Na wykładzie byłem. Teatr Narodowy, światowej sławy pani profesor, wykład bardziej z historii i teorii surrealizmu niż z tezą. No ale tytuł brzmi – Nieaktualność Surrealizmu i faktycznie, w trzech ostatnich zdaniach zostaje to powiedziane, choć bez większego dowodu. Nie zgadzam się, ale zostaję zgaszony mocą naukowego autorytetu. A szkoda.
Szkoda, nie dlatego, że ktoś miał inne zdanie. Miałem nadzieję dowiedzieć się czegoś nowego. Zderzyć ze sobą dwa światy tymczasem posłuchałem fascynującej historii nurtu będącego na pograniczu artyzmu, filozofii i religii. Dowiedziałem się o ideach, które kształtowały się u katharskich gnostyków, którzy przekazali je prowansalskim trubadurom, od których przejęli je romantycy, a finalnie rozwinęli surrealiści. O niezgodzie na świat stoików – pełen obowiązków, powinności i ograniczeń. O twórczej wartości bezcielesnego pożądania, dającego siłę kreacji.
Wysłuchałem obszernych fragmentów pierwszego manifestu surrealistycznego. O poznawaniu nowego, o zdziwieniu i świecie dzieci, o braku zasad i żyjącej fantazji i śnie. I w trakcie słuchania uderzyło mnie jedno – wszystko o czym marzyli surrealiści dzieje się teraz. Ich manifest i idee są bardziej aktualne niż kiedykolwiek. A to wszystko dzięki technologii.
Tworzymy wirtualne światy, w których nie obowiązują znane nam zasady. Możemy sami sobie je ustalić. Dowolnie je kształtujemy, budujemy i zmieniamy. Darzymy czystymi uczuciami wirtualne byty, pożądamy nieistniejących przedmiotów, wierzymy i tworzymy społeczności oparte na czyjejś fantazji.
Czy nie jest to mokry sen surrealisty? Doskonałe spełnienie manifestu? Oderwanie się od rzeczywistego świata ograniczeń? Życie w świecie przyjemności, kreacji i spełnienia bez stoickich nakazów i obowiązków? A przecież wraz z rozwojem techniki możemy przekonać coraz więcej zmysłów, że to świat fantazji jest tym właściwym, realnym.
Owszem, surrealizm skończył się w tradycyjnych mediach sztuki. Poezja, malarstwo i tym podobne przestały wystarczać. Ale czy to przypadkiem nie jest też idealnym spełnieniem manifestu? Stare rewolucyjne środki stały się ograne i nudne. Przestały wystarczać. A nowe są niezrozumiałe dla artystów i filozofów starej daty, pogrążonych w urealnionych i okiełznanych fantazjach. Occulus Rift, World of Warcraft, Bitcoins, Eve Online. To coś dla nich nowego, niezrozumiałego. Coś, czego nie chcą zrozumieć i zaakceptować. Tak jak kiedyś artystyczny światek surrealistów. Zresztą tak samo potraktowani zostaną wszyscy kwestionujący ustalone zasady. Surrealizm się zdezaktualizował. Koniec.
Niestety nie dane mi było usłyszeć odpowiedzi na moje pytania. Ale słowo Wam daję, że twórcy manifestu surrealistów zakochali by się w Linii Oporu Dukaja i jego wizji. W świecie fantazji, w którym nic nie jest tłumaczone, a czytelnik jest tylko turystą. A przecież to wcale nie tak odległa przyszłość. Wirtualne waluty nieistniejących królestw wpływają na ekonomię istniejących krajów, ludzie kradną przedmioty stworzone w komputerze, mające wartość wyłącznie w danej grze, zakochujemy się w awatarach i cyfrowych bytach.
Jeżeli to nie jest nadrealizm, to nie wiem, jak inaczej to nazwać. A skoro po drugim manifeście surrealizm mógł służyć komunizmowi, to czemu teraz nie może marketingowi?
Mam wrażenie, że badacze, artyści i filozofowie przegapiają całkiem spory wycinek rzeczywistości jakim jest technologia. Są na niego głusi i nie widzą, że działa ona jak narkotyk, zmieniając ludzi. A jednocześnie funduje nam rozmaite, nieznane wcześniej skutki uboczne i realizuje postulaty marzycieli dawnych epok.
PS Wykłady są za darmo – polecam. Więcej informacji tutaj.
PPS Na moje pytanie o surrealizm i technologie dostałem też parę ciekawych odpowiedzi. Oto jedna z nich autorstwa znanego blogera technologicznego. Poprosiłem o rozwinięcie