Blogerze, godnie zrelacjonuj debatę

Nie pojechałem na debatę z premierem o ACTA. Głównie dlatego, że nie zostałem zaproszony, ale też dałem się porwać modzie na odrzucanie zaproszeń.

Zasada działania każdego szanującego się blogera, czy też internauty, była prosta. Najpierw wkleić na fejsa, g+ lub blogaska zaproszenie od ministra, po czym napisać, że się nie jedzie i dlaczego. Wtej konkurencji zwyciężył Salon24, który miał dostać zaproszenie, ale poszło na zły adres, więc można było zrobić większą dramę i napisać, że rząd kłamie.

Co do rzędu i jego kombinowania z ACTA to na razie nie ma co pisać. Każdy w miarę inteligentny człowiek wyczuł kant i wie, dlaczego ta debata się w ogóle pojawiła (słupki w dół). No i w ogóle debatowanie nad podpisanym już dokumentem to chyba jakaś nowa świecka tradycja. Ale ja nie o tym, a o naszym kochanym internecie.

Czytam sobie te relacje i z cicha co jakiś czas parskam. No bo jak na spokojnie czytać takie twitty:

Chyba nie jestem dość bezczelny żeby dojść tu do głosu, Minister Boni bardzo sie stara mnie nie widzieć

Od razu można dodać do tego parę innych ciekawych wypowiedzi, które oddaję za darmo do wykorzystywania:

  • unikali mojego wzroku, wiedzieli, że nie odpowiedzą na moje pytania
  • niby przypadkowo zabrakło dla mnie czasu
  • zawsze gdy minister patrzył na mnie, widziałem w jego oczach strach
  • bali się i dlatego nie dopuścili mnie do głosu

Oj, dużo takich można wymyślić. Ciekawe, ile podobnych stwierdzeń pojawi się w opisach. Po prostu bawi mnie to, co się dzieje z ludźmi, kiedy mogą mieć swoje 5 minut. I to, jak za bardzo się starają. Te wszystkie oburzenia, protesty, fochy i małe ludzkie dramaty. A to wszystko nad teoretycznie rozlanym już mlekiem.

Nie to, żebym był bez winy. Zapewne sam zachowywałbym się w większości przypadków analogicznie. Na szczęście tym razem nie musiałem.

No i oczywiście – po stronie rządowej nie obyło się bez złotych myśli, wartych zapisania. No ale te na pewno zostaną w słusznym gniewie narodu internetowego wyeksponowane, więc ja sobie na razie z nimi dam spokój.

Natomiast największym zwycięzcą wieczoru był ten koleś:

Tak, jest -16 a on ma sandały. Niniejszym nadaję mu samozwańczo miano króla polskich cyberhipsterów.

O samej debacie postaram się napisać więcej, jak uda mi się ją obejrzeć. I mam szczerą nadzieję, że „internauci” którzy tam pojechali zdążyli już tę ustawę przeczytać i wiedzą, przeciwko czemu dokładnie protestują. Bo wiary w analogiczne zachowanie rządzących niestety nie mam.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s