Wyjść z cyfrowej twierdzy

Zabawne – jechałem metrem zatopiony w swoim ajfonie. Wysyłałem smsy, sprawdzałem Twittera, czytałem książkę.  No a do tego oczywiście słuchałem muzyki. Gdy na chwilę oderwałem głowę od ekranu okazało się, że tuż przy mnie siedzi mój znajomy. Nie wiem od jak dawna, ale z jego opowieści wynikało, że próbował się ze mną przywitać co najmniej 5 razy. A ja tego nie zauważyłem. Ciekawe, ile rzeczy przegapiłem wcześniej przez swojego smartfona.

 

Nowe doznania, łamanie schematu i zróżnicowana sieć znajomych – poradniki dla kreatywnych koncentrują się głównie na tych trzech rzeczach. Potrzebujemy innego spojrzenia na nasz problem, potrzebujemy połączyć pozornie niezwiązane z sobą zagadnienia czy też posłuchać opinii innych ludzi po to, by dojść do rozwiązania problemu.

I wszystko byłoby pięknie, gdyby nie technologia. A w zasadzie nawet nie sama ona, a mechanizmy dopasowujące treść i znajomych do naszych gustów. Z jednej strony to super fajnie, że Google, Facebook, Amazon i inne wielkie internetowe firmy starają się poznać nasze preferencje i przygotować pod nie odpowiednio serwowane nam treści. Zaoszczędza nam to czasu, dostajemy to, czego chcemy, mniej czasu znajduje nam znalezienie tego, co aktualnie szukamy. Ba! Rozmaite algorytmy starają się dostarczyć nam to, zanim wpadniemy na pomysł, że tego potrzebujemy. W końcu w sieci zostawiamy masę danych, na podstawie których można przewidzieć, czego tak naprawdę potrzebujemy. System operacyjny, położenie, język, znajomi, aparat, muzyka, godziny aktywności, przeczytane książki i cytaty – to wszystko mówi o nas bardzo dużo. Zostawiamy ogromny cyfrowy cień.

Tak samo zresztą z naszymi znajomymi. Mamy sugerowane znajomości, czytamy strumienie aktywności ludzi o podobnych poglądach, czytamy polecane przez nich linki, które mieszczą się w naszej sferze zainteresowań. Coraz trudniej spotkać w sieci nieznajomego. Jesteśmy, a może nawet sami chcemy się od nich odizolować cyfrowym murem. Nasza cywilizacja zaczyna powoli przypominać wspólnoty plemienne, które coraz bardziej zaczynają się do siebie różnić – zarówno zachowaniami, jak i językiem czy wspomnieniami. Facebookowy fan Justina Biebera niekoniecznie musi dogadać się z hardcorowym graczem w World of Warcraft o ile nie będą mieli jakichś punktów wspólnych, które pozwolą im na podtrzymanie rozmowy.

Kiedyś sieć była inna – bardziej dzika, mniej uporządkowana. Wyszukiwarki nie starały się nam podawać spersonalizowanych wyników, odcinających nas od nowych treści, kanały komunikacyjne, takie jak IRC dopuszczały pojawienie się zupełnie obcych osób. Wraz ze zmianami jedyną opcją pozostawały spotkania na żywo. To tam mogliśmy wymienić myśli z zupełnie innymi od nas osobami, poznać nowe źródła inspiracji.

Czy to się zmieniło? Powszechny dostęp do mobilnej sieci i spersonalizowanej informacji na nowo zamknął nas w gettach. Idąc słucham muzyki, przeglądam źródła danych. Bóg wie ile przez to przegapiłem ciekawych rozmów, na ile nowych rzeczy po prostu nie zwróciłem uwagi. Czytając książki z ebooków nie widzę już okładek i nie wiem, co czytają ludzie, podobnie pewnie będzie niedługo z magazynami. Boję się, że oduczyłem się komunikować z innymi, realnymi ludźmi i czerpać od nich wiedzę.

Czy da się z tego uciec? Wygoda i łatwość w zdobyciu potrzebnych informacji rozleniwia i uzależnia. Rozmowa z ludźmi z naszych kręgów zainteresowań jest prostsza niż mentalne badanie obcych. Zwłaszcza, że na żywo nie działają wszystkie wspomagacze rozmowy, które są dostępne na zawołanie w sieci. Co więcej – nie możemy kontrolować tego co powiemy! Każde wypowiedziane słowo nie może być cofnięte i przeredagowane. To dużo trudniejsze niż sieciowa wymiana przefiltrowanych myśli. Stąd i kontakty międzyludzkie na żywo stały się nagle o tyle mniej atrakcyjne niż rozmowy na czatach. Oby nie była to zamierająca sztuka.

To taki współczesny paradoks, że poszukiwanie nowości wymaga od nas więcej pracy niż znalezienie rzeczy zgodnych z naszymi gustami. A są one potrzebne, żeby nie zamykać się w getcie swoich zainteresowań i nie poznawać nowych rzeczy.

I raz na jakiś czas wyjść ze swojej cyfrowej twierdzy.

 

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s