Miało być o Darksiders 2 i idiotyczności wymuszonego logowania do serwisów THQ. I trochę będzie, ale znacznie ciekawsze wydają mi się informacje o nowej polskiej grze indie. I to od znanego twórcy.
Zacznijmy od Darksiders 2. Jedynka podobała mi się bardzo – od stylistyki, przez fabułę i setting wzięty żywcem do mitologii judeochrześcijańskich, do której mam ogromną słabość, aż do samej mroczno-zeldowej rozgrywki.
Mamy świat, w którym niechcący wydarzyła się apokalipsa. Jeden z Jeźdźców – Wojna – usłyszał wezwanie, przyjechał i zrobił swoje. Okazało się, że niepotrzebnie, bo świat się wcale nie miał skończyć. Ot, pomyłka. Wyjaśnieni tego, co się naprawdę stało przez Wojnę, to część pierwsza. W części drugiej wcielamy się w Śmierć, który chce uniewinnić swojego brata. To tak w bardzo dużym skrócie, bo w samą grę pograłem zaledwie godzinę. A nie powiem, czekałem, chciałem, nie było mi dane. Historia to krótka, smutna i chyba bez morału.
Sobota, wolne przedpołudnie, chcę pograć w grę. Niestety nie mogę. Dlaczego? Czort wie. Pominę milczeniem fakt, że po włączeni gry natychmiast przywitała mnie obowiązkowa aktualizacja PS3. Trudno, przyzwyczaiłem się, tak widocznie musi być. Odpalam grę, widzę logo THQ, potem słodki napis – wciśnij start by rozpocząć.
Tak, gra jest po polsku, duży plus dla Cenegi. Niestety nie mam pojęcia, jak się w nią gra, bo ktoś wymyślił sobie logowanie do serwisów THQ. Klikanie zasadniczo nic nie daję, w najlepszym momencie dochodzę do możliwości zaakceptowania regulaminu, po czym nic się nie dzieje. No może wysyłaniem mi miliona maili witających mnie w społeczności THQ. Dziękuję bardzo, czuję się powitany, ale chcę po prostu zagrać. Nawet bez tej super broni, która ma niby czekać na mnie w nagrodę za rejestrację.
Dopiero po jakichś 40 minutach wspólnych twitterowych wysiłków z Maćkiem Kowalikiem doszedłem do tego, że logowanie na szczęście można pominąć. Gram. Jest fajnie, ale mój czas się skończył, tak że za dużo gry nie zobaczyłem. Ale z tych skromnych kilkudziesięciu minut wygląda na to, że jest fajnie i na pewno będę chciał ją skończyć. Fabuła jest wciągająca, mechanika przyjemna, choć czasami Śmierć nie zawsze robi dokładnie to, o co mi chodzi. Pewnie to kwestia wyczucia pada, jakoś strasznie nie przeszkadza.
Wróćmy jednak do nowej polskiej gry indie. Tak, będzie o Adrianie Chmielarzu i jego nowym projekcie. Jak na razie wszystkie spekulacje opieram tylko i wyłącznie na tym, co sam napisał na swoim Twitterze. A pisze tam całkiem ciekawie i daje sporo wskazówek.
Zauważyliście może, jak dużo ostatnich wpisów jest o grach niezależnych? I to takich robionych tylko w kilka osób? Na przykład o tej – 3 osoby, a jaka jakość:
Czyżby więc wraz z resztą zwolnionych z PCF osób miał zamiar zacząć produkować tripleejowe gry indie? Sporo na to wskazuje. Zresztą sam Adrian w jednym z ćwierknięć prosi o wskazanie najładniejszych produkcji tego typu.
A gatunek? Wbrew pozorom nie shooter. Na polygadce sam opowiadał mi, że wcale nie shootery kręcą go najbardziej. a gry przygodowe. W końcu takie były jego początki w Metropolis. Zresztą sam Adrian wskazuje na ten trop w jednym ze swoich retweetów, w których Ben Hanson linukuje ten oto wywiad i prosi o zwrócenie uwagi na fragment zaczynający się w 10:30 minucie rozmowy:
Czyli co? Wychodzi na to, że za jakiś czas możemy poznać pierwsze szczegóły o nowym polskim action-adventure indie game z przepiękną grafiką.
Ja tam się jaram.
Oczywiście o ile dobrze zrozumiałem wpisy Adriana Chmielarza. Choć akurat z PR i marketingiem to nie ma on większych problemów, rozgrywa je bardzo dobrze.
Nie wiem, dlaczego, ale w tyle głowy zamajaczył mi Lem i Przygody pilota Pirxa. Od czapy chyba, ale coś takiego w tym teaserze jest. No nie wiem…
Nie ma czegos Takiego jak miTologia „judeochrześcijańdska”…