Krótka historia Polygamii (część 1?)

Wiecie co, puszczę to dzisiaj tak jak jest. Tekst leży nie ruszony od maja i się po prostu marnuje. Nie ma to sensu.

Pewnie da się to lepiej opisać, bardziej wyjaśnić. Dodać nowszą historię. Ale coś czuję, że szybko się to nie wydarzy – nie mam ani czasu, ani też chyba jakiejś szczególnej chęci, żeby nad tym dalej pracować. Może więc w ten sposób będzie lepiej? Mam nadzieję, że tak. Jeżeli macie jakieś pytania o Polygamię, pytajcie w komciach, postaram się odpisać, o ile pytanie będzie dla mnie sensowne. Tekst nie jest skończony i zredagowany – to widać od razu, więc proszę czytając mieć to na uwadze.


Nie wiem, jak pożegnać się z Polygamią. Skasowałem już kilkanaście wstępów do tej notki, bo każdy mi wychodził jakiś strasznie emocjonalny. Może więc po prostu napiszę, jak to się zaczęło i rozwijało. Wydaje mi się to prostsze do wykonania.

Prehistoria

Ale wcześniej powiem parę rzeczy o sobie. Od zawsze lubiłem gry, czy też może bardziej – interaktywne historie. I właśnie uświadomiłem sobie, że wspominając dawne czasu zapominam o grach wideo. Pamiętam o fascynacji literaturą i filmem fantastycznym – o tym, jak to w 2 klasie podstawówki kupiłem sobie na wystawie kaktusów książkę Conan Droga do Tronu, o pierwszej lekturze Tolkiena – zarówno Hobbita, jak i Władcy Pierścieni oraz o kolejnych książkach i filmach które pochłaniałem w tempie ekspresowym. Piszę o tym, bo dzięki fantastyce poznałem gry fabularne, które w tej historii mają niemałe znaczenie.

RPG

Moja przygoda z grami RPG zaczęła się, tak jak u większości ludzi po 30 od kultowego artykuł w Razem (link). Od razu też znalazłem na swoim osiedlu ludzi, którzy grali Tak zaczęły się moje pierwsze sesje w Warhammera, Zew Cthulhu, Cyberpunka i Kryształy Czasu. Dość szybko trafiłem też do klubu LSG Cytadela, którego finalnie zostałem prezesem i LKF Syriusz. A stąd już była krótka droga do jeżdżenia i organizowania konwentów i poznawania ludzi zajaranych grami. Różnymi, bo byli tacy, którzy pisali scenariusze, inni wymyślali całe settingi i systemy, a jeszcze inni po wydawali o tym pisma. Byli też ci, którzy interesowali się grami komputerowymi.

Oczywiście, nie oznaczało to, że olewałem gry wideo. Grałem na ZX Spectrum w Saboteura, gry Rare czy Gwiezdne Wojny, biegałem w podstawówce do kolegów na granie na Atari i Commodore, finalnie sam w końcu dorobiłem się PC XT i zazdrościłem ludziom z Amigą oprawy audiowizualnej ich gier.

PESM i PRGK

Konsolami zaraził mnie Miłosz Brzeziński. Poznaliśmy się gdy założyłem Polskie Elizjium Świat Mroku (PESM), czyli grupę autorów i graczy zakręconych na punkcie Świata Mroku wydwnictwa White Wolf. Potem razem pracowaliśmy w redakcji Magii i Miecza. W każdym razie to dzięki niemu poznałem Dreamcasta i PSX. A, że poza fascynacją grami zawsze też interesował mnie internet, więc szybko odnalazłem odpowiednie kanały IRC-owe (taki dziadek współczesnych czatów i messyndżerów) i usenetowe grupy (to z kolei protoplasta forów dyskusyjnych).

I tak zawitałem na grupę pl.rec.gry.konsole, której stałem się bardzo aktywnym uczestnikiem. W ogóle kręciło mnie od zawsze pisanie, a w grach wideo było dla mnie tle nowych i ciekawych rzeczy. E3 w 2006 roku to były zapowiedzi nowych konsol. Strasznie chciałem razem z kimś o tym rozmawiać, komentować na żywo i dzielić się wrażeniami. Przypominam, że wówczas nikt nie robił w internecie relacji na żywo, nie było w polskich podcastów, czy komentarzy. Zaproponowałem, by komentować na żywo konferencje Sony, Microsoftu i Nintendo na IRCowym kanale #E3-pl.

#e3-pl

Ludziom na tyle się to spodobało, że część z nich została, by dalej ze sobą rozmawiać. Stałym tematem rozmów, poza komentarzami do dyskusji na grupie był brak polskiego serwisu, który by odpowiadał nieco starszemu odbiorcy. Po jakimś czasie w końcu padło to sakramentalne zdanie – „to może założymy naszą własną stronę „.
Dyskusje trwały praktycznie do grudnia 2006 roku. Pierwszy skład, który się wykrystalizował, to poza mną: Przemek Zamęcki, Aleksander Lemlich, Antoni Łuchniak i Adam Samborski. Pomagał nam też śp. Marcin Grzelak aka Sentinel, ale finalnie w tworzeniu strony udziału nie wziął. Rozmowy trwały i trwały, ale poza nimi niewiele się działo. Ja już wtedy administrowałem swoim serwerem discordia.pl, miałem też za sobą doświadczenia związane z szefowaniem rozmaitym organizacjom i nie chciałem sobie brać kolejnej na głowę. Chciałem sobie po prostu pisać.

Polygamia

Nie pamiętam też dokładnie, kto wpadł na nazwę Polygamia. Pamiętam, że myśleliśmy i o E3-pl od nazw kanału, nad Achievement Unlocked (większość z nas zamierzała kupić Xboksa 360, jako pierwszą next-genową konsolę), aż w końcu z monogamii (piszemy głównie o 360) zrobiła się Polygamia, bo w końcu będzie wiele gier i wiele platform. Jeżeli miałbym strzelać, to autorstwo nazwie przypisałbym Aleksandrowi (kennerowi), ale jak już pisałem – głowy nie dam, a logów z rozmów niestety nie posiadam.

Jako silnik został wybrany wordpress, domena na starcie była darmowa – polygamia.discordia.pl. Pierwszy publiczny wpis zamieściłem 7 grudnia 2006 roku o godzinie 17:24, pierwszy link do strony prowadził do notki numer 47 i pojawił się na pl.rec.gry.konsole 13 grudnia.

Tak to mniej więcej się zaczęło. Pierwsze miesiące najwięcej poza mną pisał Przemek. Gdy musiał na chwilę udać się do szpitala zostałem praktycznie sam. Na szczęście okazało się, że reszta teamu dala się zmobilizować i wkrótce zaczęliśmy działać jak dobrze naoliwiona maszyna.

Pomysł na serwis

Polygamia była wypadkową moich trzech ulubionych serwisów. Dużo braliśmy z 1UP, sporo z Kotaku i oczywiście z Destructoida. Starałem się zrobić jakaś wypadkową pomysłów, dokładając oczywiście część swoich. W ten sposób udało nam się zbudować coś na owe czasu unikalnego na polskim rynku, co szybko zaczęło przyciągać do siebie czytelników i budować wokół nas świetną społeczność. Wiadomo, że małe serwisy mają bardziej zżytą i samokontrolującą się społeczność. W komentarzach toczyły się sensowne dyskusje, wymieniano się grami i innymi gadżetami. Jedną z najfajniejszych akcji tamtego czasu jest pożyczanie sobie kabelka pozwalającego na transfer danych pomiędzy dyskami w Xboksie, która trwała ładnych parę lat. Ba, wylądował nawet w którejś prezentacji Agory o dobrze prowadzonych i żywych społecznościach.

 Forum (to stare)

Właśnie. Forum. Od razu przyznam się, że ja nie chciałem. Do tej pory zresztą nie mogę się do forów internetowych przekonać. Świetnie czułem się na Usenecie, teraz na rozmaitych Facebookach, fora nigdy nie były moją silną stroną. Za to reszta ówczesnej redakcji bardzo chciała, a najbardziej z nich wszystkich kenner. Zresztą przez jakiś czas nazywałem je nawet „nieślubnym bękartem kennera”, ale było za długo i się nie przyjęło. Zainstalowałem SMF, które zresztą stoi do tej pory na jednym z serwerów Agory.

[…]

Małe sukcesy

Zacznijmy od tego, że wszyscy mieliśmy inne prace i dość szybko okazało się, że prowadzenie strony wymaga maaaaasy czasu. Wraz z pierwszymi sukcesami, cytowaniami na zachodzie (pamiętacie Anię z gry Halo 3? EA i NFS: Underground reklamowany modelkami topless? – zresztą od razu widać, co wzbudzało najlepsze zainteresowanie) i coraz większą ilością materiałów czekała na nas coraz większa ilość pracy, która finalnie zaczęła przypominać drugi etat. […] Pamiętam nasze pierwsze spotkanie z Agorą. Startował właśnie GameCorner i stwierdziliśmy, że nie mamy w zasadzie nic przeciwko republikacji naszych treści na tym serwisie. Na jednym ze spotkań dowiedzieliśmy się też od Radka, że „Agora nie ma zamiaru nic kupować”. Parę miesięcy później zaczęliśmy wstępne rozmowy. Do przejęcia doszło równo w moje 30 urodziny – 1 lipca 2008 roku.

PS Zresztą, po zmianach w redakcji P tekst też powinien się przydać.

13 thoughts on “Krótka historia Polygamii (część 1?)

  1. Heh, przeczytałem i sam widzę, że nie wpisałem epizodu, jak nie było najlepiej i zapytałem się grama, czy by mnie nie wzięli. Nie wzięli, co się finalnie dobrze skończyło.

  2. ” kanały IRC-owe (taki dziadek współczesnych czatów i messyndżerów)”

    Rety, jak coś takiego czytam to czuję się jakbym był jakimś dinozaurem, a to raptem z 15 lat temu tylko…

    • A co dokładnie? Bo zacząłem nawet ci odpisywać, ale wyszła mi z tego historia makjuzera, co zobaczył w iPodzie Nano opcję podcasts i zaczął się zastanawiać co to jest, a potem słuchać. A wraz z pierwszym makiem pojawiła się jeszcze ikonka Garage Band ;)

      Wzorce? Moim nieodżałowanym i ukochanym podcastem było 1up yours. Kiedyś jarałem się jeszcze Video Game Outsider. Trochę IGN, trochę Gamespotu.

      Pomysł i realizacja absolutnie improwizowane. Pierwsze klikadziesiąt odcinków było potem przeze mnie przesłuchiwane i cięte. Potem na tyle się dograliśmy, że rozmowa się jakoś sama kleiła. Drażniło mnie nieprzygotowanie innych czasami, każdy podcast miał plan i schemat.

      Rozmowy na żywo dawały baaaardzo dużo. W ogóle nie wiem, czy by mi się chciało teraz to via skype robić, zamiast studia.

      Zapytaj szczegółowiej.

  3. Dawaj ciąg dalszy, a przy okazji doedytuj ten, bo są literówki, linki które nigdzie nie prowadzą i jakieś tajemnicze ocenzurowane fragmenty […].

      • Kjuenej Kjuenejem, ale ciekawszy byłby zwyczajnie kolejny artykuł spod twojego palca z tej serii. Rozliczyć się z przeszłością, opowiedzieć jak wyglądały nie tylko początki, co się stało, że się zesr*, itd.. Byłbym ciekaw takiego artykułu.

      • No nie wątpię, ale nie wiem czy chcę publicznie prać brudy.

        Co się stało? Wewnętrzne tarcia, problemy finansowe Agory, ja również miałem cięższy okres w życiu. Zdarza się.

  4. Pingback: Tam rodziły się największe trolle | Zniekształcenie poznawcze

Dodaj komentarz