Le sigh, nie tak działa świat

Tak sobie czasami myślę, że warto by zastanowić się, jak to działa, zanim się napisze. Warto by pomyśleć, kto i kiedy płaci twórcy i kiedy podejmowane jest ryzyko. I że ten twórca teraz to może o-ho-ho, dużo. I że zwykle swoją kasę dostaje przed wydaniem gry czy filmu.

Pisałem o tych złych koncernach wcześniej, między innymi właśnie dlatego, że powstają takie teksty, jak „Nie tylko z używanych gier twórcy nie widzą grosza…”, w którym autor wyraża gniew ludu, że nieokreślony twórca nie dostaje kasy od każdej wydanej gry.

Ja mimo wszystko wolę wierzyć, że osoby które spędzają kilkaset godzin nad produkcją gry dostają za nią słuszne wynagrodzenie. Że ich przychody zależą od sukcesu i ilości kopii w jakiej rozeszła się gra. Niemniej warto też zastanowić się jak wyglądają podziały zysków między twórcami a wydawcami?

No właśnie, warto by się zastanowić. Oj warto. Napisałem już o tym dzisiaj, więc tylko zacytuję.

Komu płacić? Jeżeli twórcy sami wydają swoją grę, to problemu nie ma. […]

Jeżeli jednak decydujemy się na kontrakt z wydawcą, albo patrząc od strony gracza – kupujemy grę od Activision czy Ubisoftu, to nie dziwmy się, że zabierają oni gros pieniędzy.  Twórcy swoje zakontraktowane wynagrodzenie otrzymali już wcześniej, wszystko w zależności od wynegocjowanej umowy.

Zresztą – nawet chcąc płacić samym deweloperom powstaje pytanie – komu i ile. Jak słusznie zauważył Konrad – ciężko być gwiazdą w 300 osobowym zespole. A przecież „twarz gry” to nie wszystko. Kojarzymy Gearsy z Cliffym, BioShocka z Kenem Levine, a Wiedźmina 2 z Tomkiem Gopem, ale nad tymi tytułami pracowało dużo więcej osób.

Kto był ważniejszy? Pytanie jest równie aktualne, co w przypadku produkcji filmowych. Designer? Programista? Grafik? A może muzyk? Jak podzielić pieniądze, by dostali je twórcy i dodatkowo byli z tego podziału usatysfakcjonowani?

Na te pytania autor już nie odpowiada. A szkoda.

2 thoughts on “Le sigh, nie tak działa świat

  1. Tekst, który cytujesz zawiera uproszczenia, które ignorują współczesne realia ekonomiczne. Brak bezpośrednich zależności finansowych między każdą kupioną kopią, a „niegłodowaniem” autora nie oznacza, że ich nie ma. A już kompletnie nie widzę związku między byciem gwiazdą, a otrzymywaniem pieniędzy.

    • W zalinkowanym tekście masz to szerzej opisane. Ale skracając raz jeszcze:

      – Wszystko zależy od umowy pomiędzy wydawcą a zespołem. Można albo wydawać się samemu, można brać swoją pensję, można umówić się na procent od sprzedaży. Zwykle jednak przez czas trwania prac nad grą zespół jest wynagradzany.

      Nikt też nikogo nie zmusza do pracy w danym teamie, nad danym tytułem na danych warunkach. Podobno dobrych ludzi brakuje cały czas i nie można ich znaleźć w Polsce. Nie powinno więc być problemów, ze zmianą miejsca zatrudnienia.

      – W sztandarowym „płaceniu twórcy” zwykle nikt nie zastanawia się komu w zasadzie i ile. A przecież to nie jest tak, że te tytuły AAA robi jedna osoba, czy dwie. W zespole są różne funkcje. Również te, niekoniecznie bezpośrednio mające wpływ na produkcje, a jakże potrzebne. Pomijane są też inne koszta – wydawnicze, które mają za zadanie sprzedanie gry.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s