Wyniki wyszukiwania w Google dla każdego wyglądają inaczej. Nawet, jeżeli się wylogujemy, to i tak pod uwagę będą brane 54 czynniki personifikujące dla nas stronę główną. W ogóle cały internet zaczyna powoli się zmieniać i nie podawać nam już wszystkich informacji, ale jedynie te, które mogą nas potencjalnie zainteresować. A nie jest to dobre.
Pisałem już o tym w parę miesięcy temu w tekście Słodka Niewola Polecania.
Flipboard to tylko przykład. Spójrzmy na Facebooka – dość szybko zobaczymy, że o ile nie zaznaczymy, ze jesteśmy z kimś w bliskiej relacji, to zobaczymy tylko najważniejsze statusy. Czyli nie koniecznie dowiemy sie co fajnego zobaczył, czy przeczytał. Bo nie. Jakiś algorytm zadecydował.
Zresztą mechanizmy polecenia stają się coraz doskonalsze. Zostawiamy w sieci tonę informacji o sobie. I są one wykorzystywane. Aktualnie sklepy polecają nam produkty na podstawie podobnych rzeczy i decyzji innych klientów. Ale to dopiero początek. Już prowadzone są badania nad wprowadzeniem zmiennych metod przekonywania w zależności od człowieka. Bardziej przekonują cię lajki znajomych, czy ilość sprzedanych sztuk. Trzeba cie prosić, czy przekonywać promocja? To już się dzieje. I to wszędzie – sklepy, strony internetowe, odtwarzacze muzyki… Wszystkie chcą nam uprościć wybór. Pomóc.
Teraz pojawił się bardzo ciekawy wykład z TEDa, którego wysłuchanie bardzo polecam. To tylko 10 minut, ale dzięki nim możecie się dowiedzieć, dlaczego o pewnych rzeczach należy po prostu wiedzieć czy też w zasadzie o nich informować, mimo iż nie łapią się w filtry naszych zainteresowań. Podany przykład z wiadomościami o Egipcie jest dość wstrząsający. W skrócie – wcale nie musimy się dowiedzieć, że były tam jakieś rozruchy i rewolucja, a jedynie zobaczyć ładne fotki z kurortów, bo tak zadecydowała Google.
Chyba każdy z Was przyzna, że im większy krąg naszych zainteresowań, tym więcej możemy. A żyjemy w czasach, gdzie nie wiadomo, co za chwilę będzie potrzebne i jakie informacje okażą się być na wagę złota. Dlatego warto raz na jakiś czas odpalić mp3 z zupełnie innej bajki, przejść się na taniec nowoczesny, czy przeczytać nietypową dla siebie książkę. Można na tym tylko zyskać – albo utwierdzimy się w swoich wyborach, albo po prostu odkryjemy coś fascynującego i nowego.
Inaczej będziemy dostawać w kółko ten sam content. A nie jest to dobre dla naszej kreatywności – zerknijcie tylko na ten film (niestety, nie da się go tu zamieścić).
Ale problemem nie jest to, że filtry robią coś za nas. Problemem jest to, że jesteśmy permanentnie szpiegowani na każdym kroku. Don’t be evil my ass.
Totalnie właśnie dziś przeczytałem: http://sf.giang.pl/Cory_Doctorow_Wygooglany.php – i doszedłem do wniosku, że to się skończy jakimiś tragicznymi parareligijnymi zamieszkami. Dżihad butleriańską or something.
No nie zgodzę sie. No Google to jedno, ale taki last.fm działa juz nieco inaczej. Sami sie ograniczamy, bo jest prościej.
Toro, koloruj linki w tekstach jakimś innym, bardziej widocznym kolorkiem. Wiem, że pierdoła, ale dziś dopiero zauważyłem jak dużo treści mi ucieka bo niedowidziałem odnośników :)
Ok, to muszę w opcje wejść ;)
coś takiego?