Rok temu obiecywałem sobie, że w tej edycji to koniecznie należy jechać na cały tydzień tego niesamowitego festiwalu, a nie tylko na weekend. Szkoda, że przypomniałem sobie o tym dopiero po powrocie, bo znowu było fantastycznie.
Krakowski festiwal Unsound stał się dla mnie najważniejszym wydarzeniem muzycznym roku. Co więcej – to jedyny znany mi festiwal (na OFF nie jeżdżę, więc się nie wypowiadam), który jak najbardziej słusznie ma dotacje od Ministerstwa Kultury. Na resztę fukam -bo to komercyjne imprezy.
Sami wiecie jak to jest. Dużo mówienia o sztuce, kulturze i wspieraniu tego i owego, a finalnie kończy się po prostu na imprezie. Długiej, zorganizowanej, nazwanej i pewnie nawet i tematycznie spójnej, ale imprezie. Ze sztuką ma to tyle wspólnego ile normalne wyjście do warszawskich Luzzter, krakowskiego Pixela czy SQ z Poznania. Ludzie tańczą, bawią się, dobrze spędzają czas i tyle.
Tymczasem na Unsound poza imprezą w hotelu Forum… wróć. Nawet nie imprezą, bo prezentowana muzyka jest trudna, nietypowa, nieoczywista. Czasami nie nadaje się po prostu do tańca, a jedynie do zasłuchania się. Pokazuje nowe trendy, widać, że to awangarda, artyści poszukujący, a nie zwykła imprezowa sieczka (którą też uwielbiam).
Przykład z tego roku? Proszę.
Albo tu
No ale wracając – poza imprezą w hotelu Forum jest całe mnóstwo wydarzeń. I to nie byle jakich. Każde z nich zmusza do jakiejś refleksji albo staje się podstawą do jakiejś dyskusji, czy też zostawia człowieka w niemym podziwie.
Jedyny problem – za dużo tego w za małej ilości czasu. Cztery dni to zdecydowanie za mało, na tyle wrażeń, zwłaszcza, że każdy z nich kończy się koncertową, długą imprezą. W głowie zostaje wówczas sieczka, ciężko przypomnieć sobie poszczególne wydarzenia i wszystko zlewa się w jedną całość.
No chyba, że się jest cały tydzień… tylko skąd na to wziąć pieniądze?
No nic, pomartwię się za rok.
A Was zachęcam do przyjazdu na Unsound. Jeżeli lubicie muzykę elektroniczną to źle robicie opuszczając tę imprezę.
Reblogged this on Me me me.
Byłam tydzień. Nie wyobrażam sobie inaczej. Dodatkowe wywiady i panele z artystami w Bunkrze Sztuki – doświadczenia bezcenne.Forum z kolei, za dużo ludzi i jakiś kłopot z nagłośnieniem chyba, ale może to tylko ja..Ogólnie – zmienia perspektywę na wiele tematów ;)
mi się to jeszcze bardzo z teatrem spina, dołożyłbym do całego doświadczenia, nie?
Teatru i performance’u więcej, byłoby super! Ale instalacje, też w Bunkrze, otwierały mózg!