To jeden z najbardziej obłąkanych filmów, jakie widziałem w życiu. Serio.
Thel Last Cirus to opowieść o dwóch klaunach i kobiecie. I oczywiście o miłości. Albo nie, tak naprawdę to historia o szaleństwie, o smutku, grotesce, patologicznych związkach, faszyzmie i makabrze. Wszystko na raz i co chwilę zmieniające się w zupełnie coś innego.
A do tego jak to jest kręcone! Piękne ujęcia, niesamowita stylistyka, teatralne, a nawet operowe kostium i kolory i abstrakcyjne sytuacje. I jej, jakie to jest dziwne.
Trzeba zobaczyć.