Miałem pójść na tyyyyle filmów i się nie udało
I trochę mnie to drażni, bo co, jak co, ale do kina to lubię chodzić. Po pierwsze bo wielki ekran, po drugie, bo to jakieś wydarzenie, którego nie przerywają telefony komórkowe, znudzenie i „to sobie obejrzę to później”, po trzecie, bo wielki ekran i dobre nagłośnienie, no a po czwarte, bo popcorn, cola i cały ten feeling.
No i w tym czwartym kwartale szykowałem się na trzy filmy i finalnie ich nie zobaczyłem. A szkoda, bo zakładam, że część z nich nadaje się wyłącznie do kina.
Na przykład takie Immortals:
O samym filmie wiem niewiele, poza tym, że robili go jacyś kolesie od 300. A to w sumie mi wystarcza za rekomendację, bo 300 uwielbiam i nawet sobie kupiłem na HD-DVD ten film kiedyś. Głownie za wizualia i slow-mo, jak również za świetne pokazanie bohaterów. Bez tego całego schematu – jestem super, dostaję łomot, zamykam się w sobie, trenuję, wygrywam. Nie, tu po prostu byli twardziele, którzy od początku do końca wiedzieli co robią i gdzie są. No a do tego jej, jak to wyglądało. Czysta orgia audiowizualna, świetna choreografia, kostiumy, efekty.. w zasadzie nawet taka sobie fabuła nie przeszkadzała. W końcu This is Spartaaaaa!
No i teraz ci sami ludzie, w podobny sposób zrobili film o mitach greckich. Co prawda Filmaster.pl powiedział, że dałbym temu filmowi 1, zaś oceny innych też nie są jakieś szczególnie budujące, ale zakładam, że w kinie film mógłby zrobić na mnie ogromne wrażenie. Bo i też zwykle wiem, na co idę i nie oczekuję od każdej produkcji kina moralnego niepokoju. Czasami na serio wystarczają mi ładne widoki pod popcorn i colę i ten film gdzieś w tych rejonach umieszczałem.
//tak btw to ten cały Filmaster.pl wydaje się być ciekawym i fajnym serwisem. Jak na razie miał najbardziej trafne i fajne rekomendacje, jakie widziałem w sieci i na pewno, jak się dłużej nim pobawię, to coś na jego temat skrobnę, bo zasługuje//
Problem w tym, że w kinach go już nie ma, a na DVD/Blu-ray zapewne tak samo już nie będzie. Szkoda.
Anonymous z kolei wpisywał się w fajny wysokobudżetowy film mieszający spiskowe teorie dziejów z wartką akcją i fajnymi efektami.
O Shakespearze i tym czy był, nie było go, czy też była to cała grupa osób czytałem sporo. No i samego Shakespeara lubię, bo jego sztuki w Teatrze Narodowym robią zwykle na mnie duże wrażenie. Albo jest tam wymagany poziom patosu, wbijania sobie noży w plecy i knucia czy też magiczny świat z elfami – zwykle działa.
Filmaster powiedział mi, że dałbym mu całe 2/10, co z jednej strony jest pocieszające, z drugiej zaś.. Cóż, nadal chcę wierzyć, że to jest lepszy film, niż im się wydaje, że mi się będzie wydawać. W każdym razie, tu opcja DVD już brzmi lepiej niż przy Immortalsach. W końcu oprawa audiowizualna nie jest tutaj aż tak kluczowa, jak przy wcześniejszym filmie.
Na sam koniec Trzech Muszkieterów.
I tu muszę napisać, że ja po prostu lubię tę historię. Przeczytałem książkę dość wcześnie, będąc chyba jeszcze w liceum. Sam nie wiem dlaczego. Czy skłonił mnie do tego jakiś serial, odwołanie w innym dziele literackim, a może potrzebowałem do którejś z przygód… w każdym razie znam od dawna. Zresztą – potem pojawiły się 9 wrota, a za nimi lektura Klubu Dumas, gdzie znowu przewinęli się Trzej Muszkieterowie, a na to wszystko nakłada się jeszcze miłość do kina nowej przygody, stylistyki płaszcza i szpady, co zawsze pozwala mi cieszyć się tego typu filmami. I na sam koniec jeszcze – mrw polecał na swoim blogasku, a on ma zwykle trafne obserwacje.
Tu na szczęście opcja DVD w ogóle mi pasuje, chociaż tak jak i wcześniej wolałbym kino, 3D i popcorn.
Po drodze pojawił się jeszcze Szpieg, który polecają znajomi, ale na to powinienem zdążyć. No i 9 stycznia nowy Sherlock Holmes na którego już MUSZĘ pójść. Ale to sobie wpiszę po prostu do realizowalnych postanowień noworocznych.
Bo te z zeszłego roku… a zresztą sami się możecie domyślić. Nadal aktualne.