Młyn i krzyż – obejrzałem przypadkiem. I nie, nie to, że z zupełnego zaskoczenia, bo powyższy zwiastun widziałem już jakiś czas temu i nawet zrobił na mnie wrażenie. Na tyle zresztą duże, że o samym tytule nie zapomniałem tylko sobie mentalnie zapisałem, coby zobaczyć go później. Przyznam, że trochę wody w Wiśle upłynęło, zanim to się stało – zresztą na sam film też wpadłem przypadkiem.
W trakcie oglądania co prawda zasnąłem, ale i tak będę polecał.
Lecha Majewskiego do tej pory nie znałem. Mój kulturalny przewodnik po artystach uświadomił mnie, że to straszna szycha wśród artystowskich filmowców i że występowanie w jego filmie to nie lada prestiż dla każdego aktora. W tym przypadku osobą nobilitowaną do wzięcia udziału w produkcji był Rutger Hauer. Co prawda w filmie za dużo to nie zmieniło, bo nie było go tam za bardzo widać, ale przynajmniej miał większość (jakieś 80%) kwestii mówionych.
No ale do rzeczy – film jest o obrazie. A nawet więcej – film jest serią obrazów. Z każdego ujęcia można zrobić screenshota, oprawić i zanieść do muzeum jako zaginione arcydzieło jakiegoś flamandzkiego mistrza. Jest też trochę historii, jak artysta planuje swoje dzieło, są opowieści o występujących tam ludziach.
Jest dzień z życia młynarza, trochę rozdziobywania przez kruki i wrony i panoszenia się hiszpańskich najemników. Są historie o heretykach, katolikach i wzajemnych animozjach. A wszystko to praktycznie w ciszy, bez żadnej muzyki, dialogu, tylko z naturalnymi odgłosami.
Brzmi super? Bo jest. Jest też piękne, pomysłowe i ciekawe. Niestety za długie. Nie wiem ile finalnie ten film trwał, ale po upływie jakichś 45 minut po prostu mi się znudził. Pomysł świetny, acz przeciągnięty.
No chyba, że jestem widzem za mało kultowym i muszę wzmóc w sobie część artystowską, tak by dała radę na raz większe dawki sztuki przez duże S przyjmować.
Ciekawy wywiad z reżyserem o tym filmie: http://www.youtube.com/watch?v=ur–66B6_v8
Mówi tam też o technicznej stornie produkcji oraz o niesamowitym efekcie, który został uzyskany światłem.
Film ma ciekawe ujęcia w zwiastunie . Jednak wszystkie te teksty i czcionka która pojawia się w trailerze jakoś się gryzie z obrazem przedstawionym jak dla mnie.
Pingback: Ej, jest film na podstawie obrazów Beksińskiego. I to niezły! | Zniekształcenie poznawcze