Myliłem się i to dwukrotnie. Wirtualna rzeczywistość przyszła do nas dużo wcześniej – #PoPolygadka 4

BjmzocECMAAppW3.jpg-large

Cóż za zbieg okoliczności… O drugim podejściu do wirtualnej rzeczywistości miałem napisać już parę dni temu, kiedy to Sony ogłosiło oficjalnie swój hełm VR, na razie znany jako projekt Morfeusz. Przewidywałem, że wydarzy się to dopiero na E3, że wraz z Microsoftem uczynią z tego motyw przewodni tegorocznych targów E3 w lecie. A potem aplikacja dla cyborgów – Timehop – przypomniała mi, że dwa lata temu nakręciłem reportaż o powrocie wirtualnej rzeczywistości (wybaczcie, musicie kliknąć, nie da się go tu osadzić).

 

Myliłem się. I to dwukrotnie. Bo nie dość, że wirtualna rzeczywistość przyszła do nas dużo szybciej, to również kto inny kupił Oculus Rifta – najbardziej znaną firmę zajmującą się wirtualną rzeczywistością. Stawiałem na Microsoft, a tu proszę, podczas nagrywania czwartego odcinka PoPolygadki gruchnęła wiadomość, że za 2 miliardy dolarów firmę przejmuje nie kto inny, jak Facebook.

Czytaj też: Wirtualna rzeczywistość zawiesiła mi mózg

Pominę tu milczeniem marudzenie graczy na Facebooku, że Facebook coś kupił. Pokazuje to tylko, jak ważna i potrzebna to dla nich platforma. Ważne jest co innego – serwis społecznościowy to nie wszystko. Jego popularność kiedyś się skończy. Przyjdzie przewidywany od dawna killer i odbierze użytkowników. I nie pomogą tu żadne zmiany, machinacje, nic. Taki jest cykl życia nie tylko serwisów internetowych, ale generalnie wszystkiego. Padają największe imperia, wynalazki czy technologię. I dobrze, bo inaczej nic by się na tym świecie nie zmieniało.

A żeby temu zaradzić należī zarówno dywersyfikować swoje przychody, jak i szukać nowych nisz. A wirtualna rzeczywistość to aktualnie jeden z najlepszych możliwych strzałów.

Dlaczego? Bo już raz go przerobiliśmy i jesteśmy bogatsi o nowe doświadczenia. Hełmy VFX-1 pojawiły się nawet w Polsce w latach 90 i zrobiły małą furorę. Nie tylko pokazały nam, co to znaczy wejść do cyfrowego świata, ale też i były przyczynkiem do rozkwitu drobnej przedsiębiorczości typu – jeden koleś w małym pomieszczeniu z kompem i hełmem zgarnia 3zł za 15 minut zabawy.

Wirtualną rzeczywistość przerobiliśmy też z filmami science fiction i całą popkulturą. Kosiarz Umysłu, Johny Mnemonic i ogólnie cały nurt cyberpunka przygotowały nas na to, co ma nastąpić. Wówczas, w latach 90 się nie udało, ale sporo wskazuje na to, że teraz jest to możliwe.

Wiemy, jak to mniej więcej ma działać, wiemy z czym to się je, a Oculus Rift dodatkowo pokazał, że jest to możliwe. I trendy. A moc obliczeniowa wzrosła na tyle, że pokazanie i przeliczenie najpiękniejszych widoków w czasie rzeczywistym nie powinno stanowić problemu.

Bo ileż można jeszcze w tych grach osiągnąć bez nowych interfejsów?

Zwiększanie rozdzielczości i FPSów będzie mieć kiedyś swój kres. Poza tym, nie oferuje to żadnych nowych doznań. Battlefiedy z kolejnymi numerkami w zasadzie nie różnią się siebie niczym. 3D się nie sprawdziło, wszystko inne już było. Jedyną nowością, która może zrewolucjonizować sposób w jaki opowiadamy sobie interaktywne historie, to właśnie wirtualna rzeczywistość. Nawet nie miejsce, a platforma, na której możemy grać, oglądać czy wchodzić w interakcję z naszymi znajomymi. Coś znanego, a zarazem zupełnie nowego.

Świetne miejsce dla Facebooka, prawda?

Dlatego nie macie się czego obawiać. Facebook nie zamieni Oculusa w urządzenie do czytania fejsa na twarzy. Ma zasoby i determinację by dać Wam dokładnie to, czego oczekujecie.

Coś nowego.

[audio https://dl.dropboxusercontent.com/u/206074/audio/popolygadka%234.mp3]

14 thoughts on “Myliłem się i to dwukrotnie. Wirtualna rzeczywistość przyszła do nas dużo wcześniej – #PoPolygadka 4

  1. z całym szaucnkiem, uważam, że to co najmniej dziwne powiedzieć: „Bo ileż można jeszcze w tych grach osiągnąć bez nowych interfejsów?” … jeśli wziąć to za dobrą monetę, to należałoby zapomnieć o pisaniu nowych ksiażek, czy robieniu nowych filmów… ja uważam, że rzeczywistość wirtualna oczywiście będzie stanowić ciekawy i istotny krok w technologiach komputerowych, ale NIE ZASTĄPI obecnych interfejsów… przynajmniej nie w każdym zastosowaniu… a jaki ma efekt zachłystywanie się nową technologią bez wzięcia pod uwagę, że ważniejsza jest TREŚĆ niż forma, można zobaczyć na przykładzie filmów 3D, których 90% nie wnosi NIC w porównaniu do „tradycyjnego” 2D…

    • Jakoś nie zobaczyłem bogatszych i ciekawszych historii i innowacji od, ja wiem.. chciałbym powiedzieć PSX, ale w 360/PS3 doszły osiągnięcia i internet, a to dużo. Gry mają 40 lat. Historie dopiero zaczynają opowiadać. A i tak zasadniczo niewiele się w nich zmienia.

      Nowe interfejsy, możliwość oddziaływania gry na gracza i vice versa daje możliwości takie, że wow. Oczywiście innym pytaniem jest, czy będzie to wykorzystywane, ale póki co wiem, że umarłbym na zawał, gdybym grał w horror na Oculusie/Morfeuszu.

      I nie porównuję tu gier do innych mediów, ale ja chcę w końcu czegoś nowego. Bo nowej generacji tak naprawdę jeszcze nie zobaczyłem. A Oculus czy Morfeusz mają szansę to zmienić. Pójście w klatki na sekundę i 2160p mi nie robi. Nic tym dla mnie się już nie osiągnie.

      A VR tak.

  2. Mam nadzieję, ze cały ten motyw z VR tym razem wypali. Oby tylko był porządnie wykonany i ja jestem kupiony. Myślę że, ta technologia ma nieskończenie większy potencjał niż kinecty, które okazały się (jak dla mnie) niewypałem. Ewentualnie jako dodatek do hełmu taki PS Move mógłby być ciekawy. Oj, przydałby się taki duży powiew świeżości.
    Sam podcast ściągnąłem i chętnie posłucham wieczorem :)

  3. Dobry podcast. Lepsza jakość.
    A z VR jest taki problem, że gdy wieczorem po powrocie z pracy mam ochotę w coś zagrać, to nie bardzo mi się chcę zakładać hełm i machać głową, albo jakakolwiek inną częścią ciała. I to jeszcze przez parę godzin.

  4. Ja obawiam się trochę, że samo VR może być świetne, albo nawet ultra świetne do gier pokroju symulatory lotnicze, space simy (nowy Tie Fighter byłby genialny) itd. Trochę się boję, że takie FPSy gdzie ładnie sobie głową kręcisz, ale, żeby iść trzeba wcisnąć guziczek to już trochę tak dziwnie. Ciekawy motyw mógłby być z tą matą do chodzenia, którą kiedyś widziałem w połączeniu z Occulusem. Tyle, że wstawianie takiego ustrojstwa na mieszkanie to już gruba sprawa i nie wiem, czy znów tak wiele osób by się zdecydowało np tak salon upiększać ;)

      • Gdyby ten Kinect nie miał lagów to mogłoby nawet jakoś zadziałać na zasadzie chodzenia i biegania w miejscu hehe Śmiesznie by to wyglądało z boku, ale czy to nie byłoby ziszczenie marzeń prawdziwego nerda? ;)

  5. Pingback: Wielki powrót wirtualnej rzeczywistości | Zniekształcenie poznawcze

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s