Byłem entuzjastą VR. Teraz zamieniam się w sceptyka. Oto 8 wniosków po ostatniej konferencji poświęconej wirtualnej rzeczywistości.
- VR konsumenckie nie istnieje. Vive i Oculus są za drogie i brakuje im gier, innych niż trwające kilkanaście do kilkadziesiąt minut doświadczeń. PSVR nie ma gier wartych uwagi poza REZ-em (grze, co ma 15 lat i wyszła pierwotnie na DC i PS2!).
- Jedyne co działa bez problemu to symulatory. Wszelakie symulacje ciała, chodzenie padem, bezcielesna postać – to więcej problemów, niż zysków. Poruszanie się padem – tak samo. Gracz musi być w pojeździe.
- Czy wynika z tego, że VR to idealny model dla salonu gier z lat 80? Do gogli dodajemy specjalny fotel na siłownikach zwiększający doznania? Na to, póki co, wygląda
- Gogle VR są już z nami parę lat. Mimo to na targach i pokazach nadal dominują 3 minutowe wrażenia. Nie ma sensownych aplikacji, nie ma pomysłów innych niż wirtualna podróż w inne miejsce (rekiny pod wodą, wirtualny dom, kładka nad przepaścią etc).
- Kino VR czy też 360 zamiast korzystać z doświadczeń gier wideo (wszakże to nic innego, jak interaktywne przerywniki filmowe z gry FPP) zachowuje się jak dziecko z ADHD na amfetaminie. Pierwszy serial Para nie do Pary wymaga od nas w kółko kręcenia głową i przeładowuje nas wrażeniami tak, że podstawowa funkcja – czyli śledzenie fabuły, jest niemożliwa.
- Wideo i audio to za mało do symulowania rzeczywistości – dotyk, najbardziej zaniedbany zmysł przez technologi – wydaje się być niezbędny do implementacji.
- Z tego wynika, że VR to nie będą tylko gogle, ale też i cały kombinezon
- AR prezentuje się znacznie lepiej, zwłaszcza w założeniach. HoloLens Microsoftu ma szansę, ale wszyscy pamiętamy ile obietnic padło przy Kinect i jak bardzo się one nie ziściły.
PS Tak naprawdę cały czas żyjemy w wirtualnej rzeczywistości. W końcu wszystkich rzeczy doświadczamy mózgiem, nie zmysłami. Nie mamy też bezpośredniego dostępu do danych wejściowych, a tylko do przetworzonego przez nasz umysł strumienia. Oznacza to, że wystarczy przekonać/oszukać mózg, by pokazywał nam coś innego i bum.
PPS W facebookowej dyskusji poruszono też problem samotności i odosobnienia. O ile przy Gear VR ma on miejsce, o tyle przy innych goglach reszta towarzystwa widzi pole widzenia gracza/użytkownika na telewizorze więc nie jest to aż taki problem. Poza tym długich filmów nie ma, więc na te 3 min można się odizolować.
PPPS Problemem jest też przekładanie starych formatów na nowe interfejsy. VR wymusza inną interakcję z odbiorcą. Potrzeba nowych form sztuki, odpowiednich to tego medium. Liniowe filmy 360 są tu najlepszym przykładem nietrafionego zastosowania.
Na początku WAP w telefonach komórkowych nie zwiastował późniejszej rewolucji związanej z aplikacjami, smartfonami itd. Potrzeba czasu by te rozwiązanie trafiło realnie w ręce konsumentów. Teraz jest dobry czas by uczyć się jak w odpowiedni sposób przygotować i dostarczyć interaktywne treści.
W ogóle pierwsze telefony nie wskazywały na rewolucję, jaką jest teraz smartfon.
W ogóle – biorąc pod uwagę, że patrzymy mózgiem, żyjemy w VR cały czas i owszem – ta rewolucja nas czeka, ja piszę, że jeszcze nie teraz. A przynajmniej brakuje mi tego oprogramowania, które sprawi, że znowu uwierzę.
Spodziewamy się rewolucji, a to wszystko będzie się działo za sprawą ewolucji. Racja, ten VR to jeszcze nie jest to. Przede wszystkim musimy nauczyć się tworzyć zupełnie nowy rodzaj contentu, a to oznacza potrzebę zaistnienia przypadkowych zmiennych, które dadzą coś fascynującego i innego od tego, co teraz mamy.
Piotrze, REZ wyszedł pierwotnie na Dreamcasta…
faktycznie! już poprawiam!
W drugim punkcie sam sobie przeczysz. Bo w pierwszym punkcie piszesz, że jedyną dobrą grą na PSVR jest REZ, w którym jest widok z trzeciej osoby, a w drugim punkcie jest: „Gracz musi być w pojeździe.”
Obecne gry dla VR to taki trochę Pong. Poczekajmy na Super Mario zanim nadejdzie Modem Warfare ;)