Autokarowe odkrycia

20120521-104551.jpg

Jak dziś pamiętam rozmowę na IRCu z jednym ze znajomych, który opowiadał, że właśnie jedzie autokarem gdzieś po pustyni w Arizonie, i tak – w autokarze jest wifi. Byłem wówczas gdzieś na początku studiów i cała ta opowieść wpadła od razu do kategorii – „tylko w Ameyce”. Ale minęło parę lat i proszę – takie rzeczy możliwe są i u nas.

Podróżowanie to trudna i mozolna sprawa. Jej powszechność sprowadziło ją z poziomu luksusu i przygody do męczącego fragmentu przed dojechaniem do docelowego miejsca wycieczki. Sam akt spowszedniał na tyle, że nie budzi już jakiejś większej ekscytacji. Kiedyś – owszem. 11 godzin w pociągu na konwent w Kołobrzegu brzmiało jak niesamowite przeżycie, tak samo zresztą, jak powrót stopem do domu. A teraz? Nie chcę tu się powtarzać, ale z utęsknieniem czekam, aż ktoś odkryje w końcu teleportację. Ktoś zbije na tym fortunę, a ja odzyskam trochę czasu, który będzie można lepiej wykorzystać.

Te podróżnicze przemyślenia nie biorą się znikąd, bo właśnie jadę. Nie jest to żaden zabieg literacki, gdzie młody autor trochę naciąga fakty, dla większego dramatyzmu, czy też podkreślenia swojej tezy. Fizycznie siedzę teraz w autobusie i jadę sobie w świat. A że potrwa to jeszcze parę godzin, więc czemuż by nie wykorzystać ich na update blogaska?

Przyznam się, że gdyby nie znajomi z Facebooka, to w życiu nie pomyślałbym o jechaniu do Wrocławia autokarem. Pierwszy wybór to oczywiście samolot – ale z powodu braku tanich biletów jedyną sensowną opcją wydawał się pociąg. Na kolej i ich bezsensowny podział na miliard spółek pomstowałem już parę postów temu, więc teraz sobie daruje. Jechanie pociągiem miało dla mnie jednak kilka niezaprzeczalnych zalet, zresztą, każdy kto ma nieco dłuższe nogi wie, że przedział daje zdecydowanie większe możliwości wyprostowania nóg, z przejściem się po wagonie włącznie.

Tak w ogóle okazało się, że moje wyobrażenie o autokarach zatrzymało się gdzieś na poziomie PKSu i trudnych lat transformacji. Pewnie sami pamiętacie śmierdzące, zapocone autobusy, gdzie jedyną opcją na obniżenie temperatury wewnątrz było otworzenie okna i wygranie dyskusji z panią z tyłu na temat ewentualnych, śmiertelnych skutków przegrzania. Teraz jest zupełnie inaczej. Przede wszystkim bilet w dwie strony kosztuje tyle, co w jedną tym gorszym pociągiem w PKP. Bilet można kupić za pomocą karty kredytowej na stronie. Autobus jest klimatyzowany i ma WiFi, które działa. Kierowcy można pokazać maila na smartfonie, bez potrzeby drukowania kartek. I co ciekawe – większość osób właśnie w ten sposób pokazywało swoją rezerwację. Siedzenia są wygodne, ludzi wcale nie tak dużo i tylko problemem zostaje ilość miejsca na nogi – no ale tego już nie przeskoczę.

No i sobie jadę. Za oknami „Polska w Budowie” na przemian z „Polską w remoncie”, sieć czasami przystaje, współpasażerowie są zapatrzeni w swoje smartfony. A ja jestem po prostu zaskoczony, jak miło można podróżować autobusem.

I tylko tych dróg brakuje.

13 thoughts on “Autokarowe odkrycia

      • Strasznie fajna sprawa z PolskimBusem, niestety nie jeździ wszędzie po Polsce, ale i tak daję radę, no i cena konkuruje poważnie z PKS, który dalej jest czesto taki jak napisałeś, bez klimatyzacji, śmierdzące siedzenia i długa podróż. Na szczęście na długich trasach busy są coraz lepsze.

      • No ba – mi się bardzo spodobało, tylko muszę się jeszcze nauczyć, jak wygodnie się śpi na tych fotelach

      • Śpi się najlepiej w poprzek, na 4 fotelach. Rok temu przekimałem tak prawie całą drogę do Wiednia (12h?). Tylko trzeba iść na tyły aby nie blokować ludzi. Zresztą wtedy tak połowa tyłu spała. Podobnie miałem z Berlinem, Poznaniem, Katowicami i kilkoma innymi nocnymi wyjazdami. Wszędzie za 1 zł :D

  1. Ja sobie bardzo cenię takie dłuższe przejazdy przez Polskę – co prawda głównie koleją, ale jednak. To taki fajny czas, kiedy człowiek odcina się od biura i może nadrobić jakieś rzeczy, na które nie było czasu. Poza tym taki dłuższy przejazd to dobry reset i możliwość obserwowania otoczenia bez pośpiechu, ale i bez nerwów, bo wiesz kiedy dojedziesz, i nie ma się co spinać.

    Przy okazji – czy to prawda, że w autobusach są też gniazdka zasilające na 240V?

    • Też sobie ceniłem, dopóki nie pojawiła się sieć i zaczął się normalny infoterror. Poza tym – kolej ma jeszcze jedną zaletę – płynną jazdę. Polskie drogi to jednak jest sporo szarpania.

      Z gniazdkami – mówili, że są. Zaraz pooglądam, czy faktycznie, bo na pierwszy rzut oka nie widać.

      • (Nie)stety jeśli chodzi o główne trasy PKP, to płynne korzystanie na nich z mobilnego internetu to fikcja. Myślę, że na drogowym szlaku jest lepiej. Dlatego też w kolei jeszcze mogę odrobić zaległości, bo nawet jakbym chciał to i tak nie mogę się przypiąć do pajęczyny.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s