Brakuje nam kanonu

6-1

Kompletnie się nie rozumiemy, żyjemy w innych światach – mówi podczas spotkania Bownik. Ja mu coś pokazuję, żeby sobie sprawdził, a on nie jest zainteresowany. I tak samo jest w drugą stronę – dodaje. Brakuje nam kanonu.

Z Bownikiem widzę się po raz drugi w życiu. Pierwszy raz, prawie 5 lat temu, rozmawialiśmy gdy zupełnym przypadkiem trafiłem na jego wystawę Gamers. Patrzę teraz na to wideo i widzę, że dla mnie to zupełnie inna epoka.

To artysta fotograf – wydawałoby się, że przedstawiciel ginącego zawodu. W końcu kto kupi sobie ładną fotkę w epoce Instagrama? Z rozmowy wynika jednak coś zupełnie przeciwnego. Fotografia przeżywa w Polsce boom i da się z niej całkiem nieźle wyżyć. A przynajmniej tak interpretuję jego „nie narzekam”.

Sporo się zmieniło przez te parę lat. Bownik stał się znanym i sławnym artystą, którego prace się kolekcjonuje. A do tego zaczął wykładać w prywatnej szkole. Kiedy opowiada o swoich uczniach robi się naprawdę ciekawie. Po pierwsze dlatego, że ciekawie posłuchać jak moje pokolenia narzeka na to młodsze, a po drugie, że chyba nikt nigdy tak ciekawie nie charakteryzował mi cyfrowych tubylców.

Są niecierpliwi i nie chcą na nich czekać. Świadomość, że coś może się wydarzyć za dłużej niż chwilę, jest nie do przyjęcia – zaczyna opowiadać Bownik. I wszystko musi być za darmo. Nie zdają sobie sprawy, że wszystko ma swoją cenę i trzeba być gotowym ją zapłacić. Pokolenie torrenta – wtrącam. Być może – mówi po chwili. Ale to nie wszystko. Najciekawszy jest brak porozumienia.

Każdy żyje w swoim świecie. Zamkniętym. Nie odwiedzamy się – słyszę. Inflacja contentu spowodowała, że nie nadążamy konsumować tego, co nas interesuje. Nawet dla najbardziej wyrafinowanych gustów i smaków pojawia się mnóstwo propozycji. Nie ma czasu sprawdzać innych opcji.

Przeglądam sobie w myślach swoje poprzednie notki i wiem, że już o tym pisałem. Okazuje się, że teraz problem jest powszechny i coraz poważniejszy. Nie mamy ze sobą o czym gadać i nie rozumiemy się. Brakuje nam kanonu, bazy którą znaliby wszyscy. W zasadzie jedyne, co się przebija do szerszej świadomości to rzeczy wypromowane przez masowe media, takie jak telewizja czy Hollywood. Bez gigantycznej maszyny promocyjnej i wielkich budżetów nie ma co marzyć, by stało się inaczej.

Tymczasem wszyscy chcą być indie i szukać swojej niszy.

Co to oznacza?

Że poznawać będziemy coraz mniej. Owszem, będzie coraz więcej pasujących nam treści, ale wszystkich do siebie podobnych. Będziemy coraz bardziej, jak inżynier Mamoń, który lubił tylko te piosenki, których już kiedyś posłuchał.

Nam też się nie będzie chciało poznawać nowych rzeczy, bo i po co. To trudne i wymagałby ryzyka i zmiany przyzwyczajeń, a internet na tyle nas zbliżył, że nie trudno będzie znaleźć znajomych o takich samych zainteresowaniach. Znajomych dostępnych w każdej chwili za pomocą dowolnego komunikatora. Odległych, ale bliższych i prostszych w obsłudze niż ci dostępni na żywo.

Witamy w świecie małych wszechświatów pełnych samotności.

 

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s