niestety nie było i chyba być nie powinno.
Ktoś poleci coś nowego, czym warto się zainteresować?
Mnie tam Cali się podobało i nawet 4 sezon uznałem za mocno zwyżkowy. Niestety, obecny to straszna porażka. Brak jakiegoś pomysłu i takie sobie odcinki, aby były. Rozczarowanie.
no mi też, po prostu reszta sezonów to coraz większy suf
Piotrze, polecę Ci Breaking Bad – ciężko się go ogląda ze względu na podjętą tematykę, ale jest to serial z kategorii tych „ambitnych”. O facecie, który dowiedział się, że ma zaawansowanego raka płuc i zostało mu kilkanaście miesięcy życia i próbuje zapewnić pieniądze dla rodziny, kiedy odejdzie z tego świata.
A co do Californication – ja przy 4 sezonie jeszcze się świetnie bawiłem, ale ten nowy po powrocie Hanka z NY to już nie to samo co kiedyś.
Próbowałem Breaking Bad i jakoś mi ten pierwszy sezon nie wszedł. Wiem, że ludzie się jarają, ale ta opowieść jakoś mnie nie zassała. To trochę tak, jak było z 6 feet under.
Ale dzięki za propozycję.