Cyfrowa samotność

[youtube:http://www.youtube.com/watch?v=hq9jm9zsD-o%5D

Ciężko odciąć się od emocji. Dostajemy ich aż w nadmiarze – czy to od życia, czy po prostu dosztukowujemy je sobie mediami. Gry, filmy, książki, internet – wszystko to buduje nam w głowie wirtualny świat mało znaczących przeżyć. Takich, które odrywają i oduczają nas radzić sobie z tymi rzeczywistymi.

Nasz mózg nie odróżnia emocji w reakcji na zdarzenia rzeczywiste i nierzeczywiste. Wydzielają się te same peptydy, wzbudzają się te same siatki neuronalne, reakcja emocjonalna to reakcja emocjonalna. Co prawda problemem stają się później porównania do tzw. „rzeczywistości zewnętrznej”. Bo chcemy tych samych emocji (tych pozytywnych) a tu specjalnie nie ma na co reagować, jeśli bodźce są niewystarczające. Ot, choćby oglądanie pornosów – w realu może zabraknąć „takich” bodźców, więc podniecenie może już być nie to, albo wcale nie musi go być. I co wtedy? A potem następna pułapka – właśnie habituacja – przyzwyczajenie – i chęć silniejszych bodźców, które rzeczywistość może nam nie do końca dostarczać. I tak gonimy za królikiem ad infinitum. A przecież ładujemy sobie tego w głowę dużo. Life by proxy – stajemy się bohaterami seriali, gier i innych opowieści, które niewiele mają wspólnego z naszym życiem.

Do tego należy dołożyć osamotnienie, które funduje nam współczesny świat. Bo przecież całą ideą jaka stoi za usługami w globalnej sieci jest brak konieczności wychodzenia z domu i radzenia sobie z innymi. Nie musimy chodzić do sklepów, bo zakupy zostaną nam przywiezione do domu, nie musimy się targować, bo to robią za nas automaty na stronach aukcyjnych, nie musimy nikogo poznawać – fejs ogranicza nas do grona znajomych, poleca osoby o podobnych gustach, które w jakiś sposób możemy poznać. Randkowanie też w zasadzie załatwiają rozmaite aplikacje. Słowem – całe to radzenie sobie z innymi ludźmi zostaje od nas oddzielone i uproszczone. A jak sobie jeszcze zafundujemy wspomagacze w relacjach jakimi są w sieci rozmaite ustawienia prywatności, opcje ignorowania czy też bardzo selektywne i podzielone ssanie informacji to mamy już pełny obraz cyfrowej wspomaganej samotności. Samotności w tłumie innych samotnych, zatracających kolejne umiejętności socjalne.

W końcu prościej zagrać w coś przez sieć niż umówić się na spotkanie z 6 osobami na raz, prawda? Nasza współczesność rzadko pozwala na takie luksusy.

A gdzieś tam, pod tym wszystkim szaleją nam emocje. Łykamy historie o bohaterach, przeżywamy niesamowite, wirtualne przygody, uczymy się reakcji i zachowań od najlepszych. A potem się okazuje, że wcale tak ciekawie nie jest, więc zaczynamy dosztukowywać czy to alkoholem, czy to innymi używkami. Chwilowe zaspokojenie, potem zjazd, kółko się zamyka.

Taki to obraz gdzieś mi lata po głowie. Dogrzebałem się też do opisu uzależnienia od emocji, ale jeszcze nie wiem, jak to wkomponować w całość. W każdym razie interesujący fragment poniżej (całość tutaj).

Każde uczucie może stać się uzależnieniem pozwalającym na nieodczuwanie innego uczucia. Kobiety często płaczą gdy są złe. Ktoś może uzależnić się od odczuwania smutku. Jestem pewny, że spotykałeś depresyjne osoby, które zawsze są smutne. Jest to uzależnienie.
Środki chemiczne, aktywność i emocje są potężnymi środkami, żeby nie czuć tego co właśnie się czuje.
Wiedza na temat zaniedbywania, które leży u źródeł kompulsywności, pomaga zrozumieć, dlaczego chcemy zmieniać nastrój.
Gdy jesteśmy jako dzieci zaniedbywani, czujemy się odrzuceni, samotni, smutni i źli. I oczywiście odczuwamy wstyd.
Później gdy wstyd zostanie zinternalizowany, zaczynamy się wstydzić wszystkich swoich uczuć. 

tbc

9 thoughts on “Cyfrowa samotność

  1. Problemem jest właśnie znalezienie się w tej rzeczywistości, odróżnienie tego co realne, a przede wszystkim – działać. Człowiek to istota społeczna, okej możemy robić zakupy na allegro, gadać na irc, ale nigdy, NIGDY nie zastąpi nam to kontaktu f2f.

      • Inaczej – osobiście nie wyobrażam sobie życia bez dostępu do drugiej osoby, nawet w kontekście zwykłej wizyty w sklepie. Podobnie jest z czymkolwiek innym – POTRZEBUJĘ kontaktu z dosłownie kimkolwiek, by nie oszaleć. I tak jest z większością ludzi, których znam. Dlaczego spotykamy się na piwie z kimś – bo lubimy kontakt z tą osobą, nikt nas do niego nie zmusza.

      • a nie jest tak, że jest to coraz rzadsze, bo pogadać możesz na fejsie, a spotkać się jest coraz trudniej, bo jest tyyyyle do zrobienia?

  2. nowe technologie zaczynają zastępować drugiego człowieka, wolimy kontakt z maszyną, niż z istotą ludzką, stąd może właśnie to zniekształcenie percepcyjno-emocjonalne. Coraz częściej traktujemy ludzi jak maszyny, a maszyny jak ludzi, parafrazując Sherry Turkle, której książkę „alone together” traktującą o tym temacie bardzo polecam.

  3. Cholernie dużo w tym racji. GG, fejsbóczek, etc. Wszystko to ma ułatwiać komunikację, jasne, fajnie. Mogę w łatwy sposób pogadać z rodziną z drugiego końca świata. Jednak kiedy normalne znajomości zastępujemy wyłącznie tymi z internetu to zaczyna być trochę chore. Poznałam wiele wspaniałych osób przez internet, jednak prędzej czy później staram się przenieść te znajomości do świata realnego. Nie da się cały czas przebywać w towarzystwie pikseli. Ja nie potrafię.

    Internet ma ułatwić życie, nie pozbawiać nas go.

    Dlatego trochę tęskno mi do czasów dzieciństwa, kiedy nie było internetu, mało kto miał komórkę, a jednak wszyscy byli bardzo blisko siebie. Często bliżej niż dzisiaj.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s