No słowo daję, że w życiu nie spodziewałem się, że będę miał swoją wystawę. Rzeczywistość mnie jednak znowu przerosła i oto proszę, podczas „Śmieci Internauty” – interaktywnej ekspozycji zorganizowanej w Mieszkaniu Gepperta we Wrocławiu, pojawiły się założone przeze mnie Wiersze z Google.
Nieźle, co? Tylko teraz nie wiem, czy już mam się czuć artystą czy może coś jeszcze jest potrzebne?
Gratulacje!
Jeśli chodzi o dylemat, to rozumiem doskonale. Sztuka bywa tak trudna do zdefiniowania. Co nią jest, co już nie. Niemniej istnieją posoby, żeby się przekonać. Spróbuj podrzucić na wystawę jakiś wiersz, w którym pojawia się religia. Z dużą dozą prawdopodobieństwa zostaniesz pozwany przez Ogólnopolski Komitet Obrony przed Sektami. Jeśli będziesz miał szczęście, to ktoś zniszczy rzutnik na ekspozycji. Niedługo potem Twój Ruch ogłosi krucjatę w Twojej obronie. Przy pomyślnych wiatrach staniesz się symbolem niezoruzmianego Artysty, dławionego przez kołtunerię i zaściankowość oraz brak zrozumienia dla Sztuki Wysokiej. I proszę: dylemat rozwiązany. Dodatkowy plus: możesz startować w wyborach. Jako osoba rozpoznawalna z telewizji (chociaż o poglądach bliżej nieznanych bądź niesprecyzowanych) zapewne odniesiesz sukces. Ewentualnie wystąpisz w reklamie Play.
Patrzę na to, co napisałem i myślę sobie: a więc to tak czuje się Piotr Tymochowicz…