Do lakierków nigdy frotte [moderka blogowa]

Peaky Blinders world exclusive first look

Nie byłem pewien, czy popadliśmy w filozoficzną zadumę, czy po prostu zapadła żenujące cisza. Serce mówiło, że to pierwsze, ale rozum… Sami wiecie.

A zaczęło się tak niewinnie.

No dobra, może nie niewinnie. Byłem zraniony, byłem zły, szukałem ucieczki. No i wrócił stylista. Nie pytałem gdzie, nie pytałem z kim, nie pytałem dlaczego. Nie tęskniłem. No może trochę.

Ale był, a co więcej pokazał mi coś, co może mieć przyszłość. Nie wiem czy widzieliście, ale te seriale robią się coraz lepsze. Co więcej, rozdają je za darmo w internecie. Na szybko podczas przeglądania się w lustrze ustaliliśmy, że to może mieć przyszłość.

Jeden z ostatnich mówił o czymśtam w Anglii, lata 20. Właczamy, oglądamy, dziwnie mówią, nikt nie ma komórki, jakby go było nie stać. Ujęcie ogólne, pokazują tłum i widzę, że nie stylista blednie. Ja zresztą też. Dookoła sami hipsterzy.

Zerżnięte jest wszystko. Fryzury, stroje, cała stylówa. Cała nasza ciężka praca, nasze kreatywne pomysły, krwawicę, nerwicę i niewyspania szlag trafił. Wszystko już było.

Na szybko odrzuciliśmy teorię o wehikule czasu. Zaczęliśmy myśleć o innych, potem jeszcze raz rozważyliśmy wehikuł, na końcu padliśmy pełni smutku.

Wróciliśmy do początku i stylista fryzur raz jeszcze powiedział: wszystko już było.

A mnie olśniło.

Jeżeli wszystko już było i ludzie z gorszych epok kradną nieświadomie nasze pomysły, to znaczy, że wszystko znowu będzie i my możemy ukraść pomysły tych z przyszłości. W ten sposób doszliśmy do słowa posthumanizm.

Było jak moda. Dzikie, nieokreślone i nikt nie wiedział o co chodzi.

Jedni mówili żeby sobie coś wkładać, inni, że nic nie będzie i trzeba będzie stylizować zwierzęta, bo jakieś 12 małp.  Sami nie dałem rady. Potrzebowałem wsparcia i to teraz. Natychmiast.

Nawet nie patrzyłem co zakładam. Zielona kurtka przeciwdeszczowa, przetarte spodnie, buty – Levis, te z Nowego Jorku, bluza Gapa – naprawdę się spieszyłem. Wybiegłem na miasto i zacząłem szukać.

Sam nie wiedziałem kiedy wparowałem do budynku uniwersytetu. Pierwszy z brzegu, w końcu żyjemy w epoce renesansu. A może oświecenia? Pałac Staszica nazwany został tak z powodów nie wiadomo jakich. Pewnie od ulicy, przy której się kiedyś znajdował. Wpadłem tam, bo nie dość, że był tam uniwersytet, to jeszcze jakiś NFZ. Niestety na pytanie o najmądrzejsze osoby nikt mi nie odpowiedział. Zacząłem więc błądzić, szukając wiedzy.

I tak doszedłem do tabliczki z nazwą Ambulatorium PAN. I znowu – rozum podpowiadał, że to nazwa szpitalna, że od ambulansu, z drugiej strony mój kontakt z edukacją był jak stosunek przerywany.

Z uczelni wydalono mnie szybko wiedząc, że za bardzo wyprzedzam swoje czasy i powinienem nieco zwolnić podczas szukania nowych wyzwań w życiu. Zresztą stąd i też moje wejście w świat mody, bo ubieranie przychodziło mi jakoś tak naturalnie, a dodawanie uznawałem zawsze za wynaturzenie.

Nie byłem więc pewien, czy ambulatorium to nie jakaś duża sala, gdzie siedzą profesorowie i ambulują. Cokolwiek to znaczy. Poszedłem za strzałkami.

Otwieram drzwi, widzę, są. Pytam więc na głos – którędy do posthumanizmu… i zapada ta cisza. Żeby nie wyglądać głupio wyciągnąłem telefon i zacząłem pisać, żeby wyglądało na coś poważnego. Nie wiem co dalej.

Pomóżcie…. Oni dalej się nie odzywają.

Korporacyjna nieśmiertelność

W chwilę po śmierci nasza jaźń zostaje odtworzona z ostatniego backupu i przesłana do kolejnego ciała. To świat z Modyfikowanego Węgla – połączenia kryminału noir ze światem cyberpunka. Richard Morgan podczas pisania swojej powieści w 2002 roku nie wziął pod uwagę jednej rzeczy – praw autorskich.

Czytaj dalej

Na szybko – za mało czasu, za dużo myśli

Znowu złapała mnie gonitwa myśli. Zapewne każda z nich zasługuje na osobną notkę, ale nie wiem, czy będę miał na to czas. Więc niech to będzie taki szkic i zapis myśli, z których mam nadzieję, powstanie kiedyś coś dłuższego.

Czytaj dalej

Postcyberpunk, posthuman – Accelerando

W zasadzie nie pamiętam, dlaczego za pierwszym razem nie skończyłem tej Accelerando. To świetna ksiązka i jeżeli ktoś choć trochę jara się współczesnymi technologiami, grami i siecią to powinien ją przeczytać. O ile oczywiście jeszcze czyta.

0E7AE0A6-5C35-4718-9E77-9BF658572669.jpg

Cyberpunk się skończył. Jest za blisko do 2020, wiemy mniej więcej co się już nie wydarzy, co jest ekonomicznie bez sensu i które wynalazki opisywane przez autorów tego nurtu raczej się nie pojawią. I to nie dlatego, że nie nie damy rady ich zrobić, tylko dlatego, że jest to bez sensu – jak choćby latające samochody.

W ogóle ciekawie się teraz czyta te książki. Chyba największe zauważalne różnice to sposób pojmowania internetu i tego, w jaki sposób będzie on wyglądał. 30 lat temu zakładano, że będzie to po prostu odwzorowanie naszego świata. Pojawiały się wizje budynków, ulic, miast. Rzeczywistość była kopiowana i przenoszona do sieci.

Second Life to chyba jedyna udana i pogrzebana próba stworzenia tego rodzaju interfejsu. Środowisko, bo przecież nie gra, która miała swoje 5 minut, po których głównie pisali i mówili o nim dziennikarze mainstreamowi, próbujący zrozumieć czym w zasadzie są te gry i wirtualne światy.

Jak to wygląda teraz – wszyscy wiemy. Facebook, Twitter, mobilne aplikacje zmieniły nasze postrzeganie cyberprzestrzeni i o ile strony i aplikacje grupują pewne funkcjonalności o tyle wizja przeniesienia naszego świata do cyberprzestrzeni upadła.

Czytaj dalej