Admin ma dostęp do wszystkiego!Ipady mają aktywowany icloud czyli zapisywanie danych, a bezpieczeństwo? Zdaje tablet. wiadomosci.dziennik.pl/polityka/artyk…
— Dariusz Joński (@Dariusz_Jonski) sierpień 20, 2012
Jem sobie spokojnie śniadanie w pracy, kiedy dociera do mnie sensacyjna informacja. Przecieram oczy ze zdumienia, czytam raz jeszcze. Nic to, myślę sobie, poseł jak to poseł, o tych technologiach i tabletach za dużo może nie wiedzieć. Dali mu, to używał, potem zgubił. Coś mu powiedzieli, nie zrozumiał, nie sprawdził, spanikował. To zwykły, nieogarnięty user, którego ktoś wybrał na posła, a potem naród mu ufundował urządzenie o którym wie niewiele. Zdarza się.
Bardziej ciekawi mnie dziennikarz internetowego Dziennika, który co prawda informację podać umie, ale żeby już coś wyjaśnić, to nie za bardzo. A szkoda, bo może wówczas poseł Dariusz dowiedziałby się co to iCloud, co może admin i jak generalnie podejść do używania firmowego sprzętu. No i tego, co może znaleźć się na tej feralnej płytce, przez którą zapaliła mu się czerwona lampka.
Dla mnie dramatyczne jest, że potem tacy ludzie chcą się zabierać za „regulowanie Internetu”.
Rzeczony poseł panikuje, po czym wrzuca wszystko na słynącego z poszanowania prywatności Facebooka (a dodatkowo na twittera).
Ehhh, laik robi krzyk, inny laik tego wysłuchuje i puszcza do mediów, a ciemny lud widzi słowa „inwigilacja” „opozycja” i sobie wyrabia opinię…
Dla mnie przerazajace jedynym, że iCloud jest włączony na tabletach których używają posłowie do opiniowania aktów prawnych (bo zdaje się nie tylko do facebooka i stron). Pod tym względem ta panika jest jak najbardziej słuszna.
Dokumenty objęte jakimikolwiek klauzulami tajności nie są dostępne na iPadach.
A pracują na tabletach nad nimi?
Nigdy nic nie wiadomo. Inna sprawa, że iCloud to nie jest coś, co automatycznie jest uruchomione dla każdej ściągniętej aplikacji. Użycie iCloud musi być sensownie zaimplementowane, bo w przypadku aplikacji, które mają udostępnione dzielenie się dokumentami ( folder /Documents w sandboxie, do którego w iTunes można zrzucać co się chce, jeśli ustawi się atrybut we właściwościach aplikacji ), to iCloud mógłby się zmienić w jeden wielki burdel. Zwykle aplikacje z kategorii „productivity” czyli wszelkie klony office itd. mają w ustawieniach co chcemy wysyłać do iCloud, a co nie. Przecież iPad nie różni się na tym polu od komputera używającego Google docs ( a wiele firm jednak korzysta z Google docs nawet do przechowywania tych najważniejszych dokumentów ). Tu się nic nie dzieje automatycznie, nie ma prawa. Wszystko zależy od czynnika ludzkiego, więc to takie pitolenie jedynie.
Natomiast inna sprawa, że jeśli martwimy się o wrażliwe dane przechowywane na takim urządzeniu, to nic nie stoi na przeszkodzie wcześniejsze „przystosowanie” tych urządzeń, do konkretnego celu. Jailbreak nie jest nielegalny, a nie ma większego problemu, by stworzyć customowe daemony pilnujące co poseł porabia. Można nawet zablokować możliwość aktualizacji itp. W końcu poseł nie dostaje tego sprzętu do zabawy, ale do pracy nad ważnymi dla kraju sprawami. Zresztą to nie SF. Sam swojego iPada i iPhona podobnie zabezpieczyłem ( dodatkowo pracuję nad zdalnym uruchomieniem kamery i nagrywania audio bez wiedzy potencjalnego złodzieja, połowa już zrobiona, został mi serverside ). Wiadomo – najlepsze zabezpieczenia, to te, których nikt się nie spodziewa. Myślę, że rządowe sprzęty powinny być spreparowane do tych konkretnych celów. Szczególnie, że znamy wszyscy poziom naszych posłów i wiemy, że to nie iCloud jest to słabym ogniwem, ale właśnie poseł.
Przerażające jest to, że ludzie, który nie orientują się nawet w tak oczywistych sprawach zarządzają gospodarką i zasobami ludzkimi. Potem dziwota dlaczego nasz kraj jest niczym więcej od strefy buforowej między Rosyjską a zachodnią Europą…